piątek, 4 lipca 2014

Moja walka, czyli recenzja książki bardzo dyskusyjnej i czytanej...w odcinkach

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Nie, nie przeczytałam tej książki do wczoraj, taka dobra nie jestem. Jest to dziwna, inna, trudna lektura, którą nie ukrywam zaczęłam podczytywać kilkanaście dni temu, a czytałam w odcinkach, że tak się wyrażę. Recenzję napisałam wczoraj, po długich przemyśleniach. 
Uwielbiam literaturę skandynawską, kocham wspomnienia, nawet te najsmutniejsze, przepełnione goryczą, cenię książki Wydawnictwa Literackiego. W związku z  tym nie potrafiłam odmówić sobie lektury Mojej walki. Byłam niezwykle ciekawa, co takiego w tym jednym z  sześciu tomów wspomnień przeciętnego w sumie człowieka zobaczyli Skandynawowie, iż seria ta podbiła ich serca.
Karl Ove Knausgård napisał zwykłą, a jednocześnie niezwykłą bio­gra­ficz­ną po­wie­ść, którą zy­skał mię­dzy­na­ro­do­wą sławę i… nie­na­wiść człon­ków wła­snej ro­dzi­ny. Kilkoro kuzynów, wujków etc wytoczyło mu nawet procesy o zniesławienie. Wyobraźcie sobie, jaka musi być treść książki, skoro sam autor zdaje sobie sprawę z tego, czym jest i tak o tym pisze:
 (...)Wysłałem wydruk do wszystkich, o których pisałem. Niektóre zastrzeżenia rozważyłem, tego, co zostało, nie łagodziłem. Ale i tak to, co zrobiłem, jest niemoralne i pozbawione empatii. Nie można ranić, upokarzać innych(...)
Pierwsze co uderza w trakcie lektury to brutalność i smutek. Moja walka jest niesamowicie smutna, ostra, pozbawiona jakiegokolwiek wyciszacza, czegoś co odrobinę wygładziłoby trudną, bolesną, ostrą treść. Opisuje dokładnie swoje dzieciństwo, problemy z jakimi borykali się jego najbliżsi, rodzinne awantury, święta, poszczególnych członków rodziny, szkołę. Wiele poruszających opisów znajdziemy w  Mojej walce. Ot chociażby alkoholizm ojca, który nie trzeźwiał przez x czasu i umarł w brudnej walącej się chałupie, obsikany, wśród spleśniałego jedzenia, robaków, a wódkę cały czas donosiła mu matka, czyli babka autora wspomnień etc. Czyli nie owijając w przysłowiową bawełnę, opisuje to wszystko, co go ukształtowało, co sprawiło, iż jest człowiekiem jakim jest. Rzadko kto ma idealne dzieciństwo, ale jego było tak smutne, że momentami w trakcie lektury miałam nadzieję, że choć trochę przesadził w opisach. Do tego daleko posunięty wręcz ekshibicjonizm. Tak, takie słowo będzie odpowiednim żeby określić ile siebie, swoich uczuć, przeżyć odsłania w Mojej walce Knausgård.
Drugą sprawą, która uderza, jak obuchem jest fakt, iż autor przemawia jakby z wnętrza czytelnika, przynajmniej ja miałam takie wrażenie. W kilku momentach czułam tak, jakby mówił dokładnie to, co w danej sytuacji sama bym powiedziała. Może na tym polega sukces wszystkich sześciu tomów. Czytelnicy mogą się z pisarzem, jego życiem w większym lub mniejszym stopniu identyfikować. Ja utożsamiałam się z nim w niewielkiej części spraw, wypowiedzi, zdarzeń, ale i tak ta książka wywarła na mnie spore wrażenie i mam po jej lekturze bardzo mieszane uczucia.
Nie wiem, czy te tomy miały być swoistą psychoterapią, czy spowiedzią, a może po prostu autor chciał zarobić sporą sumę i zaszokować czytelników. Niezależnie od tego, jaki był powód sięgnięcia po pióro, jestem pewna, iż cel został osiągnięty. Chociaż uważam, iż Knausgård zbyt wiele opisał. Momentami trąci mi to trochę może nie tyle zagraniem pod publikę, pod czytelnika, co chęcią stworzenia czegoś wyjątkowego, szokującego, oburzającego, zapisania się w pamięci. To na pewno autorowi udało się.
Czekam na kolejne tomy. Jestem ciekawa co takiego zawarł autor na łącznie 2,5tys stron, jak przebiegało jego życie, co wyziera z tych kart. Czy w kolejnych tomach będzie dalej ostro, bez owijania w bawełnę, acz sensownie, czy będzie to lanie wody, byle tylko napisać jak najwięcej?! Mam nadzieję, że Norweg zachowa wysoki poziom z Mojej walki
Niewątpliwie norweskiej spowiedzi nie można porównać do Prousta. Stawianie obu dzieł na jednej szali jest nieporozumieniem i krzywdą dla francuskiego pisarza. Inny styl pisarski, inny język, inny gatunek pisarza.  Niemniej Moja walka to kawał dobrej, smutnej, tragicznej, ostrej, szczerej do bólu opowieści o losie smutnego chłopca. Zachęcam do lektury. Warto, doskonale napisane, ostre, zmuszające do zastanowienia. A czy dobre i czy wam się spodoba...to już inna kwestia.
Pozdrawiam z Grecji. Od teraz w planach tylko wakacyjne, lekkie lektury:)

4 komentarze:

  1. Lubię takie prawdziwe opowieści, zapisuję tytuł, aby nie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś mnie tym bardziej, że jakiś czas temu czytałam podobną historię "Zasrane życie mojego ojca, zasrane życie mojej matki i moja ..." równie mocna i przeciwstawiająca się wszelkim konwenansom lektura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam, jestem w połowie. Książka świetna, choć sam tytuł szokuje ( Mein Kampf ), ale i odzwierciedla zawartość. Może porównanie do Prousta nie jest takie znowu nadużyte, wszak autor rusza w swojej spowiedzi na poszukiwanie straconego czasu...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.