A oto odpowiedzi na nasze pytania, jakich udzielił autor.
Aha...wybraną książkę (Podpalacza, albo Farmę lalek) otrzymuje za najciekawsze pytanie..Agnieszka. Podaj proszę, która książka cię interesuje i adres do wysyłki na adres emailowy anetapzn@gazeta.pl
Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Czarne.
Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Czarne.
- Anetapzn
Na początek chyba standardowe pytanie – skad pomysł na fabułę „Podpalacza”?
Dlaczego kryminały? Dlaczego nie napisał Pan np. thrillera szpiegowskiego, powieści wojennej etc?
Zaczęło się od tego, że po prostu chciałem napisać kryminał. Miałem pomysł na bohatera i wiedziałem mniej więcej, jaki będzie nastrój tej książki. Brakował mi natomiast samej intrygi. Podczas lektury jednej z książek z zakresu kryminalistyki przeczytałem historię pewnego piromana. Zacząłem się wtedy zastanawiać: a co jeśli jakiś piroman działałby w Warszawie? Kim byłby? Jakie byłby jego motywy. Od tego się zaczęło. Dlaczego kryminał? Bo lubię ten gatunek i wydaje mi się, że go mniej lub bardziej czuję – w przeciwieństwie do thillera szpiegowskiego lub powieści wojennej.
Jaką literaturę Pan czyta (prywatnie)? Czy tylko kryminały?
Czytam właściwie wszystko, może prócz romansów i tzw. literatury kobiecej (chociaż podobały mi się książki o Bridget Jones). Literatura piękna, naukowa, kryminały, fantasy i science-fiction. Staram się nie zamykać w literackich zainteresowaniach.
Jaki autor kryminałów jest Pana ulubionym?
Bardzo trudne pytanie. Wolę mówić o książkach niż o autorach. Bo niemal każdy pisarz prędzej czy później napisze jakąś słabszą powieść. Ale jeśli już mam odpowiedzieć, to wskazałbym na Johana Theorina („Zmierzch” to niesamowita książka), Denisa Lehana (bardzo cenię jego bostońskie kryminały) oraz Jo Nesbo.
Gdzie jest Pana ukochane miejsce na ziemi? Chodzi mi o takie, w którym ładuje Pan baterię, w którym wypoczywa Pan w 100%.
Nie mam. Od miejsca ważniejsi są ludzie, którzy są ze mną.
Dlaczego kryminały? Dlaczego nie napisał Pan np. thrillera szpiegowskiego, powieści wojennej etc?
Zaczęło się od tego, że po prostu chciałem napisać kryminał. Miałem pomysł na bohatera i wiedziałem mniej więcej, jaki będzie nastrój tej książki. Brakował mi natomiast samej intrygi. Podczas lektury jednej z książek z zakresu kryminalistyki przeczytałem historię pewnego piromana. Zacząłem się wtedy zastanawiać: a co jeśli jakiś piroman działałby w Warszawie? Kim byłby? Jakie byłby jego motywy. Od tego się zaczęło. Dlaczego kryminał? Bo lubię ten gatunek i wydaje mi się, że go mniej lub bardziej czuję – w przeciwieństwie do thillera szpiegowskiego lub powieści wojennej.
Jaką literaturę Pan czyta (prywatnie)? Czy tylko kryminały?
Czytam właściwie wszystko, może prócz romansów i tzw. literatury kobiecej (chociaż podobały mi się książki o Bridget Jones). Literatura piękna, naukowa, kryminały, fantasy i science-fiction. Staram się nie zamykać w literackich zainteresowaniach.
Jaki autor kryminałów jest Pana ulubionym?
Bardzo trudne pytanie. Wolę mówić o książkach niż o autorach. Bo niemal każdy pisarz prędzej czy później napisze jakąś słabszą powieść. Ale jeśli już mam odpowiedzieć, to wskazałbym na Johana Theorina („Zmierzch” to niesamowita książka), Denisa Lehana (bardzo cenię jego bostońskie kryminały) oraz Jo Nesbo.
Gdzie jest Pana ukochane miejsce na ziemi? Chodzi mi o takie, w którym ładuje Pan baterię, w którym wypoczywa Pan w 100%.
Nie mam. Od miejsca ważniejsi są ludzie, którzy są ze mną.
- Kwiatusia
Czy po wydaniu „Podpalacza” Pana życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia autorem kryminałów?
Zmieniło się o tyle, że odezwało się do mnie wiele osób z gratulacjami. To byli moi przyjaciele, ale również ludzie, z którymi od dawna się nie widziałem, a którzy przeczytali moją książkę. Miałem więc okazję odświeżyć kilka znajomości. Miło też czytało mi się recenzje książki. Jakie są plusy? Pisanie to szalenie fajne i kreatywne zajęcie. Zbierając materiały do „Podpalacza” i „Farmy lalek” przeczytałem kilka wartościowych książek, których pewnie w innym przypadku nie wziąłbym do rąk. Minusy? Podczas researchu trafia się na historie, których normalny człowiek raczej nie chciałby znać. O morderstwach, gwałtach, przemocy. Trochę się inaczej potem patrzy na otaczająca nas rzeczywistość.
Czy pamięta Pan tytuł pierwszego kryminału, który Pan przeczytał?
„Kapelusz za sto tysięcy” Adama Bahdaja :)
Jaki kryminał wywarł na Panu największe wrażenie?
Jest kilka. „Zmierzch” Theorina – niesamowita, piękna opowieść o zbrodni, zemście i stracie. Literatura z najwyższej półki. „Święte gry” Vikrama Chandry – epicka opowieść o współczesnych Indiach. „ O krok” Mankella, świetna pozycja i jedyna książka o seryjnym zabójcy, która mnie nie rozczarowała. No i „Długie pożegnanie” Raymonda Chandlera, absolutny klasyk, książka genialna.
Zmieniło się o tyle, że odezwało się do mnie wiele osób z gratulacjami. To byli moi przyjaciele, ale również ludzie, z którymi od dawna się nie widziałem, a którzy przeczytali moją książkę. Miałem więc okazję odświeżyć kilka znajomości. Miło też czytało mi się recenzje książki. Jakie są plusy? Pisanie to szalenie fajne i kreatywne zajęcie. Zbierając materiały do „Podpalacza” i „Farmy lalek” przeczytałem kilka wartościowych książek, których pewnie w innym przypadku nie wziąłbym do rąk. Minusy? Podczas researchu trafia się na historie, których normalny człowiek raczej nie chciałby znać. O morderstwach, gwałtach, przemocy. Trochę się inaczej potem patrzy na otaczająca nas rzeczywistość.
Czy pamięta Pan tytuł pierwszego kryminału, który Pan przeczytał?
„Kapelusz za sto tysięcy” Adama Bahdaja :)
Jaki kryminał wywarł na Panu największe wrażenie?
Jest kilka. „Zmierzch” Theorina – niesamowita, piękna opowieść o zbrodni, zemście i stracie. Literatura z najwyższej półki. „Święte gry” Vikrama Chandry – epicka opowieść o współczesnych Indiach. „ O krok” Mankella, świetna pozycja i jedyna książka o seryjnym zabójcy, która mnie nie rozczarowała. No i „Długie pożegnanie” Raymonda Chandlera, absolutny klasyk, książka genialna.
Jeśli "Farma lalek" miałaby zostać wydana w formie audiobooka i miałby Pan możliwość wyboru czytającego – kto by to był?
Andrzej Mastalerz świetnie przeczytał „Podpalacza”. Wydaje mi się, że równie dobrze spisałby się w „Farmie lalek”.
Czy pisze Pan teraz kolejny kryminał, jeżeli tak to proszę nam zdradzić kto będzie ofiarą?
Jestem na etapie prac koncepcyjnych. Mam nadzieję, że wkrótce zacznę pisać. Ofiarę będzie importer orzeszków ziemnych.
Zaczęły się wakacje więc proszę nam zdradzić jakie są Pana plany urlopowe? Czy jest jakieś miejsce do którego lubi Pani wracać, za którym Pan tęskni?
Plany urlopowe mam skromne. Krótki wypad nad Bałtyk, a później tylko praca i praca. Miejsce, za którym tęsknie? Chętnie odwiedziłbym raz jeszcze ukraińskie góry.
Andrzej Mastalerz świetnie przeczytał „Podpalacza”. Wydaje mi się, że równie dobrze spisałby się w „Farmie lalek”.
Czy pisze Pan teraz kolejny kryminał, jeżeli tak to proszę nam zdradzić kto będzie ofiarą?
Jestem na etapie prac koncepcyjnych. Mam nadzieję, że wkrótce zacznę pisać. Ofiarę będzie importer orzeszków ziemnych.
Zaczęły się wakacje więc proszę nam zdradzić jakie są Pana plany urlopowe? Czy jest jakieś miejsce do którego lubi Pani wracać, za którym Pan tęskni?
Plany urlopowe mam skromne. Krótki wypad nad Bałtyk, a później tylko praca i praca. Miejsce, za którym tęsknie? Chętnie odwiedziłbym raz jeszcze ukraińskie góry.
- Agnieszka
Literatura kryminalna jest wprawdzie popularna, ale czy do końca salonowa? Czy wolno wypowiadać jednym tchem nazwiska autorów uprawiających gatunek uważany za pośledni z twórcami literatury przez duże L? Czy uważa się Pan za pisarza drugiej kategorii, bo pisze kryminały?
Nie uważam, że jakaś książka jest lepsza tylko dlatego, że należy do tzw. głównego nurtu, a jakaś gorsza, bo to kryminał. W każdym gatunku można znaleźć rzeczy wartościowe i w każdym znajdziemy beznadziejne gnioty. Tak więc, nie uważam się za pisarza drugiej kategorii. Oczywiście, są autorzy, którzy piszą ode mnie lepiej, ale nie ma to nic wspólnego z uprawianym gatunkiem.
Ile w Pana książkach jest fikcji, a ile wiernego odzwierciedlenia rzeczywistości? I jaką rolę w Pana pracy odgrywa tak zwany research?
Research jest ważny, bo pozwala stworzyć wiarygodne tło opowiadanej historii, ułatwia czytelnikowi wejście w świat powieści, uwierzenie w nią; w to, że to, co czyta, mogłoby być realne, prawdziwe. Chciałbym, żeby ktoś, kto czyta moje książki, po ich skończeniu mógł powiedzieć: tak, to mogłoby się wydarzyć. Niemniej, najważniejsza jest historia, płynne jej opowiedzenie oraz odpowiednia kompozycja. Jeśli jakiś element rzeczywistości jej przeszkadza, to go zmienię, przerobię, poprawię, tak żeby pasował do fabuły.
Jak Pan pisze? Spontaniczność i puszczenie wodzy fantazji czy drobiazgowy konspekt?
Zaczynam zwykle od planu. Ale jest on hasłowy. Pełni rolę szkieletu, na którym buduję opowieść. Generalnie, wiem, gdzie zaczynam i do czego dążę. Mam mniej więcej zaplanowane, co ma się wydarzyć pomiędzy. Lubię jednak pozostawić sobie spory margines swobody, miejsce na to, żeby moi bohaterowie mogli mnie zaskoczyć, żeby historia mogła skręcić w kierunku, którego początkowo się nie spodziewałem.
Czy ma Pan wśród autorów kryminalnych (rodzimych i zagranicznych) jakiś niedościgły wzór do naśladowania? Kogo warto czytać?
Nie wiem, czy niedościgły wzór, ale lektura tych autor wiele mi dała. To tak jak napisałem wyżej: Jo Nesbo, Johan Theorin, Raymond Chandler, Vikram Chandra, Denis Lehan.
Co Pan sądzi o kryminale na ekranie (mam na myśli popularne seriale telewizyjne)? Policyjne fantasy czy adaptacja rzeczywistości?
To zależy, o jakim konkretnie serialu mówimy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że każdy kryminał, nawet tzw. kryminał procedur, to tak naprawdę pewna fantazja na temat tego, jak wygląda praca w policji. Czasami jest bliższa rzeczywistości, czasami dalsza. Istotne jest dla mnie raczej to, żeby opowiadał dobrą, wartościową i spójną historię.
Nie uważam, że jakaś książka jest lepsza tylko dlatego, że należy do tzw. głównego nurtu, a jakaś gorsza, bo to kryminał. W każdym gatunku można znaleźć rzeczy wartościowe i w każdym znajdziemy beznadziejne gnioty. Tak więc, nie uważam się za pisarza drugiej kategorii. Oczywiście, są autorzy, którzy piszą ode mnie lepiej, ale nie ma to nic wspólnego z uprawianym gatunkiem.
Ile w Pana książkach jest fikcji, a ile wiernego odzwierciedlenia rzeczywistości? I jaką rolę w Pana pracy odgrywa tak zwany research?
Research jest ważny, bo pozwala stworzyć wiarygodne tło opowiadanej historii, ułatwia czytelnikowi wejście w świat powieści, uwierzenie w nią; w to, że to, co czyta, mogłoby być realne, prawdziwe. Chciałbym, żeby ktoś, kto czyta moje książki, po ich skończeniu mógł powiedzieć: tak, to mogłoby się wydarzyć. Niemniej, najważniejsza jest historia, płynne jej opowiedzenie oraz odpowiednia kompozycja. Jeśli jakiś element rzeczywistości jej przeszkadza, to go zmienię, przerobię, poprawię, tak żeby pasował do fabuły.
Jak Pan pisze? Spontaniczność i puszczenie wodzy fantazji czy drobiazgowy konspekt?
Zaczynam zwykle od planu. Ale jest on hasłowy. Pełni rolę szkieletu, na którym buduję opowieść. Generalnie, wiem, gdzie zaczynam i do czego dążę. Mam mniej więcej zaplanowane, co ma się wydarzyć pomiędzy. Lubię jednak pozostawić sobie spory margines swobody, miejsce na to, żeby moi bohaterowie mogli mnie zaskoczyć, żeby historia mogła skręcić w kierunku, którego początkowo się nie spodziewałem.
Czy ma Pan wśród autorów kryminalnych (rodzimych i zagranicznych) jakiś niedościgły wzór do naśladowania? Kogo warto czytać?
Nie wiem, czy niedościgły wzór, ale lektura tych autor wiele mi dała. To tak jak napisałem wyżej: Jo Nesbo, Johan Theorin, Raymond Chandler, Vikram Chandra, Denis Lehan.
Co Pan sądzi o kryminale na ekranie (mam na myśli popularne seriale telewizyjne)? Policyjne fantasy czy adaptacja rzeczywistości?
To zależy, o jakim konkretnie serialu mówimy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że każdy kryminał, nawet tzw. kryminał procedur, to tak naprawdę pewna fantazja na temat tego, jak wygląda praca w policji. Czasami jest bliższa rzeczywistości, czasami dalsza. Istotne jest dla mnie raczej to, żeby opowiadał dobrą, wartościową i spójną historię.
- Werka77
Która z postaci przez Pana opisanych, jest najbliższa Pana sercu?
Jeśli już jakaś, to Jakub Mortka. Ale staram się z nim nie spoufalać za bardzo. Zauważyłem, że jeśli autor zbyt bardzo lubi stworzoną przez siebie postać, to literacko przynosi to kiepskie wyniki.
Jaki autor książek jest dla Pana absolutnym mistrzem?
To nie „absolutni mistrzowie”, niemniej to świetni autorzy, którzy dużo mnie nauczyli. Venię Neala Stephensona, autora powieści historycznych, s-f, a ostatnio cyberpunkowego i sensacyjnego „Reamde”. Niesamowita wiedza, intelekt i zmysł obserwacji. Innym moim ulubionym autorem, jedynym mistrzem w tym gronie, jest William Styron, twórca gęstej, wymagającej, wyrafinowanej prozy. „Wybór Zofii” to jedna z moich ulubionych książek. Do dziś pamiętam też depresyjny ciężar „Pogrążyć się w mroku” i specyficzną gorzką lekkość „Poranku w Tidewater”. Z kryminałów to do miana „mistrza” może chyba pretendować tylko Raymond Chandler, który jako jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy, udowodnił, że kryminał może być wielką literaturą. „Długie pożegnanie” to absolutne arcydzieło.
Czy potrafi Pan ocenić swoje książki? Co jest ich mocną, a co słabą stroną?
Jeszcze nie potrafię. Zbyt mało czasu minęło, od kiedy je napisałem, żebym mógł je potraktować z odpowiednim dystansem.
Czy pisanie jest dla Pana rozrywką? A może traktuje to Pan już jako pracę?
Ciągle hobby. Inspirujące, rozwijające i szalenie satysfakcjonujące, ale tylko hobby.
Co według Pana najbardziej rozwija wyobraźnię. Trzeba mieć bowiem sporo pomysłów, aby napisać dobrą książkę. A Pan coś o tym wie.
Trzy rzeczy: lektury, szczególnie prac popularnonaukowych, reportaży, literatury faktu; muzyka; rozmowy z ludźmi.
Jeżeli miałby Pan szansę na sprzedaż Pana książek w innym kraju, na jaki by się Pan zdecydował?
Wielka Brytania. Mam wrażenie, że jeśli się uda tam zaistnieć, to można już podbijać świat. Kusi też Szwecja, z przyczyn chyba oczywistych.
Jak przyjmuje Pan krytykę? Czy jest ona dla Pana motywująca czy raczej wywołuje zniechęcenie?
To zależy jaka. Zdaję sobie sprawę z tego, że muszę jeszcze dużo się nauczyć. Nabrać pisarskiej dojrzałości, literackiej ogłady. Jeśli ktoś potrafi mi wskazać, gdzie w moich książkach robię błędy, co zrobiłem źle i dlaczego, to chętnie tego posłucham i o tym podyskutuję.
Jeśli już jakaś, to Jakub Mortka. Ale staram się z nim nie spoufalać za bardzo. Zauważyłem, że jeśli autor zbyt bardzo lubi stworzoną przez siebie postać, to literacko przynosi to kiepskie wyniki.
Jaki autor książek jest dla Pana absolutnym mistrzem?
To nie „absolutni mistrzowie”, niemniej to świetni autorzy, którzy dużo mnie nauczyli. Venię Neala Stephensona, autora powieści historycznych, s-f, a ostatnio cyberpunkowego i sensacyjnego „Reamde”. Niesamowita wiedza, intelekt i zmysł obserwacji. Innym moim ulubionym autorem, jedynym mistrzem w tym gronie, jest William Styron, twórca gęstej, wymagającej, wyrafinowanej prozy. „Wybór Zofii” to jedna z moich ulubionych książek. Do dziś pamiętam też depresyjny ciężar „Pogrążyć się w mroku” i specyficzną gorzką lekkość „Poranku w Tidewater”. Z kryminałów to do miana „mistrza” może chyba pretendować tylko Raymond Chandler, który jako jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy, udowodnił, że kryminał może być wielką literaturą. „Długie pożegnanie” to absolutne arcydzieło.
Czy potrafi Pan ocenić swoje książki? Co jest ich mocną, a co słabą stroną?
Jeszcze nie potrafię. Zbyt mało czasu minęło, od kiedy je napisałem, żebym mógł je potraktować z odpowiednim dystansem.
Czy pisanie jest dla Pana rozrywką? A może traktuje to Pan już jako pracę?
Ciągle hobby. Inspirujące, rozwijające i szalenie satysfakcjonujące, ale tylko hobby.
Co według Pana najbardziej rozwija wyobraźnię. Trzeba mieć bowiem sporo pomysłów, aby napisać dobrą książkę. A Pan coś o tym wie.
Trzy rzeczy: lektury, szczególnie prac popularnonaukowych, reportaży, literatury faktu; muzyka; rozmowy z ludźmi.
Jeżeli miałby Pan szansę na sprzedaż Pana książek w innym kraju, na jaki by się Pan zdecydował?
Wielka Brytania. Mam wrażenie, że jeśli się uda tam zaistnieć, to można już podbijać świat. Kusi też Szwecja, z przyczyn chyba oczywistych.
Jak przyjmuje Pan krytykę? Czy jest ona dla Pana motywująca czy raczej wywołuje zniechęcenie?
To zależy jaka. Zdaję sobie sprawę z tego, że muszę jeszcze dużo się nauczyć. Nabrać pisarskiej dojrzałości, literackiej ogłady. Jeśli ktoś potrafi mi wskazać, gdzie w moich książkach robię błędy, co zrobiłem źle i dlaczego, to chętnie tego posłucham i o tym podyskutuję.
- Natanna
Co Pana skłoniło do pisania książek, czy uważa Pan, że pisze na tyle ciekawie, i ma tak interesujące tematy jeszcze nie "ograne" na wszelkie sposoby, że wśród dzisiejszego zalewu rynku czytelniczego kryminałami można rzec z całego świata Pana książki przebiją się, będą nie tylko zauważane, ale co najistotniejsze - czytane?
Gdyby było inaczej, to raczej bym się w to nie angażował. Wydaje mi się, że mam pewne doświadczenie, wiedzę i spostrzeżenia, które można zmienić w wartościową literaturę. Recenzje i reakcje czytelników pokazują, że rzeczywiście tak jest, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy.
Czy zaczął Pan pisać z myślą, że to będzie dobry sposób na życie i zarabianie na nie, w związku z tym pisze Pan na "chłodno" kalkulując czym czytelnika przyciągnąć, czy też tylko jako hobby, które męczy narzucającą się weną twórczą, którą tylko pisząc można zaspokoić?
Hobby. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której siedzę i na „chłodno” kalkuluje, czym czytelnika przyciągnąć. Że teraz na topie jest sprawa Katarzyny W., więc napiszę książkę o dzieciobójczyni, że popularny jest detektyw Rutkowski, więc mój bohater będzie na nim wzorowany, itd. Proszę mnie dobrze zrozumieć, opinia czytelników jest dla mnie ważna, istotna. Ale taka „chłodna” kalkulacja trąci zbyt wielką sztucznością, a to jest zabójcze dla książki. Efekt będzie taki, że wszyscy się będziemy męczyli: ja pisząc, a Państwo czytając. Wierzę w to, że autor, pamiętając o czytelnikach, musi jednak zajmować się tymi tematami, które jego samego dręczą i fascynują. Musi przede wszystkim wiedzieć, co chce powiedzieć, a nie to, co Państwo (niby) chcą usłyszeć. Tylko wtedy jest szansa, że powstanie coś wartościowego.
Czy poprzestanie Pan na pisaniu kryminałów, a jeżeli tak to czy będę one podlegały ewoluowaniu w jakimś konkretnym kierunku?
Na razie w planach mam kolejny tom o komisarzu Mortce. I na tym chcę się skupić. Co się wydarzy dalej, zobaczymy.
Na koniec życzę Panu Wojciechowi Chmielarzowi by jego książki miały swoisty charakter, który odróżni go od pozostałych autorów parających się literaturą kryminalna.
Dziękuję!
Gdyby było inaczej, to raczej bym się w to nie angażował. Wydaje mi się, że mam pewne doświadczenie, wiedzę i spostrzeżenia, które można zmienić w wartościową literaturę. Recenzje i reakcje czytelników pokazują, że rzeczywiście tak jest, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy.
Czy zaczął Pan pisać z myślą, że to będzie dobry sposób na życie i zarabianie na nie, w związku z tym pisze Pan na "chłodno" kalkulując czym czytelnika przyciągnąć, czy też tylko jako hobby, które męczy narzucającą się weną twórczą, którą tylko pisząc można zaspokoić?
Hobby. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której siedzę i na „chłodno” kalkuluje, czym czytelnika przyciągnąć. Że teraz na topie jest sprawa Katarzyny W., więc napiszę książkę o dzieciobójczyni, że popularny jest detektyw Rutkowski, więc mój bohater będzie na nim wzorowany, itd. Proszę mnie dobrze zrozumieć, opinia czytelników jest dla mnie ważna, istotna. Ale taka „chłodna” kalkulacja trąci zbyt wielką sztucznością, a to jest zabójcze dla książki. Efekt będzie taki, że wszyscy się będziemy męczyli: ja pisząc, a Państwo czytając. Wierzę w to, że autor, pamiętając o czytelnikach, musi jednak zajmować się tymi tematami, które jego samego dręczą i fascynują. Musi przede wszystkim wiedzieć, co chce powiedzieć, a nie to, co Państwo (niby) chcą usłyszeć. Tylko wtedy jest szansa, że powstanie coś wartościowego.
Czy poprzestanie Pan na pisaniu kryminałów, a jeżeli tak to czy będę one podlegały ewoluowaniu w jakimś konkretnym kierunku?
Na razie w planach mam kolejny tom o komisarzu Mortce. I na tym chcę się skupić. Co się wydarzy dalej, zobaczymy.
Na koniec życzę Panu Wojciechowi Chmielarzowi by jego książki miały swoisty charakter, który odróżni go od pozostałych autorów parających się literaturą kryminalna.
Dziękuję!
- przypominam, ze do końca tego tygodnia zbieram pytania do wywiadu z Elżbieta Cherezińską. Pytania można wpisywać w komentarzach, wystarczy kliknąć w zdjęcie pisarki znajdujące się po lewo na blogu.
Świetny wywiad. Znam ,,Podpalacza'' tego autora i jestem nim zachwycona. Rewelacyjny kryminał.
OdpowiedzUsuńAleż się cieszę! Co za miła piątkowa niespodzianka:-) Dziękuję za wyróżnienie i potwierdzam: "Podpalacz" był świetny, a wywiad bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad! :) Na pewno rozejrzę się za książkami autora :)
OdpowiedzUsuń