poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kątem oka - Dean R. Koontz

Wydawnictwo Albatros, ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Kiedy na świat przychodzi Bartholomew Lampion, chłopiec o przepięknych oczach, tysiące mil dalej Junior Cain dowiaduje się, że ma śmiertelnego wroga o tym właśnie imieniu. Rozpoczyna fanatyczną krucjatę przeciwko chłopcu, którego nawet nie poznał. Barty w wieku trzech lat traci wzrok. Jego życie będzie teraz wielką serią zdumiewających wydarzeń, które zmuszą każdego czytelnika do zmiany sposobu postrzegania świata. 
Opis treści przytaczam za wydawcą. I tyle jeżeli chodzi o fabułę wystarczy. Trudno cokolwiek więcej napisać bez spojlerowania. Są takie książki i Kątem oka do nich należy. Napiszę wobec tego o moich odczuciach po lekturze.
Po ostatnio niezbyt udanej lekturze książki Koontza - Apokalipsa Odda, przyjemnością było zagłębienie się w Kątem oka. Mogę odetchnąć...nareszcie Dean R. Koontz w najlepszym wydaniu.
Od razu zaznaczę jedno, nie jest to horror, nie jest to nawet thriller, książka nie przeraża, ale intryguje i wciąga. Autor jak nikt inny potrafi wczuć się w postać, zachowanie wyjątkowo patologicznej jednostki, wręcz wejść w jej umysł. Mroczni, pokręceni bohaterowie, to największy plus książki. To im oddaje autor pierwszoplanowe role, oni nadają ton akcji, kierują wszystkim, tworzą konflikt zła z pozornym dobrem, a tak na prawdę jeszcze większym złem. Wychodzi im to doskonale.
Poza tym autor serwuje sporo duchów, nadnaturalnych zjawisk, alternatywnych rzeczywistości, psychologicznych dramatów, elementów z pogranicza fantastyki, czyli to, co w jego literaturze lubię najbardziej.
Przez większą część książki akcja prowadzona jest powoli,  wielotorowo i wydaje się, że wątki mają ze sobą niewiele wspólnego. W pewnym momencie łączą się po to, żeby konsekwentnie doprowadzić do zaskakującego choć ponurego finału. 
Koontz po raz kolejny udowodnił, iż jest wręcz literackim magikiem i nie ma sobie równych w tworzeniu pokręconych, dołujących, odrobinę metafizycznych fabuł. 
Kątem oka to nie jest nowa książka autora, ale bez wątpienia jedna z lepszych. Jest to pozycja, na którą warto sobie zarezerwować więcej czasu. Czyta się ją bowiem niespiesznie, a lektura wciąga i trudno się do niej oderwać. Trochę rozczarowuje zakończenie, liczyłem na coś bardziej spektakularnego, ale i tak jest to doskonała pozycja. Gorąco polecam.

3 komentarze:

  1. Czytałem tę książkę. Gatunkowo to jest mieszanka horroru z science fiction. Najtrafniej to nazwać fantastyką, po prostu. Dobre książka, ale nie najlepsza od Koontza, bo momentami za bardzo przegadana. Koontz ma to do siebie, że potrafi tworzyć bardzo dobre profile psychologiczne swoich postaci. W tej książce jest kilka niezłych. Główny bohater - Bartholomew, antybohater- Cain, czy bracia bliźniacy. Nie wiem ile książek od Koontza czytałeś, podejrzewam, że niewiele, więc szczerze polecam: Odwieczny wróg, Intensywność i Fałszywa pamięć. ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości tego autora, ale od dawna mam ją na oku. Dlatego popytam się w mojej bibliotece o powyższą pozycję. Jeśli będą mieli to chętnie wypożyczę i ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Faktycznie ta książka Koontza jest naprawdę dobra:)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.