Mąż też już w pracy, a ja w domku, hurrrra:)
Jadąc z przedszkola zatrzymałam się w piekarni po chleb, ludzi tyle, jakby miało być jakieś oblężenie miasta przez miesiąc. Wczoraj byłam w Biedronce, to przejść się nie dało, takie tłumy, koszyki wyładowane po brzegi.
Przed każdym długim weekendem jest to samo i od lat niepomiernie mnie to zaskakuje - przecież to tylko 1 dzień wolny, w piątek sklepy będą otwarte...
Nie wiem, czy to tylko w Łodzi tak jest, czy w całym kraju przed 1-2 dniami wolnymi ludzie robią zakupy, jak na nadejście tornada...
Idę dziś do przedszkola na...Halloweenparty...i jakieś przedstawienie z tej okazji, moje dziecię gra ducha-upiora:). Upiekłam ciasto i rano zawiozłam, bo to takie składkowe party, każdy rodzic coś przynosi.
Na cmentarzu byłam z dziećmi już wczoraj, więc nadchodzący wielkimi krokami długi weekend spędzamy w domu.
Mam w planach napalenie w kominku i spędzenie przy nim trochę czasu z książką w ręku. Oczywiście palić będą ręce męża:), mnie ta czynność nie wychodzi, mimo wielu prób.
Na pewno gdzieś pojedziemy na 1 dzień, ale gdzie to będzie zależało głównie od aury.
Mąż wspominał o wyjściu do kina na nowego Bonda, dzieci chcą na basen, zobaczymy.
Plany czytelnicze.... przygotowałam niewielką porcyjkę lektur na te kilka dni, które pozycje uda mi się przeczytać, nie mam pojęcia. Generalnie stawiam na polskich autorów...
A jak wy spędzacie ten weekend?
Także z książką w ręku, a może wyjeżdżacie?
Nie mieszkam w Polsce, wiec i dlugiego weekendu nie mam. Tobie jednak zycze wspanialego wypoczynku:)
OdpowiedzUsuńBede wyczekiwac Twoich refleksji z weekendowych lektur, szczegolnie "Korzeniec" mnie nurtuje:)
Ja też Korzeńca (chyba tak się odmienia..) jestem ciekawa, ma bardzo dobre recenzje.
UsuńA gdzież to mieszkasz, jeżeli wolno spytać?
Ja dziś wstałam po 7 rano i z premedytacją wyłączyłam budzik. Moja córa tak słodko spała, że postanowiłam, że odpuszczę jej dziś przedszkole i pośpimy dłużej (ale czy to nie była tylko wymówka?). Niestety synek nie dał mi, oczywiście, bo Amelki nic nie ruszy (choćby się waliło). Mężul wyruszył do pracy, rozpalił w piecu i "kazał" pilnować, bo wie, że ja do palenia mam dwie lewe:)A długi weeekend? No cóż, mielismy wsiąść w samochód i udać się na północ (kierunek Gniew) w odwiedziny mej matki rodzicielki, ale małżonek jest chory to zostajemy w domu. Jutro wiadomo. Zaś w piątek: mężul zakamufluje się w garażu (nowa zabawka wymaga "ciężkiej" pracy), ja spróbuje wykaraskać się z przywalających się stosów (choć to mnie nie przeszkadza targać stale nowe pozycje do domu).Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTy masz dobrze, o 7 to ja mojego 5-cio letniego ducha upiora w buty juz próbowałam ubrać...:)
UsuńDługi weekend jak najbardziej z książką w ręku. Może i bym nie szła jutro na cmentarz, przynajmniej dwa razy w tygodniu tam jestem, ale że leży moja przyjaciółka... Jakoś nie potrafię nie pójść...
OdpowiedzUsuńCiekawe pozycje wybrałaś na te dni. Zaintrygowała mnie okładka "Korzeńca". ;)
Korzeniec to juz u mnie od wiosny leży az wstyd:(
UsuńPlany.... odwiedzanie grobów, rękodzielnictwo i książka... starczy czasu?
OdpowiedzUsuń