środa, 23 maja 2012

Nim nadejdzie mróz - Henning Mankell

Wydawnictwo WAB, Tytuł oryginalny: Innan Frosten, Okładka twarda, 540 s., Moja ocena 5/6
Uwielbiam prozę Mankella. Pamiętam, jak 3 lata temu wypożyczyłam z biblioteki pierwszą książkę tego autora. Była to Zapora. Chciałam się przekonać, czym wszyscy tak się zachwycają, co jest niezwykłego w jego twórczości. Zaczęłam czytać i wsiąkłam, zakochałam się bezgranicznie i ta miłość trwa do dziś. Jest to uczucie zarówno do twórczości samego Mankella, jak i do Kurta Wallandera:), który mimo wielu wad jest dla mnie wzorem detektywa (zaraz po Herkulesie Poirot).
Dlatego, jeżeli mam być szczera, to do lektury Nim nadejdzie mróz zabierałam się z lekką obawą. Nie wiedziałam, jak Mankell poradzi sobie z kryminałem, w którym tak mało jest Kurta Wallandera i jak się spisze w nowej roli jego córka Linda.
Zaczęłam czytać przedwczoraj i spodobało mi się. Na pewno nie tak, jak tomy z Kurtem w roli głównej, ale spodobało się i mogę nowego Mankella polecić z całego serca.
Ale teraz trochę o treści. Mamy rok 2001. Do Ystad przyjeżdża córka Kurta Wallandera, Linda, która za kilka dni ma rozpocząć pracę w ystadzkiej policji. Do tego czasu mieszka z ojcem, z którym łącza ją bardzo zagmatwane stosunki – miłości, troski, niechęci, złości, w sumie w relacjach między nimi znajdziecie prawie wszystkie uczucia, jakie wam przyjdą do głowy.
Ale nie tylko więzami rodzinnymi i ich rozplątywaniem powieść stoi.
W całej Skanii zaczynają dziać się dziwne wydarzenia. W okolicach Ystad ktoś podpala zwierzęta. Jest to niesamowite okrucieństwo. Najpierw płoną łabędzie, pożniej cielak.
W międzyczasie Linda i Kurt w zamaskowanym szałasie lesie odnajdują rozczłonkowane zwłoki zamordowanej kobiety, której odcięte dłonie zabójca złożył jak do modlitwy.
A do tego w niejasnych okolicznościach znikają dwie przyjaciółki Lindy Wallander.
Jedną z nich jest Anna, która wcześniej natknęła się przypadkiem na swojego zaginionego przed 25 laty ojca.
Kolejną ofiarą okaże się pewna Amerykanka Harriet, która zostaje zamordowana w kościele. Jej zwłoki Kurt odnajduje w pozie sugerującej rytualne podłoże mordu.
Na początku tylko Linda zdaje się łączyć te z pozoru nie wiele mające ze sobą wspólnego wydarzenia. Z uporem maniaka prowadzi śledztwo na własną rękę i próbuje przekonać ojca do swoich racji. Po kilku kolejnych jeszcze dziwniejszych wydarzeniach Kurt wraz ze swoimi współpracownikami powoli także zauważa, że wszystkie wydarzenia mają ze sobą coś wspólnego. Analizują najdrobniejsze nawet szczegóły i dochodzą do wniosku, że...ale tego już nie zdradzę, żeby nie zabrać wam przyjemności z lektury. A przyjemność jest i to nie mała.
Dodam tylko, że podłożem wszystkich wydarzeń jest fanatyzm i to niesamowicie grożny, a jego tło poznajemy już od pierwszego rozdziału książki, ponieważ rozdziały dot. śledztwa i podłoża zbrodni przeplatają się nawzajem. Główną postacią, można powiedzieć, że największym ze świrów jest pseudo kaznodzieja James Warren Jones. Jest to postać autentyczna, niestety. W połowie lat 50. ubiegłego wieku, mając niespełna dwadzieścia pięć lat, powołał on do życia w Stanach Zjednoczonych apokaliptyczną sektę Świątynia Ludu Kościoła Pełnej Ewangelii. Z powodu nasilających się ataków medialnych w 1974 r. wraz ze swoimi wyznawcami przeniósł się z Kalifornii do Gujany w Ameryce Pd. i za zgodą władz na skraju dżungli założył osadę, którą – na swoją cześć – nazwał Jonestown. Resztę opowie wam już Mankell w nowej powieści. A ma co opowiadać, ponieważ sekta rozrosła się, a następcy i współwyznawcy Jonesa okazali się jeszcze bardziej pomyleni niż on sam.
W każdym kolejnym tomie przygód Kurta Wallandera tło psychologiczne i społeczne było równie ważne, jak kryminalne. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Autor w dużej mierze skupia się na analizowaniu niesamowicie trudnych i skomplikowanych relacji między córką i ojcem. I nie chodzi tu jedynie o Lindę, która po latach, stara się poznać go niejako od nowa, zrozumieć jego wybory życiowe. Starcia między nimi są nieuniknione i niesamowicie grożne, oboje mają trudne charaktery, a lata mieszkania osobno i sporadycznych kontaktów też zrobiły swoje. Do tego dochodzi zatajona przez Lindę próba samobójcza, kłopoty z matką i wiele innych drobiazgów. W sumie mamy niesamowicie dużo problemów, jak na 30 letnią dziewczynę.
Ale w tym wypadku autor porusza kwestię jeszcze jednej pary córka – ojciec. Mam na myśli przyjaciółkę Lindy - Annę, do której niespodziewanie po ponad 20 latach nieobecności powraca ojciec. A jest to powrót w wielkim stylu, naprawdę...
Bardzo ciekawie ukazane są pierwsze policyjne doświadczenia Lindy, jej błędy oraz sukcesy i wielka niepewność, jak odbiorą jej decyzje i odkrycia koledzy ojca oraz on sam, doświadczony policjant.
Genialnie wprost ukazane są wahania, niepewność oraz niezupełnie dla mnie zrozumiałe posłuszeństwo Anny.
Autor ciągnąc naraz kilka wątków na prawdę dał popis. Z tym, że mam takie wrażenie, iż tym razem wątek psychologiczny jest odrobinkę ważniejszy od kryminalnego, w niewielkim co prawda stopniu, ale jednak. I nic w tym dziwnego. Autor ukazuje nam, że każda decyzja, każdy czyn ma gdzieś korzenie i to na ogół w przeszłości. Ukazuje nam również, że każde nasze działanie jest wypadkową wielu innych doświadczeń, chociaż sami sobie często nie zdajemy z tego sprawy.
Wątki psychologiczne mogą niektórych razić, ale trzeba zrozumieć, że nie są one tak rozbudowane bez przyczyny. Mankell we właściwy sobie sposób stworzył książkę – przestrogę.
Przed czym przestrzega? Przede wszystkim przed fanatyzmem, który zamyka ludziom oczy na rzeczywistość i na to co się dzieje dookoła. Przestrzega nas przed fanatyzmem wszelkiego rodzaju, bo wprawdzie zbrodniarzami okazują się w powieści chrześcijanie, a w jej zakończeniu pojawia się motyw ataku na WTC z 11 września 2001 r. Przestrzega nas także przed brakiem porozumienia, zrozumienia i przed niechęcią do wyciągania ręki do drugiego, często bardzo nam bliskiego człowieka.
Jeden jedyny minus to wg mnie fakt, że w książce jest trochę za mało Kurta, ale i tak lektura była dla mnie ogromną frajdą. Polecam Nim nadejdzie mróz zarówno wielbicielom twórczości Henninga Mankella, kryminałów z rozbudowanym wątkiem psychologicznym i fanom po prostu doskonałej prozy, jaką ta pozycja niewątpliwie jest. 
 

23 komentarze:

  1. Nie czytałam - nie znam pisarzy skandynawskich - ale tak zachęcasz to może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Mankella i serię z Wallanderem proponuję od początku zacząć. A literatura skandynawska jest świetna,. polecam, nie tylko kryminały.

      Usuń
    2. skoro polecasz to dlaczego nie może sięgnę.

      Usuń
  2. Czytałam, jak wszystko Mankella, podobało mi się bardzo, nawet jeśli Wallander powoli usuwa się w cień... I mimo wszystko mam nadzieję, że Mankell pociągnie dalej cały cykl, niech będzie z Lindą:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam taką nadzieję, bo inaczej sie rozpłaczę, jak nie będzie więcej Wallanderów. Mnie wszystko Mankella się podobało i Chińczyk, na którym dużo osób psy wieszało i Psy z Rygi, podobno najsłabsze z cyklu, ale niezbędne do zrozumienia całości.

      Usuń
  3. Kolejny Mankell, kiedy ja to wszystko nadrobię!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tym autorem a bardzo tego chcę :))) Muszę coś z tym zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wygląda na całkiem ciekawą :)
    do tej pory nie czytałam ani jednej książki tego autora, a lubię taką tematykę, więc będę musiała nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz koniecznie nadrobić zaleglości. To klasyka skandynawskiego kryminału.

      Usuń
  6. Mankella poznałam dopiero niedawno, ale bardzo spodobał mi się jego styl i planuję sięgnąć po inne jego książki. Jestem bardzo ciekawa cyklu z Wallanderem, bo czytałam "Chińczyka" i w tej książce nie było detektywa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko staraj się serię o Wallanderze w miarę w kolejności czytać. Pierwsze tomy są trochę słabsze od póżniejszych, ale tez świetne. Generalnie - im dalej w las (im póżniejszy Wallander) tym lepie.

      Usuń
  7. Za kryminałami srednio przepadam, ale wątek psychologiczny mnie kusi szczerze mówiac. Jak bedzie w bibliotece i znajdę swoją kartę przy okazji to wezme :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę wypożyczyć jakąś książkę tego autora z biblioteki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam od wypożyczenia z biblioteki i zakochałam się:)

      Usuń
  9. Jeszcze nie miałam przyjemności, prawdę mówiąc w ogóle mnie do tej książki nie ciągnęło ale po Twojej recenzji zaczynam się poważnie nad nią zastanawiać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz Mankella albo/i skandynawskie kryminały, Nim nadejdzie mróz powinno ci sie spodobać.

      Usuń
  10. Ooo koniecznie muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie nadążam z czytaniem :-)))
    Ale taką ciekawą recenzję napisałaś ...
    aż kusi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejna zachęta do przeczytania tej nowej powieści Mankella... i mój dramat egzystencjalny - przeczytać szybko wszystkie zaległe Wallandery by móc przeskoczyć do nowej serii i narazić się na oczekiwanie na kolejne tomy, kiedy ja chcę już i teraz? Czy może jednak dalej delektować się tymi kryminałami raz na jakiś czas, zostawiając sobie zawsze w zapasie dwa, trzy tomy... Nie wiem co zrobię, kiedy ten człowiek przestanie pisać...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.