niedziela, 9 października 2016

Liliowe dziewczyny - Martha Hall Kelly

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Ta książka opowiada o trzech kobietach, których z pozoru nic nie łączy, nic poza wojennymi doznaniami i piekłem kobiecego obozu Ravensbrück. Tylko tyle, albo aż tyle.
Caroline Ferriday bywalczyni nowojorskich salonów, nastoletnia Kasia Kuśmierczyk działaczka polskiego podziemia, która trafia do KL Ravensbrück w charakterze więźnia i ambitna lekarka Herta Oberheuser, która trafia do KL Ravensbrück w zupełnie innym niż Kasia charakterze.
Tematyka losów więźniów (ale i katów) obozów koncentracyjnych porusza mnie zawsze, niezależnie do tego ile książek bym przeczytała. Nie inaczej było w tym przypadku. Poruszyła mnie ta lektura i to bardzo. Obok takiej książki nie da się przejść obojętnie.
Nawet nie wiem co o niej napisać. Obojętnie co bym nie napisała i tak nie odda tego co czuję.
Okrucieństwo, strach, ból , niedowierzanie, cierpienie to wszystko wypełnia karty książki już od pierwszej strony. Ale jest coś jeszcze. To umiejętność wybaczenia i życia po oraz wielu rozważań mniej lub bardziej luźno dot. tego tematu. O co dokładnie chodzi nie zdradzę. Gorąco za to zachęcam do lektury.
Pierwszym co rzuca się w oczy jest doskonałe przygotowanie merytoryczne autorki. Jej książka to nie tylko opis losów trzech kobiet. To zdecydowanie coś więcej.
Przede wszystkim doskonale oddane tło społeczno-obyczajowe tuż przed wybuchem II wojny światowej, gdy życie biegnie w miarę beztrosko i tuż po wybuchu konfliktu, gdy wszystko nagle ulega zmianie. Okrucieństwo obozu koncentracyjnego i bestialstwo do jakiego tam dochodziło. Poza tym ogromny atut - doskonale nakreślone sylwetki bohaterek, które były tak różne od siebie, zmiana ich zachowania, wszystkie towarzyszące im uczucia, te w okresie wojny, jak i po jej zakończeniu.
To wszystko tworzy mieszankę iście wybuchową, która porusza już od pierwszej strony.
Co prawda tzw. literatury obozowej (strasznie nie lubię tego określenia) powstało dużo 

(i zapewne powstanie jeszcze więcej), jednak książka Liliowe dziewczyny zdecydowanie wyróżnia się na tym tle. Powodem jest fakt, iż życie w obozie koncentracyjnym, koszmar tego miejsca poznajemy z punktu widzenia dwóch jakże różnych od siebie kobiet- więźniarki i lekarki. Zderzenie obu kobiet z obozową rzeczywistością, próby dostosowania się do niej, kontrast przysięgi lekarskiej zderzonej z rzeczywistością, koszmar bycia więźniarką.
Swoisty szok czytelnika pogłębia fakt, iż dwie bohaterki - lekarka Herta i amerykańska wolontariuszka Caroline, to postaci autentyczne. Herta Oberhauser była sądzona w procesie norymberskim II stopnia, w procesie lekarzy. Carroline Ferriday była autentyczną wolontariuszką niosącą pomoc po wyzwoleniu. Zrobiła ona bardzo wiele dobrego, a jest wręcz zapomniana. Warto poznać jej  sylwetkę. Kasia, trzecia bohaterka, jest fikcyjna, ale jestem przekonana, iż takich Kaś było mnóstwo. Tym bardziej, iż autorka w pewien sposób opiera się na wspomnieniach obozowej więźniarki Niny Niwińskiej.

Bardzo ciekawa jest narracja. Książka podzielona jest na trzy części. Każda część opowiada historię z punktu widzenia innej bohaterki. Każda część napisana jest innym stylem.
Najbardziej jednak szokuje fakt, iż wydarzenia opisane przez autorkę oraz wiele innych, często dużo okrutniejszych, faktycznie miały miejsce, a niewyobrażalne cierpienie, kaźń zgotowały jednym istotom inne. Niech powstaje, jak najwięcej takich książek. Nigdy nie wolno o tych wydarzeniach zapomnieć. To szczególnie ważne 70 lat od zakończenia wojny, gdy do głosu w Europie (i nie tylko) dochodzą nacjonalistyczne, profaszystowskie ruchy. 
 
Kelly napisała powieść opartą na faktach, bardzo dobrą powieść. Polecam.

5 komentarzy:

  1. Zgadzam sie z Toba, nigdy nie powinnismy zapomniec o tych okrutnych wydarzeniach , trzeba robic wszystko, aby to sie nigdy nie powtorzylo, tez cheteni siegam po takie ksiazki, a wiec zapisuje sobie tytul. Milej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed chwilą czytałam w innym miejscu recenzję tej książki i tam z kolei autorka pisała, że portrety psychologiczne są słabe a informacje o obozowym życiu bardzo okrojone.Spora rozbieżność wrażeń:) Mam zamiar sama się przekonać jak to wygląda naprawdę, bo książka porusza temat, który interesuje mnie od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy może odebrać książkę inaczej.
      A autorka tej recenzji, o której wspominasz oczekiwała czego- wiwisekcji z każdego obozowego dnia?! Bez przesady, to beletrystyka, oparta na faktach, ale jednak powieść.

      Usuń
  3. "Liliowe dziewczyny" czekają już na czytniku. Jesień nastraja mnie właśnie tak dość melancholijnie i smutno, więc w najbliższych miesiącach zapewne będę częściej sięgać właśnie po takie lektury, zwłaszcza z wojną w tle.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.