poniedziałek, 24 października 2016

Korekty - Jonathan Franzen

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
To moje 2. spotkanie z prozą Franzena i po raz kolejny jestem zachwycona.
Moja opinia o wcześniej czytanej książce autora, Bez skazy tutaj (klik).
Korekty to wspaniała choć nie ukrywam, bardzo gorzka powieść, taki obraz antyrodziny i świata, które wymagają nomen omen..korekty i to porządnej.
Bohaterami są członkowie rodziny i społeczeństwa z fikcyjnego, średniego miasteczka znajdującego się na środkowym zachodzie USA. Miasteczko beznadziejne, nie oferujące nic poza modlitwą do swojego patrona, którym jest św. Juda, patron spraw beznadziejnych. Niesamowicie wymowne i adekwatne.
Akcja rozgrywa się kilka i kilkanaście lat temu (liczne retrospekcje), w okresie gdy Stanami Zjednoczonymi rządził Bill Clinton, każdy kupował dom na kredyt, a zarabianie pieniędzy było genialnie proste. Autor ze szczegółami opowiada o życiu w dusznym miasteczku tamtych lat, o dniu codziennym, ale i o zderzeniu z rzeczywistością, jaką był krach na giełdzie.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, z których każdy opowiada o innym członku rodziny.
Jednak Korekty to nie tylko obraz rodziny jej wad, zalet (tych ostatnich jest bardzo mało) oraz reakcji na katastrofę. To także obraz współczesnej Ameryki, wizerunek nadmiernej euforii i podejmowanego w związku z tym ryzyka, obraz braku umiejętności logicznego myślenia i wyciągania wniosków, nadmiernych ingerencji człowieka w naturę, w żywność, szpikowania chemia i elektroniką wszystkiego, co się da, zachwytu internetową ogólnie dostępną pornografią oraz dostępnymi dla wszystkich lekami na wszystko, toksyczne związki, zawiedzione nadzieje, depresje. Wszechobecne są leki, które Amerykanie z Korekt (a co za tym idzie także realni mieszkańcy nie tylko USA) łykają niczym dropsy, mają zastąpić.. wszystko, tak prawie wszystko. Przede wszystkim szczęście i spokój. Mają one także uciszyć gdzieś tam w głębi umysłu odzywającego się sumienia i intuicji podpowiadającej, że coś jest nie tak ze światem wokół nas. Bohaterowie książki mają materialnie bez małą wszystko (do pewnego momentu), ale emocjonalnie, psychicznie są niewiarygodnie ubodzy.
Franzen ukazuje smutny, całkowicie wywrócony do góry nogami świat, w którym każdy żyje nie tak, a co ciekawsze na ogół inaczej niż sam by chciał. Zwykli ludzie, ich porażki, życie na opak, brak pomysłu na to co zrobić inaczej, lepiej, jak żyć.
Ogromnym plusem książki są wspaniale skonstruowani bohaterowie, niesamowicie realni, momentami aż do bólu. W wielu z nich, w wielu ich zachowaniach, reakcjach odnajdziemy wiele okruchów z nas samych, z naszego życia. Będzie to dosyć brutalne zderzenie się z wizerunkiem nas samych.
Genialna panorama amerykańskiego społeczeństwa, które niewiele różni się od naszego. Warto, ba trzeba przeczytać. Mistrzowskie połączenie wielkiej powieści z groteską i morałem.
Polecam.

1 komentarz:

  1. Mam w planach Franzena, choć patrząc na obecne zaległości czytelnicze, sięgnę po niego chyba w przyszłym roku..

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.