czwartek, 1 stycznia 2015

Krawędź wieczności, czyli rewelacyjny III tom porywającej trylogii

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena całej trylogii 6/6
Follett jest jak wino - im starszy, tym lepszy:)
Trylogię Stulecie czytałam, chyba jak większość osób " w częściach", systematycznie, w miarę ich ukazywania się. Zdawałam sobie sprawię, iż kolejne tomy dzielić będzie od siebie kilka-kilkanaście miesięcy, a w związku z  tym bardzo łatwo zapomnieć różne szczegóły, tym bardziej, iż bohaterów w trylogii jest całkiem spora ilość. Robiłam więc notatki w specjalnym notesie. Kilka dni temu, gdy rozpoczynałam lekturę ostatniego tomu serii, zapiski były jak znalazł.
Nie będę opisywać treści trylogii, bo nie jest to możliwe (tyle się w książkach dzieje), a poza tym nie miałoby to najmniejszego sensu.
Nie ulega wątpliwości, iż jest to najbardziej monumentalne dzieło angielskiego pisarza. Filary ziemi słynna powieść historyczna, są równie, a może nawet bardziej porywające jeżeli chodzi o treść. Jednak Stulecie, to taki ogrom historii, akcji, tylu bohaterów, tyle niesamowitych wydarzeń, takie dopracowanie merytoryczne i całość tak doskonale nakreślona, że aż podziw bierze.
Akcja rozgrywa się w okresie od wydarzeń zapowiadających nieuchronnie wybuch I wojny światowej i ciągnie się poprzez burzliwą historie XX wieku, aż do czasów nam współczesnych. Nie bez kozery w jednym z wywiadów Follett powiedział:
Zdałem sobie sprawę, że XX wiek to najbardziej dramatyczny okres w naszej historii. Mieliśmy I wojnę światową, która była najstraszniejszym, czego kiedykolwiek doświadczyła rasa ludzka rasa. Potem nadeszła II wojna światowa, która była jeszcze gorsza. I ostatecznie mieliśmy zimną wojnę, która, jeśli zmieniłaby się w gorącą wojnę, prawdopodobnie zniszczyłaby całą rasę ludzką. W zasadzie to straszny dramat XX wieku. Ale to też nasza historia – moja i wasza. Urodziliśmy się w XX wieku; i jego historia to opowieść o tym, czego doświadczyliśmy my, nasi rodzice i dziadkowie.
Upadek gigantówPierwsze, co rzuca się w oczy w trakcie lektury, to ogromna, niezwykle dokładna wręcz mrówcza praca merytoryczna, tzw. resarch. Pisarz zebrał kilkadziesiąt wydarzeń z historii XX wieku i wplótł w nie losy kilku rodzin, kilkudziesięciu osób, których historia w różnym stopniu splata się z losami historycznych postaci. 
Jednak trylogia Stulecie, to nie tylko opowieść o historii burzliwego XX wieku, nie tylko kronika minionego stulecia. To także, a może przede wszystkim opowieść o ludziach ich charakterach, planach, marzeniach, sukcesach, porażkach, namiętnościach, a nawet miłościach. 
Zima świataMamy wielkie zrywy polityczne obok zakulisowych rodzinnych utarczek, wielkie miłości łamiące tabu różnic kulturowych, rasowych, ale także miłości pełne nienawiści, wielkie bogactwa obok nędzy nie do opisania, wojenne zrywy obok wielkich przyjęć. Niezwykle ciekawie opisane są także przemiany społeczne, jak np. walka o równość rasową, walka o prawa kobiet, wyzwolenie seksualne, czyli to wszystko, co na przestrzeni minionego wieku ukształtowało nasz obecny świat. 
Cała seria jest tak różnorodna, jak różnorodni byli i są ludzie, jak różne było minione stulecie. 
Co cenne, mimo ogromnej ilości bohaterów, jakich znajdziemy na kartach trylogii, brak postaci nudnych, nijakich, bezbarwnych. Każdy z bohaterów wzbudza w nas jakieś uczucia, od wielkiej sympatii i kibicowania jego perypetiom, aż po skrajną niechęć. 
Sięgając po II tom serii (czyli Zimę świata) obawiałam się odrobinę, czy autor nie urwie, nie pominie niektórych wątków z I tomu. Moje obawy były bezzasadne. Follett w kolejnych tomach kontynuuje perypetie bohaterów, nic się nie urywa, nic nie jest przemilczane. Czasami następuje przeskok o kilka lat na przód, ale jest to wyraźnie zaznaczone i w wielkim skrócie przedstawione są wydarzenia z poprzedniego tomu które nawiązują do danych wydarzeń. 
Stulecie liczy ponad 3200 stron. Ilość doprawdy imponująca, niejedną osobę może
przestraszyć. Jednak bez obaw. Całość jest tak skonstruowana, tak doskonale napisana, fabuła tak porywająca, a zwroty akcji tak liczne, iż kolejne strony wręcz się pochłania. Follett doskonale wyważył proporcje miedzy burzliwymi wydarzeniami XX wieku,a  historiami zwyczajnych ludzi, takich jak każdy z nas.
Krawędź wieczności, ostatni tom trylogii, skoczyłam czytać kilkanaście minut temu. I jestem pod ogromnym, przeogromnym wrażeniem. Aż żałuję, że lektura już za mną. III tom to doskonałe, wręcz mistrzowskie zamknięcie wielkiej opowieści, kawałka na prawdę doskonałej pracy pisarskiej. Mam tylko jedno zastrzeżenie. Zbyt wiele wydarzeń historycznych zawarte jest w ostatnim tomie. To prawda, wydarzenia lat 60., 70., 80., 90. XX wieku to ogrom historii, zdarzeń, decyzji, które mogły zaważyć na losach całej ludzkości. Chętniej te fakty widziałabym opisane w dwóch tomach, bardziej szczegółowo potraktowane, a szczególnie wątek Polski. Ale to taka moja drobna uwaga, która absolutnie nie wpływa na fakt, iż trylogią Stulecie jestem zachwycona. 
Gorąco zachęcam do lektury. Warto, a nawet trzeba.





4 komentarze:

  1. Wszyscy tak zachwalają tę trylogię, ze nie mam wyjścia, muszę się skusić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przymierzam się do pierwszej części w tym roku.
    pozdrawiam
    tommy z Samotni

    OdpowiedzUsuń
  3. Upadek gigantów jest rewelacyjny, ale Zima świata jeszcze przede mną, bo stwierdziłam, że wolę przeczytać jedno po drugim z Krawędzią wieczności. Tej ostatniej jeszcze nie nabyłam, czekam aż wejdzie do innych księgarń a nie tylko w empiku, bo cena poraża. Widzę, że masz wszystkie trzy tytuły w jednym wydaniu, a mnie się coś pomieszało i drugi tom kupiłam taki jak ty masz zamiast w obwolucie (taki mam pierwszy) i teraz już nie wygląda tak ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęciłaś mnie do Ken Follett'a. Właśnie kończę część pierwszą :):)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.