Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5-/6
Tytułowy Rutherford Park, to wielka rezydencja znajdująca się w
hrabstwie Yorkshire w Anglii. Akcja powieści rozpoczyna się tuż przed wybuchem I wojny światowej. Mamy 1913 rok, na świecie wiele sie dzieje, także rzeczy, które powinny niepokoić osoby zamieszkujące rezydencję. Jednak tak nie jest. Mieszkańcy Rutherford Park żyją własnym życiem, własnymi problemami, otacza i interesuje ich tylko własny, odrobinę hermetyczny światek, choć oni sami uważają zupełnie inaczej. Zajmują się przede wszystkim planowaniem imprez towarzyskich, doborem strojów, ustalaniem menu, czyli generalnie żyją dniem dzisiejszym, ewentualnie tym co będzie za tydzień- dwa, ale u nich w domu, a nie gdzieś tam w świecie. Co istotne, tak żyją nie tylko właściciele domu, czyli Cavendishovie oraz ich najbliżsi, ale także cała podległa im służba. Czyli w Rutherford Park życie toczy się swoim rytmem. Tylko to pozory. Każdy z domowników skrywa własne sekrety, których pilnuje jak przysłowiowego oka w głowie.
Na zewnątrz każdy z bohaterów odgrywa swoją rolę (z reguły osoby opanowanej, dystyngowanej), a wewnątrz aż kipi od stresu, namiętności, rozpaczy. Niechciana ciąża, nieziszczalne z pozoru marzenia, namiętny i skrywany romans, tajemnicze wyjazdy z pozoru będące służbowymi. Te i wiele innych zagadek, tajemnic skrywa przed nami posiadłość w Yorkshire.
Elizabeth Cooke udało się pokazać w doskonały sposób nie tylko świat wielkopańskiej rezydencji, jego zwyczajny dzień, ale także swoistą symbiozę "państwa" i służby, bez której taki konglomerat, jak Rutherford Park nie mógłby istnieć.
Tajemnice Rutherford Park, to niezwykle barwna, odrobinę kąśliwa, w doskonały sposób obnażająca liczne ludzkie wady (niezależnie od klasy społecznej), ale i zalety, marzenia, przegrane nadzieje, rozczarowania i nieliczne radości. Świetnie nakreśleni bohaterowie, drobiazgowo ukazane tło zarówno społeczne, jak i historyczne oraz psychologiczne. I klimat niczym z serialu Downton Abbey, który nie ukrywam bardzo lubię. To wszystko sprawiło, że Tajemnice...dosłownie połknęłam.
Wiem, Cooke nie stworzyła epokowego dzieła. Można jej też zarzucić pewną sztampowość, ponieważ Tajemnice...zdają się powielać schemat tak często wykorzystywany w filmach, czy książkach. Jednak mimo tego, uważam, że to dobra lektura, którą polecam nie tylko na lato.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Jeśli ma w tytule "tajemnice" to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń:) mam nadzieję, że ci się spodoba.
UsuńMam ją w planach. Ostatnio coraz bardziej ciągnie mnie do fabuł osadzonych w przeszłości;)
OdpowiedzUsuńPomimo tła historycznego, które mnie interesuje jakoś nie znalazłam innych elementów w tej powieści, które zachęcałyby mnie do przeczytania tej książki. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tyle sprzecznych opinii, ale kurczę Tobie ufam :))
OdpowiedzUsuńNo matko i córko, to teraz narobiłaś, takie obciążenie na mnie spoczywa.
UsuńWczoraj czytałam recenzję na innym blogu - odbiegała oceną od Twojej. Jednak z uwagi na to, że lubię powieści historyczne - zaryzykuje ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, każdy ma inny gust. Mnie się książka podobała, nie wszystkim musi. Mam jednak nadzieję, iż tobie przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuń