środa, 21 stycznia 2015

Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury

Wydawnictwo Albatros
Chyba każdy zna ze słyszenia braci Grimm. Byli oni rodzonymi braćmi, pisarzami i uczonymi niemieckimi. Mieli na imię:  Wilhelm Karl i Jacob Ludwig. Urodzili się odpowiednio w 1786 roku i 1785 roku, zmarli w II połowie XIX wieku. Dużą część swoich dzieł literackich publikowali wspólnie. Wśród nich najsłynniejsze są baśnie. I ich tom opublikowali w 1812 roku, a II 3 lata później. Owe bajki znam z dzieciństwa. Tym chętniej sięgnęłam po Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Książkę podczytywałam fragmentami, co kilka dni kolejną bajkę. Dzisiaj rano przeczytałam ostatnią i mam bardzo mieszane uczucia. Może po części dlatego, iż liczyłam na więcej, na coś bardziej spektakularnego.
Wiadomo, iż każdy ma jakieś oczekiwania wobec baśni. Jest to ten typ literatury, który towarzyszy nam w zasadzie od kołyski. Mamy opowiadają, czytają nam bajki, podobnie babcie, czy opiekunki.
Philip Pullman w niniejszej książce zawarł wprowadzenie do tematu baśni jako takich i 50 baśni braci Grimm. Ze zdziwieniem czytałam niektóre bajki. Dlaczego ze zdziwieniem? Ot dlatego, iż ich część była mi nieznana. Kilka bajek ma inne zakończenia, niż te, do których przywykłam, kilka zupełnie inny przebieg akcji, fabułę. Ja wiem, co twórca inna wersja tej samej bajki. Ale jakoś to się kłóciło z dzieckiem, które we mnie nadal siedzi. 
Wiele bajek, jakie w książce przytacza Pullman szokuje tym, czym bajki nie powinny szokować, ba o czym nie powinny nawet wspominać. Wszak baśnie powinny być słodkie, anielskie, milusie i kończyć się happy endem. Otóż Pullman ( a właściwie braciszkowie Grimm) zaskakuje.. okrucieństwem, złem. Brrr....to chyba tej kwestii dotyczy adnotacja na okładce - bez cenzury. Bo niczego innego co by gorszyło, ew. szokowało i zmuszało do zastosowania lub nie cenzury, nie znalazłam. Ale tę kwestię w bajkach braci Grimm, sprawę okrucieństw zna, kojarzy większość osób z dzieciństwa. W związku z  tym o co tak na prawdę chodzi z adnotacją bez cenzury?!
Wg. założenia Pullmana chciał on nam zaprezentować bajki w ich pierwotnej formie, tak jak słyszeli, zapisywali je bracia Grimm. Na przestrzeni lat bajki ewoluowały i bez książki Pullmana trudno byłoby ustalić ich pierwotne brzmienie, ich wydźwięk.Taki wniosek wysnułam z niniejszej książki. Ale czy to prawda? Nie wydaje mi się.
Poza tym sporo do życzenia pozostawiają komentarze autora. W trakcie lektury niektórych miałam wrażenie, jakby pisał je na szybko, na odczep się. Liczyłam, iż komentarze będą bardziej hmmm..naukowe? Na pewno profesjonalne.
Dyskusyjny dla mnie jest także sens przeredagowywania przez Pullmana bajek. Nie wiem, co autor chciał w ten sposób osiągnąć. 
Tak jak wspomniałam na wstępie mam bardzo mieszane uczucia. Jeżeli nawet zamiarem Philipa Pullmana było zaprezentowanie bajek au naturel, czyli tak jak wg. założenia słyszeli i notowali je bracia Grimm, to komentarze i ich opracowanie powinny być rzetelniejsze. Pullman winien był zadać sobie więcej trudu. Bo jeżeli coś niweczy moje dziecięce wyobrażenie, to niech to ma ręce i nogi. 
Niewątpliwie niniejszą książkę warto poznać chociażby dlatego, żeby sprawdzić jak my odbierzemy zarówno przeredagowane baśnie niemieckich braci, jak i komentarze autora. Ja jednak jestem rozczarowana tym co autor zrobił, albo raczej czego nie zrobił.

7 komentarzy:

  1. Jakoś nie mam przekonania do tej książki, po prostu wolę bajki braci Grimm w pierwotnej formie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę :) Zazdroszczę każdemu, kto ma to już za sobą i już się nie mogę doczekać aż wpadnie w moje łapki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam na tę książkę wielką ochotę, ale po kilku dość krytycznych recenzjach jakoś mi przeszło;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od pierwszych zapowiedzi czułam, że to taki marketingowy zabieg, że niby "bez cenzury". Tymczasem autor po prostu dokonał swojej interpretacji tych baśni, lepszej czy gorszej (pewnie raczej gorszej), ale tylko intepretacji. W Niemczech to wydanie przeszło bez większego echa, na zasadzie kolejnego cudactwa robionego dla pieniędzy. W Polsce narobili wielkiego szumu wokół wątpliwego projektu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie napaliłam się na tę książkę, gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach właśnie dlatego, że spodziewałam się dostać wersję jak najbardziej bliską oryginałowi, któremu przecież daleko było do współeczesnych przesłodzonych wersji. Ale wygląda na to, że to nie to, czego szukam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ baśnie spisane przez Grimmów były pełne okrucieństwa! A wersja Pullmana nie dość, że jest mocno okrojona, to jeszcze w stylu, który pozostawia wiele do życzenia. Przed ukazaniem się tej książki byłam pełna entuzjazmu, ale mocno krytyczna recenzja kogoś, kto czytał baśnie w formie najbardziej zbliżonej do oryginały skutecznie mnie zniechęciły do tej lektury. Ot, wiele hałasu o nic.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.