czwartek, 10 maja 2018

Zielona spiżarnia. Jedzenie z mojego ogrodu - Karoline Jonsson

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Piękna pod każdym względem książka.
Sama okładka zachwyca i zachęca do zajrzenia do wnętrza książki.
A tam...same skarby.
Karoline Jönsson, autorka książki, to jedna z najpopularniejszych blogerek kulinarnych w Szwecji, kochająca jedzenie, naturę i potrafiąca połączyć jedno z drugim. 
Zielona spiżarnia to podpowiedź, jak odnaleźć się w naturalnym świecie. Jak w ogródku lub na balkonie wyhodować wspaniałe rośliny, które ozdobią nasze wnętrza i talerze, nasycą żołądki, wzmocnią zdrowie, a nawet poprawią wygląd.
Jednak dla mnie Zielona spiżarnia to zdecydowanie co więcej. To jak podróż, krok po kroku,d zień po dniu (bo rozkoszowałam się lekturą przez kilkanaście dni)  do innego, tak mało mi znanego świata, świata spokoju, pięknych, ale i smacznych :) roślin, świata, gdzie jest harmonia, gdzie można spróbować czegoś nowego.
Książka podzielona jest na 5 rozdziałów, których nazwy bardzo pomagają i porządkują treść. Nazwy - grządki, szklarnia, sad, ogródek ziołowy i dziki ogród mówią same za siebie.
Taki podział ułatwia korzystanie z książki i wyszukiwanie w niej potrzebnych informacji, czy przepisów. 
No właśnie, przepisy :) Jest ich w książce kilkadziesiąt. Wymienię te moim zdaniem najsmakowitsze i najbardziej kuszące: Makaron domowej roboty z pesto kurkowym, Sernik jagodowy (mniam:)), Lody śmietankowe z orzechów nerkowca z figami, Domowy soc chilli, Bułeczki cynamonowo-jabłkowe, Potrawka Tom kha hed i wiele innych.
Bardzo istotnym jest to, iż przepisy zawarte w książce nie zawierają w swoim składzie: mięsa, jajek, mleka. Wszystkie opierają się na składnikach, które sami możemy wyhodować, nawet mając niewielki ogródek lub większy balkon. 
Cała książka nasycona jest smakami, magicznymi wręcz opisami, kolorami i poprzetykana świetnymi, zachęcającymi do działania i powodującymi ślinotok zdjęciami:




1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.