poniedziałek, 18 maja 2015

Genialni. Lwowska szkoła matematyczna - Mariusz Urbanek

Wydawnictwo Iskry, Moja ocena 6/6
Tytułowa Lwowska szkoła matematyczna, to polska naukowa szkoła matematyczna, która działała we Lwowie w okresie 20-lecia międzywojennego. O ludziach stanowiących zarówno serce jak i mózg owej szkoły wspaniale (jak zwykle zresztą) napisał Mariusz Urbanek.
Kwintesencją lwowskiej szkoły było 20 osób, ale Urbanek pisze o najważniejszych z ważnych, do których zaliczają się: Stefan Banach, Hugo Steinhaus, Stanisław Mazur i Stanisław Ulam.
Pierwsze co niesamowicie zaskoczyło mnie w trakcie lektury, to ukazanie sposobu pracy matematyków. Uczony, matematyk, badacz z reguły kojarzy nam się z człowiekiem pracującym wśród książek,zamkniętym w swoim gabinecie niczym w jaskini różnych przyrządów. Portret uczonych, który przed czytelnikiem odmalowuje Urbanek jest zgoła inny. Pierwszym Novum jest fakt, iż panowie spotykali się i pracowali na ogół w licznych lwowskich...w kawiarniach, a burze mózgów miały miejsce przy filiżance kawy lub lampce koniaku.
Różniło ich wszystko -wiek, pochodzenie społeczne, spojrzenie na życie, narodowość, łączyły - wielki umysł i miłość do matematyki.
Urbanek wspaniale opowiada o uczonych normalnie, bez zadęcia, bez gloryfikacji ich niewątpliwego geniuszu. Pisze p ich życiu, o tym co ich ukształtowało, jak dorastali, jak studiowali, co się z nimi działo w kolejnych latach, do czego doszli jako matematycy i jaki wpływ miał na nich wybuch II wojny światowej. Ich losy wojenne były trudne, podobnie jak większości ich rodaków. Steinhaus będąc żydowskiego pochodzenia musiał się ukrywać. Mazur pracował jako sprzedawca, a Banach (tu uwaga..) był karmicielem wszy w jednym, z instytutów, gdzie prowadzono badania nad tyfusem plamistym. 
Jak wspomniałam na wstępie, lwowska szkoła to nie tylko w/w czterej uczeni. Było ich więcej. Wielu z nich zginęło w Katyniu, kilkoro zostało zamordowanych w innych miejscach np. na  Wzgórzach Wuleckich. Ci, którzy wojnę przeżyli uczyli póżniej w różnych polskich uczelniach.
W trakcie lektury łza wzruszenia i żalu kręci się w oku. Powodem jest świadomość tego, jak wiele ludzkich istnień zginęło na skutek nazistowskich działań, jak wielu zwyczajnych i wybitnych ludzi straciło życie, możność działania. Dodatkowym powodem jest tęsknota za tym co już nie wróci, za przedwojennym Lwowem, o którym Urbanek pisze po prostu genialni. Z każdej kartki wyziera doskonałe przygotowanie merytoryczne autora oraz atmosfera przedwojennej kawiarni, ówczesnego Lwowa i wielkiej burzy mózgów wybitnych osób.
Genialnie napisana książka, którą się wręcz połyka.
Mariusz Urbanek jak zwykle mnie zachwycił. Gorąco zachęcam do lektury.

3 komentarze:

  1. zgadzam się z Tobą - zakochałąm się w tej książce. Łzy też były

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam aż będzie w bibliotece, mam nadzieję że szybko. Temat ciekawy a autora cenię zatem spodziewam się sporej przyjemności. Poza tym nie ukrywam że odkąd usłyszałam o Perelmanie matematycy mnie fascynują.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest książka, która na razie pozostaje w mojej sferze marzeń, ale kiedyś to nadrobię:)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.