piątek, 9 marca 2012

Farsa pani Heni. - Maria Rodziewiczówna

Wydawnictwo MG Okładka miękka, 208 s.,  Moja ocena 5/6
Farsa pani Heni zawiera 3 opowiadania:  Farsa pani Heni, Jazon Bobrowski, Nad program. 
Najdłuższym opowiadaniem i jednocześnie tym, które najbardziej mi się podobało, jest tytułowa Farsa pani Heni. Jest to opowieść o siedemnastolatce nazwanej przez autorkę trzpiotowatą. Hmmm, im lepiej poznawałam Henię, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, iż nazwałabym ją infantylną i to do kwadratu. Ale to chyba też kwestia ówczesnego wychowania i norm obyczajowych. Henia uczy się w konserwatorium i marzy o karierze na wielkich scenach operowych Europy. Młoda śpiewaczka musi jednak, żeby rozpocząć wymarzoną karierę,  wyrwać się spod kurateli zaborczego stryja. Wolność Heni może zapewnić tylko mąż, ale taki, który małżeństwo potraktuje równie fikcyjnie, jak i  ona.  Henia wyrusza na poszukiwania męża, byle jakiego, żeby tylko podpisał papierek i do niczego się nie wtrącał, żeby po prostu dał jej wymarzoną wolność. Fortel się udaje i dziewczyna wyrusza w pogoni za sławą. Problem pojawia się w chwili, gdy formalny mąż, Tytus Chojecki, który stał się w międzyczasie poważnym magnatem, dochodzi do wniosku, że przyszedł czas, by założyć rodzinę. Łatwo niegdyś nałożone więzi zaczynają uwierać, a rozwód nie jest sprawą ani łatwą ani oczywistą. Tytus wyrusza do Paryża i tu następuje niespodzianka, która udowadnia, iż los bywa czasami złośliwy i przewrotny. Koniec opowieści także jest zaskakujący i zabawny. 
Kolejne opowiadanie - Jazon Bobrowski ukazuje bardzo samotnego mężczyznę, który pewnego dnia otrzymuje spadek po ciotce. Niezwłocznie Jazon udaje się do odziedziczonego majątku, chociaż tak w głębi serca uważa, że nie jest odpowiednią osobą do sprawowania pieczy nad schedą po ciotuni. W posiadłości czeka na niego nie lada niespodzianka, dowiaduje się o istnieniu rodzinnych tajemnic, poznaje wielkie serce zmarłej ciotki i bez pamięci zakochuje się w sąsiadce. Ale nie wszystko od razu będzie takie proste.
Ostatnie z opowiadań - Nad program jest najkrótsze. Opowiada losy wdowca, który udając się do miasta w celu uregulowania różnych ważnych spraw zmienia swoje życie pod wpływem rad i działań przyjaciela.Mimo, iż opowiadanie jest dosyć krótkie było dla mnie niesamowitą niespodzianką.
Było to moje kolejne spotkanie z twórczością Marii Rodziewiczówny i kolejny raz było to spotkanie niezwykle udane. Autorka nie bez kozery nazywana jest polską Jane Austin. Każda jej książka, po którą sięgam przenosi mnie o ponad 100 lat wstecz do ówczesnej Polski. Autorka wspaniale opisuje życie i problemy żyjących w tym okresie ludzi (zarówno tych bardzo zamożnych, jak i trochę uboższych), opisuje obyczaje, przyrodę, stroje. Co istotne w jej książkach (mimo, iż powstawały w  tak ciężkich dla naszej historii okresie- powstania i zabory) nie brak humoru. Wielu bohaterów wnosi optymizm i nadzieję do akcji powieści i opowiadań, wielu nie poddaje się przeciwnościom losu, a każda opowieść kończy się morałem i bardzo mądrym przesłaniem, które mimo upływu czasu nadal pozostają aktualne. Np. Farsa pani Heni powstała w 1885r. Dlatego warto sięgać po utwory Marii Rodziewiczówny. Szkoda, iż dla wielu osób pozostaje ona pisarką anachroniczną i niemal zapomnianą. Jak wspomniałam, twórczość autorki jest silnie naznaczona bolesnymi wpływami naszej historii. To zapewne efekt okresu w jakim żyła i tworzyła. Większość utworów Rodziewiczówny powstało, gdy Polska była jeszcze pod zaborami, nic więc dziwnego, że głównym tematem jej powieści pozostaje przede wszystkim walka o uratowanie majątku ziemskiego przed obcymi, choćby kosztem osobistego szczęścia, co automatycznie wiąże się z zachowaniem języka, kultury i religii (Między ustami, a brzegiem pucharu.). Jednak w kręgu zainteresowań pisarki była także miłość i emancypacja kobiet.
Maria Rodziewiczówna
Autorka była postacią na prawdę niebanalną, tak samo, jak niebanalni są bohaterowie jej twórczości. Urodziła się w majątku Pieniuha koło Grodna 3 lutego 1864 r. To najbardziej prawdopodobna data, choć rozpowszechniona jest też inna - 2 lutego 1863r. Jej dzieciństwo zostało silnie związane z powstaniem styczniowym. W wyniku represji rodziców zesłano na Syberię, dziewczynką i jej rodzeństwem zajęli się dziadkowie, potem krewna - Karolina Skirmuntowa. Powrót rodziców wiązał się z przeprowadzką do Warszawy, a potem odziedziczonego majątku Hruszowa na Polesiu. Z tym miejscem Maria związana była niemal do śmierci. Po śmierci ojca 17-letnia zaledwie Maria postanawia spłacić siostrę, brata i samodzielnie zacząć prowadzić rodzinne gospodarstwo. Jednocześnie próbowała pisać, zadebiutowała nowelką "Gama uczuć" drukowaną w 1882 r. w "Dzienniku Anonsowym". 4 lata później w prowadzonym przez Marię Konopnicką "Świcie" pojawiła się w odcinkach powieść "Straszny Dziadunio", która zdobyła wyróżnienie w konkursie pisma. Kolejna - "Dewajtis" otrzymała II nagrodę "Kuriera Warszawskiego". Życie Rodziewiczówny było tak niebanalne i niepokorne, jak wielu bohaterek jej powieści. Już jako nastolatka miała stwierdzić kategorycznie, że nie wyjdzie za mąż. Trudno powiedzieć czy to oświadczenie to efekt przekory czy efekt rodzącej się w tamtym okresie samoświadomości kobiet, być może już wówczas wymyśliła dla siebie alternatywny model życia. Zdecydowanie wyróżniała się także wyglądem: wysoka, "dobrze zbudowana", z orlim nosem, włosami obciętymi na jeża i w męskim stroju bardziej przypominała opisywanych w swoich powieściach paniczów niż ich ukochane. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że na przełomie XIX i XX wieku ciągle bardzo silnie przestrzegano obowiązku noszenia stroju przypisanego danej płci, jeszcze w 1907 r. poetka Maria Komornicka, która ścięła włosy i spaliła sukienkę została uznana za obłąkaną i oddana do zakładu dla psychicznie chorych. 
Mimo, iż Maria Rodziewiczówna była tak niebanalną postacią, nadal nie powstała jej biografia, ciągle wielbiciele jej twórczości czekają na nią. Jej biografia zawierać powinna liczne fotografie, w jej przypadku mają one czasem większą moc jeżeli chodzi o opowiedzenie o losach i poglądach autorki, niż tekst. 

1937r. M. Rodziewiczówna siedzi-4. z prawej strony.

Dworek pisarki w Zagórzu.Mieszkała tu w latach 1919- 21. Tu powstało m.in. Lato leśnych ludzi.

4 komentarze:

  1. Kiedyś czytywałam Rodziewiczównę i bardzo ją lubiłam, ale tych opowiań nie znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest stara -nowość, od 1885r. chyba nie drukowane, no może w okresie komuny, jak każda książka była wystana, wyżebrana spod lady. Polecam. Lekkie, zabawne, z morałem.

      Usuń
  2. Rodziewiczówny czytałam tylko "Wrzos". Pamiętam do dziś tę okładkę, książkę, stojącą wśród maminych księzgozbiorów - siermiężna, jak wszystkie w tamtych czasach. Nieduża byłam, jak mama mi ją podsunęła. Podobała mi się. Aż sprawdzę przy następnej bytności w Warszawie, czy jeszcze gdzieś jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczynałam przygodę z Marysią:) od Między ustami, a brzegiem pucharu, z 13-14 lat miałam i tak mnie wątek miłosny wciągnął, ze aż się popłakałam.:)

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.