piątek, 23 grudnia 2016

Lata rozłąki - Nina Willner

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 4-/6
Akcja książki rozpoczyna się tuż przed końcem II wojny światowej, w Niemczech. Oma z sześciorgiem pociech w różnym wieku i siódmym w drodze, po wielu tygodniach ukrywania siew piwnicy, decyduje się na odważny w jej sytuacji krok - wyjście z piwnicy. To co widzi w koło wprawia ja i jej dzieci w osłupienie. Niewielka miejscowość, w której żyli jest zrujnowana, a dodatkowo dostaje się pod radziecką okupację. Nie wróży to niczego dobrego. Rodzina rozpoczyna życie za wszelka cenę, próbuje jakoś się pozbierać, urządzić,żyć w miarę normalne.
Rozpoczyna się niezwykle trudne, nowe życie Omy, jej dzieci oraz identycznie trudne, dla wielu niezrozumiałe życie w nowych, podzielonych na strefy wpływu Niemczech,.
Głód, nędza, niezrozumienie otaczającej bohaterów rzeczywistości, desperackie próby zmierzenia się z systemem, z narzuconą okupacją, próby przedostania się na drugą stronę, do innych, normalnych Niemiec, kłębiące się w głowach i sercach bohaterów uczucia, rozwijająca się gospodarka pod okupacją radziecką i po jej ustąpieniu w NRD, indoktrynacja, jaka przechodzili ludzie, strach na każdym kroku, zagrożenie czyhające nawet ze strony członków najbliższej rodziny. To wszystko jest treścią tej książki.
Oma, matka siedmiorga dzieci, o której wspomniałam na początku, była babką Niny, autorki niniejszej książki. Lata rozłąki są więc niejako rodzinną kroniką, taką mini sagą.
Willner ciekawie (choć w niektórych momentach zbyt lakonicznie) kreśli tło historyczno-społeczno-obyczajowe, ukazuje postawy różnorodnych bohaterów, przyczyny takich, a nie innych zachowań oraz ich konsekwencje.
Swoistego smaku, który pozwala bardziej wczuć się w ten okres historii, dodają liczne zdjęcia z rodzinnego albumu autorki oraz drzewo genealogiczne rodziny.
Napisałam, iż niektóre fakty, zdarzenia autorka przedstawia zbyt lakonicznie. Tak to odebrałam mimo, iż nagromadzenie dat, nazwisk, zdarzeń jest ogromne. Od razu rzuca się w oczy, iż resarch, jaki zrobiła Willner był dogłębny. To plus.
Na minus jednak poczytuję fakt, iż pisarka nie potrafiła dobrze wykorzystać materiałów, które udało jej się zgromadzić. Za dużą ilość materiału historycznego i kulturowego upchnęła na zbyt małej ilości stron, w zbyt małej fabule.
Z faktów, które nam serwuje spokojnie można by zrobić bardziej obszerną, powiedzmy dwutomową książkę, w której wszystko byłoby bardziej dopracowane, szerzej i dogłębniej potraktowane, lepiej wpisane w opowieść.
Poza tym zarzutem, książkę czyta się dosyć dobrze. Najbardziej porusza fakt, iż autorka opisuje historię prawdziwą, historię, która stała się udziałem nie tylko jej rodziny, ale także milionów innych Niemców, którzy mieli pecha i pewnego dnia obudzili się po niewłaściwej stronie muru. Polecam.

 

3 komentarze:

  1. Lubię książki z Prószyńskiego, więc tę na pewno będę chciała przeczytać:)
    Anetko, życzę Ci spokojnych, rodzinnych Świąt, a w Nowym Roku optymizmu i spełnienia marzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, bardzo mnie zmartwiłaś, akurat chcę się za nią zabrać. Coś mam pecha do książek w tej tematyce :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama tematyka bardzo intryguje, ale widzę, że wykonanie kuleje... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.