czwartek, 26 września 2013

Ocaliła mnie łza - Angele Lieby

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka miękka, 244 s., Moja ocena 5,5/6
Gdy czytałam te pełne zachwytu opinie o książce, byłam bardzo sceptyczna, myślałam, że są przesadzone. Bardzo się myliłam. Tak już jakoś jest, że o wielkich, wspaniałych książkach pisze się najtrudniej.W związku z tym nie gwarantuję, że uda mi się zawrzeć w tekście wszystko to, co sądzę o tej pozycji.
Ocaliła mnie łza to opowieść o zwyczajnej z pozoru kobiecie o imieniu Angle, która pewnego dnia, cierpiąc na koszmarne migreny, udaje się do jednego ze strasburskich szpitali. Dalej sytuacja rozwija się błyskawicznie. Jej stan pogarsza się z każdą chwilą, bóle narastają, lekarze decydują o wprowadzeniu kobiety w śpiączkę farmakologiczną. Zdarza się. Jednak problem polega na tym, że lekarze nie są w stanie jej wybudzić; mimo rozmaitych prób stymulacji Angle nie daje znaku życia. W końcu poddają się i mówią mężowi, to co najgorsze -  Trzeba odłączyć ją od urządzeń podtrzymujących życie. Nagle w kąciku oka Angle pojawia się łza, która oznacza, ze kobieta żyje, czuje, rozumie, tylko nie potrafi zburzyć tej skorupy, która ją otacza. Następuje walka o kobietę, o jej życie. Kobieta wychodzi ze śpiączki po długim okresie starania najbliższych. Ale to nie koniec walki. Musi się nauczyć wszystkiego od nowa, jak niemowlę, albo nawet gorzej - mięśnie odmawiają posłuszeństwa, nie potrafi ruszać ręką, mówić. Koszmar nie do wyobrażenia, bo umysł pozostaje w pełni sprawny. Kobieta musi nauczyć się nawet prawidłowo oddychać. Niewyobrażalne wprost. 
Angle opisuje wszystko co przeżyła, co czuła, czego była świadoma. I to jak opisuje. W książce dominuje niezwykle oszczędny, prawie reporterski styl narracyjny, który przypomina suche zapiski z dziennika. Przez zastosowanie takiej narracji tekst jeszcze bardziej porusza.
Po raz kolejny okazało się, że najbardziej poruszające historie pisze samo życie. Oby nikt z nas lub naszych najbliższych takiej historii nie doświadczył.
Książkę powinien przeczytać każdy. Jakże często zapominamy, że życie samo w sobie jest największym dobrem, największym skarbem, to, że możemy iść, widzieć, oddychać, mówić. Warto sobie czasami o tym przypomnieć.
Zachęcam do lektury, ale ostrzegam - zarezerwujcie sobie na nią kilka godzin. Ocaliła mnie łza to pozycja, której po rozpoczęciu lektury nie sposób odłożyć.

8 komentarzy:

  1. WIEDZIAŁAM!!! Byłam pewna że będziesz pod wrażeniem!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialaś rację:) jestem pod wielkim wrażeniem, tylko strasznie trudno pisac o takiej książce.

      Usuń
  2. To musi być poruszająca, wręcz bolesna lektura, ale tym bardziej chcę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takiej recenzji trudno nie mieć ochoty na lekturę

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam, że najbardziej poruszające historie pisze samo życie. Niezwykle poruszająca tematycznie książka. Rozejrzę się za nią w wolniejszym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, brzmi potwornie! Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Leżę, nic nie mogę zrobić, słyszę jak inni tracą nadzieję w mój powrót do świata żywych, chcę się bronić, ale nie potrafię... Koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając Twoją recenzję przypomniał mi się film "Moty i skafander" (jeśli nie oglądałaś, gorąco polecam). Równie mocno poruszająca, oparta na faktach historia naczelnego gazety, który pomimo sprawnego myślenia, mógł porozumiewać się tylko za pomocą oka, powieki.... Bez taniego sentymentalizmu, a pomimo to wywołująca ogrom emocji...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.