sobota, 14 września 2013

Masakra w El Mozote - Mark Danner

Wydawnictwo Wielka Litera, Okładka miękka, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża. Ja mimo szczerych chęci, nie byłam w stanie czytać o wydarzeniach w El Mozote.
Masakra w El Mozote, prosty, zdawałoby się zwyczajny tytuł książki, a jednocześnie określenie przerażającej zbrodni, która miała miejsce w niewielkim salwadorskim miasteczku, w trakcie wojny domowej. W dniu 11 grudnia 1981 roku wysokiej klasy, szkolony przez Amerykanów oddział miejscowych żołnierzy i najemników, wkroczył do El Mozote i wymordował bez mała wszystkich mieszkańców. Masakra trwała trzy kolejne dni. Zginęło ponad 1000 osób. Nie oszczędzono nawet bezbronnych dzieci. Ocalała tylko jedna kobieta, Rufina Amaya. Przerażające i porażające. Rufina zobowiązała się sama przed sobą i przed Bogiem, ze poinformuje świat o tym co stało się w jej osadzie. Była to winna swoim przyjaciołom, rodzinie, sąsiadom. Słowa dotrzymała. Za pośrednictwem Dannera opowiada nam o wydarzeniach z grudnia 1981 roku. Danner bardzo długo rozmawiał z Rufiną i jak sam twierdzi, było to koszmarne, wręcz traumatyczne doświadczenie, szczególnie, gdy opisywała mord 140 dzieci. 
Mimo, iż artykuły o masakrze już w kilka tygodniu po tym zdarzeniu ukazały się w wielu światowych gazetach, m.in. w Washington Post, zarówno rządy Salwadoru, jak i USA zaprzeczały, że coś takiego miało miejsce. Dopiero 10 lat póżniej doszło do ekshumacji ciał ofiar. Udowodniono tym samym, iż do masakry faktycznie doszło.
Fotografia z omawianej książki.
Pisząc swoją książkę Danner opierał się nie tylko na opowieści Rufiny, ale rozmawiał z wieloma żołnierzami, którzy brali w niej udział, a także z tymi, którzy stali z boku. Jak tłumaczyli masakrę? Czy w ogóle próbowali ja tłumaczyć? Tego dowiecie się z książki.
Żołnierze jednostki, która dokonała masakry.
Założę się, że wiele osób nie wie, gdzie znajduje się Salwador. Jeszcze mniej orientuje się, gdzie leży El Mozote. Dzięki książce autorstwa Marka Dannera, mamy wyjątkową okazję uzupełnić luki w wiedzy, poznać szczegóły (te które udało się ustalić) masakry, a tym samym oddać hołd jej ofiarom. Jesteśmy im to winni. 
Obojętnie, co byśmy nie napisali, powiedzieli o tej książce, nie odda nawet w ułamku jej zawartości. Mimo okrutnej tematyki, jaką porusza Mark Danner, zachęcam do sięgnięcia po Masakrę w El Mozote. To doskonały reportaż, który mam nadzieję, chociaż w części przybliży nas do poznania prawdy o strasznych 3 dniach w niewielkiej, salwadorskiej osadzie. 


3 komentarze:

  1. Ameryka środkowa swoje przeszła.
    Nie ma chyba takiego miejsca na kuli ziemskiej, które by nie spłynęło krwią.
    I to woła do nieba całe wieki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak... ludobójstwa mają to do siebie, że niezależnie od czasu i miejsca są sprawcy, ofiary... i świadkowie - najbardziej kontrowersyjna grupa. Nie wiedziałam wcześniej o tej tragedii, ale że mam książkę na półce, prędzej czy później na pewno ją przeczytam.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja wrażliwość stawia zdecydowane veto

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.