sobota, 14 kwietnia 2012

Mój przyjaciel najemnik. - James Brabazon

Wydawnictwo WAB, Tytuł oryginalny: My Friend the Mercenary. A memoir, Okładka miękka, 512 s., Moja ocena 5,5/6
Książkę czytałam "w odcinkach" od ponad tygodnia. Nie dałam po prostu rady naraz. Dawno żadna pozycja tak mną nie wstrząsnęła i nie zszokowała mnie. Autor ukazuje szokujący okrucieństwem (i to na prawdę niesamowitym okrucieństwem) obraz bratobójczych walk w Liberii, kulisy jednego z najbardziej groteskowych zamachów stanu, portret prawdziwej męskiej przyjaźni. Dodatkowo stawia pytania o etykę warsztatu reportera. Czy reporterowi wszystko wolno? Gdzie są granice?
Pewnego słonecznego popołudnia, siedząc przy piwie w jednym z hotelowych barów w Afryce Zachodniej, James Brabazon, brytyjski reporter wojenny, dowiedział się od swojego przyjaciela Nicka du Toit o planowanym zamachu stanu w Gwinei Równikowej. Skomplikowany spisek, jego groteskowe wykonanie i diabelskie wprost intrygi zamieniły przewrót w tragifarsę, w której jego przywódca Simon Mann i kilkudziesięciu ludzi padło ofiarą własnej chciwości. Zrządzeniem losu Brabazon, który miał filmować te wydarzenia, pozostał wolny. Jego przyjaciel najemnik nie miał tyle szczęścia, Nicka skazano na 34 lata odsiadki w Playa Negra - więzieniu w całej Afryce słynącym z tortur i nieludzkiego traktowania osadzonych.
Przyjaźń między Brabazonem a najemnikiem zawiązała się dwa lata wcześniej w Liberii, gdzie toczyły się walki partyzantów z armią despotycznego prezydenta. Autor był wtedy jedynym zachodnim dziennikarzem na froncie, a Nick pełnił funkcję jego ochroniarza. Doświadczenie wojny okazało się dla Brabazona egzaminem z fizycznej i psychicznej wytrzymałości, ale też sprawdzianem jego etyki zawodowej i badaniem moralnych granic, które może przekroczyć reporter w pogoni za sensacyjnym materiałem.
Mój przyjaciel najemnik to niesamowicie poruszający, szokujący i skłaniający do myślenia obraz bezsensownych, krwawych zmagań w Liberii i kulisy jednego z najbardziej farsowych zamachów stanu w najnowszej historii. Jak zakończyła się cała historia dowiecie się czytając książkę. Na prawdę warto. Możemy się bardzo dużo dowiedzieć i nauczyć. O Liberii i toczących się tam walkach słyszała chyba większość osób.
Historia Liberii jest ewenementem wśród państw Afryki, ponieważ kraj ten jako jedyny nie rozwinął się z dawnych posiadłości kolonialnych, ani z przed kolonialnego afrykańskiego państwa, tylko powstał na początku XIX w., kiedy prywatne towarzystwa zaczęły finansować w Afryce zach. kolonie oswobodzonych czarnych niewolników z USA. Po II wojnie światowej Liberia w bardzo szybkim tempie zaczęła się bogacić. Rozpoczęła się bowiem eksplantacja surowców naturalnych takich jak rudy żelaza i miedzi, boksytu ale przede wszystkim diamentów. Liberia stała się również rajem podatkowym dla światowych armatorów. Dzięki temu państwo to posiadało jedną z największych flot handlowych na świecie. Liberia, a w szczególności stolica Monrowia, prężnie się rozwijała. W końcu lat 70 sytuacja dramatycznie się załamała na skutek kryzysu energetycznego. Liberia nie otrzymywała już takiego wielkiego wsparcia z amerykańskich rąk, a do tego doszły klęski nieurodzaju wywołane poważnymi suszami w latach 1965-1977. Gwałtowny spadek ilości ryżu na rynku - tamtejszej podstawy żywieniowej, spowodował radykalny wzrost cen. William Tolbert, ówczesny prezydent, stanął w obliczu rozruchów ulicznych które oskarżały go o pogarszający się stan liberyjskiej gospodarki. 12 kwietnia 1979 r. siedmiu młodych żołnierzy, którym przewodził sierżant Samuel Doe, dokonało zamachu stanu. Napadnięto na siedzibę prezydenta gdzie go zabito wraz z całą rodziną, urzędnikami i przebywającymi tam w danej chwili gośćmi. Krajem zaczął rządzić Samuel Doe. Niestety w kraju wybuchły zamieszki. 18 głównych plemion miejscowych rościło sobie prawo do rządzenia.Wybuchła wojna domowa, w wyniku której obalono rząd Doe. Upadek Doe nie zakończył jednak wojny domowej. Oficjalnie wojna trwała do 1997 r. i była jedną z najokrutniejszych w historii. Ponad 300 tys. osób zginęło, ok. jednego miliona opuściło swoje miejsce zamieszkania i szukało schronienia w państwach sąsiednich. Wojna nastawiona była na totalne wyniszczenie przeciwnika. Masowe ludobójstwa na cywilach. Oblicza się także że 18% obecnych mieszkańców Liberii jest kalekami. Konflikt ten wyniszczył całkowicie infrastrukturę Liberii. Monrowia w latach 70 stanowiła perłę wśród miast zachodnioafrykańskich. Piękne plaże, wspaniały klimat i bogactwo przyciągało do niej rok rocznie około 1 miliona turystów. Wojna totalnie zniszczyła stolicę Liberii, skażono źródła wody pitnej, doszło do epidemii cholery. Lekarze Bez Barier mówią o pandemii 8 chorób które nadal zagrażają życiu. Ważnym i wg. mnie najbardziej niesamowitym i okrutnym aspektem konfliktu jest także ogromny w nim udział dzieci. W Liberii broń nosiły często 6-latkowie. Oblicza się że w połowie lat 90. od 60 do 70% sił wojskowych stanowiły dzieci między 8 a 14 rokiem życia.Walki w Liberii trwają nadal.
Brabazon w swojej książce bardzo obrazowo kreśli opowieść o konflikcie w Liberii, o najemnikach, o miejscowych problemach, obala wiele powszechnych mitów, m.in. ten o najemnikach i opisuje losy wspaniałej, męskiej przyjażni, Nick du Toit był nie tylko ochroniarzem Brabazona, był także jego przyjacielem i to takim prawdziwym. Polecam lekturę książki.
James Brabazon i Nick du Toit w Liberii 2002r.
James Brabazon (ur. 1972) – brytyjski dziennikarz i twórca filmów dokumentalnych, specjalizuje się w doniesieniach z terenów ogarniętych wojną. Jest absolwentem Cambridge. Jako reporter, fotograf i filmowiec odwiedził ponad siedemdziesiąt krajów. Reżyser m.in. dokumentów Liberia: A Journey Without Maps i (wspólnie z Jonathanem Stackiem) Liberia: An Uncivil War. Za zebrane materiały był wielokrotnie wyróżniany i  nominowany do wielu nagród (m.in. BAFTA i Emmy). Współpracuje z najważniejszymi telewizjami świata: BBC, CNN, Channel 4, SABC i The Discovery Channel. Publikuje m.in. The Observer, The Independent, The Guardian.

2 komentarze:

  1. Boję się takich książek, myślę, że też nie mogłabym jej przeczytać nie "w odcinkach", jak piszesz. Ale dobrze, że powstają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykończyła mnie trochę psychicznie ta książka. teraz planuję lekturę trochę lżejszej lektury.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.