niedziela, 1 lipca 2018

Boso, ale w ostrogach - Stanisław Grzesiuk

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.
Boso, ale w ostrogach, to opowieść o przedwojennej Warszawie widzianej oczyma młodego warszawskiego cwaniaka.
Mamy okazję poznać coś co już nie istnieje, przedwojenną stolicę, jej klimat, smaczki, język, obyczaje, miejscowy kodeks honorowy i wiele innych. 
Książka całkowicie odmienna od Pięciu lat kacetu, które ostatnio miałem okazję czytać. Inna nie znaczy, ze gorsza. Grzesiuk po raz kolejny zachwyca językiem, stylem, spostrzegawczością, poczuciem humoru i tym czymś, co tylko on ma. 
To co łączy obie książki to fakt, iż autor przedstawia otaczający go świat bez upiększeń, bez owijania w przysłowiową bawełnę, obrazuje go takim jakim jest, ze wszystkimi zaletami, ale i wadami. 
Jestem przekonany, iż wielu z was lekturą będzie zaskoczonych. Obraz przedwojennej Warszawy oraz stolicy z początku wojny, nie jest tak sielski, anielski, klimatyczny, jakim znamy go z filmów czy innych książek. Stolica Grzesiuka zaskakuje i to bardzo.
Na tym tle poznajemy i śledzimy perypetie głównego bohatera. Wielokrotnie otwieramy ze zdziwienia oczy, czy wybuchamy śmiechem. Ówczesne trudności, niedostatki dosłownie wszystkiego zmuszały ludzi do kombinowania, a ludzka inwencja była niesamowita, zadziwiająca, czasami nawet przerażająca, granicząca z szaleństwem.
Grzesiuk prezentuje ówczesną Warszawę, jej mieszkańców, ale przede wszystkim siebie udowadniając, jaki był z niego gieroj, cwaniak. Nie bez kozery ukuto powiedzenie...nie ma cwaniaka nad warszawiaka.  
Boso, ale w ostrogach to doskonałą, niezwykle pouczająca, bawiąca, ale i zmuszająca do refleksji książka. Czyta się ją wyśmienicie. Warto, żeby Grzesiuka poznali ciekawi świata, ale także ci, którym ciągle mało i mało, którzy nie potrafią docenić tego, co obecnie mają. Świat widziany oczyma nastolatków u progu II wojny światowej i na jej początku, świat chłopaków z Czerniakowa wart jest poznania.


1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.