Wydawnictwo
Promic, Okładka miękka, 512 s., Moja ocena 5,5/6
Książka
wywarła na mnie duże wrażenie i bardzo przypadła mi do gustu.
Głównym
bohaterem jest słynny archeolog dr Johnatan Weber. Pewnego dnia
bierze on na swojej macierzystej uczelni Harvardzie, roczny
okolicznościowy urlop, który naukowcom przysługuje co 7 lat.
Postanawia go przeznaczyć m.in. na przeprowadzenie nowych prac
archeologicznych. W tym celu udaje się do miasta Rama w Izraelu.
Prace
badawcze prowadzone są z początku normalnym trybem, w zasadzie nic
specjalnego się nie dzieje. Tzn. ekipa odkrywa co rusz kolejne
fascynujące artefakty, ale na tego typu stanowiskach
archeologicznych jest to chleb powszedni.
Pewnego
dnia jednak następuje przełom. Johnatan dokonuje wielkiego
odkrycia. Jak to zwykle w tego typu przypadkach bywa, odkrycia tego
dokonuje zupełnie przypadkowo, idąc na spacer zauważa nietypowy
kamień. Po odgarnięciu ziemi odnajduje drugi taki sam kamień i za
chwilę kolejny. Razem ze współpracownikami rozpoczyna prace
eksploracyjne. Bardzo szybko
odkrywają jaskinię. Ku ich zdziwieniu w jaskini nie znajdują
absolutnie nic. Jednak z uporem przeszukują lite ściany pieczary. Po dwóch dniach, gdy prawie tracą nadzieję, w podłożu
odnajdują doskonale zamaskowany sarkofag z napisem w antycznej grece
i po aramejsku – Tu spoczywa Józef z Arymatei, syn Asera, członek
rady. Błogosławiona niech będzie jego pamięć.
Już samo odkrycie sarkofagu było dla
badaczy niesamowitym przeżyciem. Nie wiedząc, czy sarkofag jest
pusty ,czy też znajdują się w nim szczątki, snują różne hipotezy.
Wiedzą doskonale, że sarkofag (z ciałem lub bez) i tak przejdzie
wraz z nimi do historii.
Następnego ranka postanawiają
otworzyć sarkofag. Po podniesieniu wieka widzą pożółkły i
częściowo zbutwiały całun, otulający ludzki szkielet. Niezwłocznie przeprowadzają wstępne
badania. Wykazują one, że szczątki są bardzo dobrze zachowane,
zmarły był mężczyzną, w wieku średnim, mocno zbudowanym. Po
kilku kolejnych badaniach coraz bardziej prawdopodobne jest
przypuszczenie, że w sarkofagu znajdują się szczątki Józefa z
Arymatei.
Kim
w ogóle był Józef z Arymatei? Wg. Nowego Testamentu to on
ofiarował grób przygotowany dla siebie, na pochówek ukrzyżowanego
Jezusa. Po
śmierci Jezusa udał się do Poncjusza Piłata i poprosił o ciało
Jezusa. Piłat, upewniony przez centuriona o śmierci skazańca, spełnił
prośbę Józefa. Ten zaś niezwłocznie zakupił płótno i udał
się na Golgotę, aby zdjąć ciało z krzyża. Tam, razem z
Nikodemem, owinęli ciało Jezusa w płótno i namaścili mirrą i
aloesem. Ciało złożyli w grobie wykutym w skale.
Nic
więc dziwnego, ze wśród archeologów następuje poruszenie.
Pod
koniec kolejnego dnia badań, Johnatan czyszcząc dno sarkofagu,
odkrywa bardzo ciasno zwinięty pergamin z napisem w antycznej grece.
Po wstępnej lekturze znaleziska, Johnatan odkrywa titulus. Jest to
napis, który Poncjusz Piłat kazał przybić do krzyża. To daje
naukowcom prawie 100% pewności, że odkryte szczątki należą do
biblijnego Józefa z Arymatei.
Prawdziwe
jednak poruszenie następuje po odkryciu listu, z którego wynika, że
nie było żadnego Zmartwychwstania, a zwłoki Jezusa zostały
wykradzione z grobu.
Ale
czy na pewno? Czy to już koniec badań i domniemywań? Czy może
wręcz odwrotnie – ich początek?
Na
te i wiele innych pytań da wam odpowiedź lektura książki.
Naprawdę warto po nią sięgnąć. Przede wszystkim jest to doskonałą
proza. Poza tym naprawdę świetny thriller. Wiem, o tej tematyce w
ciągu kilku ostatnich lat powstało bardzo dużo książek, ale Ślad
życia, ślad śmierci jest
wyjątkowy z kilku względów.
Po
pierwsze ze względu na bardzo profesjonalne i fachowe potraktowanie
tematyki, i to nie tylko biblijnej, ale także archeologicznej. Autor
książki, Paul L. Maier jest wykładowcą historii starożytnej na
Uniwersytecie Michigan. W swoim dorobku ma ponad dwieście artykułów
naukowych i jedenaście książek. Jego wieloletnie doświadczenie
historyka i archeologa doskonale widać w niniejszej pozycji. Widać
także doświadczenie, jakiego nabył przy pisaniu poprzednich
powieści. Prowadzona przez niego intryga z każdą kolejną stroną
wciąga coraz bardziej. A tempo akcji jest momentami wprost niesamowite. Poza tym autor doskonale tłumaczy kolejne
etapy prac badawczych, sposoby eksploracji i datowania znalezisk.
Omawia wiele archeologicznych metod, przy pomocy których datuje się
artefakty – m.in. metodę C14, termoluminescencyjną i wiele
innych. Przy tym omawia te metody tak jakoś mimochodem, wplatając
przyspieszony kurs metodologii badań archeologicznych w akcję
książki. Taki podręcznik dla archeologa amatora w pigułce.
Bardzo
spodobał mi się tez język, jakim autor wyjaśnia wszystkie w/w
zagadnienia, prosty, konkretny, klarowny, ani trochę nie
zaciemniający akcji, ani nie traktujący czytelników jak
upośledzonych umysłowo (co niektórym autorom się zdarza). W
otoczce niesamowitej sensacji czytelnik nie archeolog może w prosty
sposób poznać techniki pracy archeologów i antropologów.
W
książce znajdziemy dyskusje - co nasza cywilizacja zawdzięcza
chrześcijaństwu i jakie negatywne skutki może przynieść
usunięcie go z naszego życia.
Razem
z badaczami zastanawiamy się nad tym, czy ujawniać ich odkrycia?
Jest to moment pełen rozterek, wahań, dylematów etycznych i
moralnych. Naukowcy muszą podjąć bardzo trudną decyzję, co jest
najważniejsze – prawda czy czy istnienie...czego? No właśnie.
Tego dowiecie się z książki.
Gorąco
zachęcam do lektury. Naprawdę warto. Tym bardziej, że odkrycie
sarkofagu, papirusu i listy to nie koniec znalezisk, a wręcz ich
początek. Jeżeli sięgniecie po Ślad
życia, ślad śmierci czeka na was wspaniała książka oraz niesamowita przygoda.
Bardzo zaciekawiła mnie twoja recenzja - myślę ze przeczytam tą książkę - zapowiada się nieżle
OdpowiedzUsuńPolecam, bo na prawdę warto.
UsuńCzeka na półce następna w kolejności :)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam na twoja recenzję.
Usuńsądzę, że poświęciłabym książce swój czas
OdpowiedzUsuńwydaje się być interesującą lekturą
pozdrawiam
I jest interesująca, polecam.
UsuńInteresuję się trochę archeologią, więc bardzo mnie zaciekawiła co też autor wymyślił
OdpowiedzUsuńA sporo wymyslił. Polecam:) Będziesz zaskoczona.
UsuńLubię takie archeologiczno - biblijne historie, przeczytam, kiedy nadarzy się okazja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Słyszałam ten tytuł gdzieś, kiedyś, a po recenzji widzę, że warto sięgnąć. Przestaje pisać listę "Do przeczytania" - w razie potrzeby po prostu zaglądnę na Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuń