czwartek, 6 września 2012

Pamiętnik i inne pisma z getta - Janusz Korczak

Wydawnictwo WAB, Okładka twarda z obwolutą, 304 s.

Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, 

ale po to, abym ja działał i kochał.
Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka.

Po raz pierwszy nie przyznam książce żadnej oceny. Pamiętniki....wymykają się bowiem jakiejkolwiek klasyfikacji, ocenie. Po raz pierwszy z pamiętnikami Janusza Korczaka zetknęłam się kilka lat temu. Przypominam sobie, że zaprzyjaźniona pani bibliotekarka poleciła mi niepozorną, zniszczoną książeczkę. Wypożyczyłam ją zupełnie  bez przekonania, rozpoczęłam lekturę i …. do dziś jestem pod niewyobrażalnym wręcz wrażeniem, jestem oczarowana, zadziwiona, wzruszona i jednocześnie pewna, że niewiele było i jest na tym świecie osób, które mogłyby równać się z Korczakiem.
O życiorysie Starego Doktora pisałam tutaj,więc nie będę powtarzać wiadomości. Chciałabym skupić się krótko na książce. Dlaczego krótko? A dlatego, że tej pozycji nie da się  opisać, zrecenzować, trzeba ja odkryć samemu.
Drugie moje spotkanie z Pamiętnikami...było mniej odkrywcze niż pierwsze, ale równie emocjonalne. Książka przywędrowała do mojego domu kilka tygodni temu i co jakiś czas przeglądałam ją, czytałam fragmenty...
Janusz Korczak  przedstawia w Pamiętnikach... bieżące wydarzenia, wspomnienia i swoje  refleksje z życia Domu Sierot i z horroru, jakim było życie w warszawskim getcie. Wydawnictwo WAB spisało się na medal, ponieważ książka ta jest pierwszym tak pełnym wydaniem. Wzbogacona została m.in. o rozmyślania pesachowe, wspomnienia, przypowieści, anegdoty, teksty do gazetki Domu Sierot, zapiski o Głównym Domu Schronienia, sprawozdania wychowawcze i gospodarcze.
Wszystkie teksty zawarte w wydanym przez WAB. tomie powstały w 1942 r., co oznacza, że pisane były na kilka miesięcy przed likwidacją getta. Takiego, a nie innego wyboru pism Korczaka dokonał Jacek Leociak. Efekt, jaki dzięki temu udało mu się osiągnąć jest porażający. Korczak prowadzi nas przez świat, który zmienił się o 180 stopni, stanął na głowie, świat, którego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. 

Ponieważ mamy w domu sporą kolekcję książek dot. II wojny światowej, sporo pozycji to także opisy, pamiętniki, relacje dot. zagłady w obozach koncentracyjnych i gettach. Jednak mimo wcześniejszej lektury innych pozycji, Pamiętniki... Korczaka zrobiły na mnie ogromne wrażenie, wrażenie, którego nie da się opisać. Korczak mimo niewyobrażalnie trudnych warunków, szalejącej wokół wojny, świadomości, że w każdej chwili może zginąć, czyni wiele, bardzo wiele dobra wokół siebie oraz zmaga się z wszechobecnym złem , m.in. złodziejami pracującymi w szpitalu dla dzieci, domaga się powszechnej dostępności środków usypiających, tworzy autorski projekt umieralni dla dzieci, dba o dzieci i kocha je, tak po prostu i zwyczajnie je kocha.
Bardzo poruszyły mnie opisy życia w getcie i codzienności w nim. Np. leżące na ulicy ciało małego dziecka zapakowane w papier i przewiązane sznurkiem. Samo to jest okrutne i nieludzkie, ale uwagę Starego Doktora przyciąga pewien szczegół: wystające z pakunku małe palce dziecięcej stópki...
Pewnego dnia w Domu Sierot kilkuletni chłopiec, kładzie na poduszce innego – dopiero co zmarłego  - chłopca chleb z marmoladą. Zapytany, czemu to robi, przecież chłopiec nie żyje, ten odpowiada tylko Bo to jego porcja, co Korczak komentuje: Uczciwość nie rozumuje. Prawdziwa uczciwość jedno wie: to moje to nie moje. Nie ruszam tego, co nie moje. Oddaję, co jego.
O innych poruszających fragmentach nie będę pisać, ponieważ musiałabym umieścić tutaj  prawie całą książkę.
Pozycja składa się z dwóch części. 

Pierwszą część niezwykle starannie wydanego tomu stanowi właśnie pamiętnik z getta: obok tekstu pojawiają się również zdjęcia, reprinty stron przepisywanego na maszynie diariusza i rozmaitych dokumentów. 
W drugiej części widnieją tytułowe inne pisma. Jest tu m.in. testament Korczaka, i komentarze dot. wysyłanych do urzędów listów (a także odpowiedzi bądź ich braku - to ostatnie najczęściej). Korczak  uskarża się w tej części także na bezsilność, na którą nic nie może poradzić. 
Poznajemy także plany Korczaka i jego marzenia, których niestety nie zdążył już zrealizować.
W trakcie lektury automatycznie nasuwały mi się pytania.

Jak można być takim człowiekiem? Jak można pisać pamiętnik i tak się poświęcać dla innych będąc za murami getta? Jak w ogóle pisać o takich potwornościach? Dlaczego człowiek w sytuacji granicznej, jaką bez wątpienia dla Korczaka było getto i perspektywa śmierci,  podejmuje decyzję o pisaniu? Czy chodziło tylko o przekazanie potomnym opisu zła, okrucieństwa i oczekiwania na nieuniknione?
Jedno jest pewne, to jeden z najważniejszych polskich pamiętników XX w.
Pamiętnik i inne pisma z getta Janusza Korczaka zbliżają do tej tajemnicy, o jakiej napisał Czesław Miłosz w wypowiedzi, cytowanej na skrzydełku obwoluty książki: Skromny w swych sądach o wszechświecie, głęboko przywiązany do zasad etyki bez sankcji, ukazuje nam także zagadkę, rzeczywiście nadludzkiej siły miłości.

Co ja mogę jeszcze dodać? Nic. 


Znacie ulicę Smoczą. Taka była jak zawsze. Tylu ludzi - tłoczą się - śpieszą się - kłócą się i targują - wykrzykują, co ma kto na sprzedaż: ten kartofle, ten papierosy, ten garderobę, ten cukierki.
A piękny chłopiec cicho, bardzo cicho, najciszej - leżał na śniegu, leżał na białym, leżał na czystym białym śniegu.
Obok niego stała matka i powtarzała raz po raz: - Ludzie, ratujcie. To była z pewnością jego matka. - Tylko te dwa słowa - i nie krzyczała - powtarzała wyraźnym szeptem tylko to i nic więcej: - Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.
A ludzie przechodzili, nikt go nie ratował - nie robili nic złego, bo ratunek nie był mu już potrzebny.
Leży cichy i taki pogodny, tak jasny na białym śniegu.
Usta ma uchylone, jakby uśmiechał się - nie zauważyłem, jakiego koloru wargi, ale chyba różowe. I zęby białe.
I oczy ma uchylone, a w jednym oku, w samej źrenicy - mała iskierka, chyba gwiazdka najmniejsza z małych - świeci gwiazda.
- Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.

(fragment maszynopisu Dwie trumny, zima 1941/1942)

9 komentarzy:

  1. Ja również nic nie mogę już dodać. Obawiam się tej lektury, ale i tak po nią sięgnę, czuję przymus. O Korczaku trzeba czytać, trzeba go poznawać, jesteśmy mu to winni.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest szokująca, na pewno. Z jednej strony za sprawą tego, co Korczak opisuje, a z drugiej strony za sprawą Jego samego. Dla mnie to człowiek całkowicie ....no nawet nie potrafię znaleźć słów.On i Jan Paweł II to dla mnie dwa największe wzory, chociaż doskonale wiem, że nigdy im nawet w 1/10 nie dorównam.
      Masz rację, trzeba o Korczaku pisać, czytać, mówić, jak najwięcej, szczególnie, ze dzisiejszy świat jest taki, a nie inny.

      Usuń
  2. Po prostu muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadludzka siła miłości.
    Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zależy mi bardzo, żeby tę książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę po twojej recenzji, że jest to naprawdę niezwykły pamiętnik w wykonaniu Korczaka. Wprawdzie nie czytam książek o tematyce wojennej, ale dla tej autobiografii zrobię jednak wyjątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysiu to nie tyle książka o wojnie, co o życiu, wielkiej miłości, dobroci i czymś dla mnie zupełnie niepojętym.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.