niedziela, 28 października 2012

Drzewo morwowe- Tomasz Białkowski

Wydawnictwo Szara Godzina, Okładka miękka, 304 s., Moja ocena 5-/6
To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Tomasza Białkowskiego, ale bardzo obiecujące. Agatą Christie autor jeszcze nie jest, ale ma ogromny potencjał, potrafi zaskakiwać i trzymać w napięciu.
Akcja książki rozpoczyna się w Olsztynie w 2004r. Do miasta przyjeżdża młody warszawski dziennikarz, Paweł Werens. Ma przeprowadzić śledztwo dziennikarskie w sprawie serii makabrycznych, acz jeszcze nie wyjaśnionych morderstw,  których ofiarami są starsi mężczyźni. Każdy z nich ginie w zadziwiających, wręcz absurdalnych okolicznościach, a w ustach ofiar zostają znalezione motyle, jak się z  biegiem czasu okaże – jedwabniki morwowe.
W tym momencie rozpoczynają się równoległe wątki – zabójstw oraz wręcz traumatycznego powrotu do korzeni Werensa. Olsztyn jest jego miastem rodzinnym, z którego w bardzo nieciekawych okolicznościach wyjechał kilka lat wcześniej. Powrót w rodzinne strony jest dla niego swoistą drogą przez mękę (taką psychiczną, jak i fizyczną, bo Werens mimo, iż mężczyzna niegłupi, zaradny to wplątuje się co i rusz w jakieś dziwne koszałki opałki). Na początku denerwował mnie niesamowicie, ot taki z lekka niedorobiony mi się wydawał, ale gdy z biegiem czasu (a właściwie lektury) poznawałam powody takiego, a nie innego jego zachowania, zaczynałam go coraz lepiej rozumieć, akceptować, a nawet polubiłam. Trochę przeszkadzała mi jego nad aktywność seksualna, no ale cóż....
Dziennikarz z wielką niechęcią przyjeżdża do rodzinnego Olsztyna, zamiast u ojca zatrzymuje się u wuja, byłego księdza, który niespodziewanie bardzo pomoże mu w prowadzonym śledztwie. Sięgną razem w głąb historii PRL-u, do Biblii i do różnych miejsc, o których istnieniu sami nie wiedzieli.Trochę dużo w książce jest odniesień religijnych, biblijnych, ale można się przyzwyczaić, tym bardziej, że ma to swoje uzasadnienie w treści. 

Ogromny plus należy się autorowi za świetną moim zdaniem, sylwetkę wuja, byłego księdza. Bardzo ciekawie odmalowana postać i bardzo pomocna w śledztwie, bowiem do kilku ważnych wniosków dojdzie Paweł Werens tylko dzięki pomocy wuja.
Plusem jest także bardzo umiejętnie budowana atmosfera narastającego zła, które korzenie ma hen hen. 
Jaki jednak związek mają współczesne brutalne morderstwa z męczeńską śmiercią pierwszych chrześcijan? Czy dziennikarskie śledztwo prowadzone przez Werensa pozwoli na rozwiązanie zagadki i powstrzymanie przestępcy przed ukończeniem szaleńczego planu, czy też zadziała jak katalizator, pociągając za sobą kolejne ofiary? I co oznaczają motyle znalezione w ustach zabitych?
Mamy w książce aż 3 wątki: prywatny połączony ze wszelkimi możliwymi schizami i przeszłością rodziny Werensów, kryminalno-historyczny związany z przeszłością ofiar zadziwiającego mordercy i współczesno-kryminalno-sadystyczny związany z morderstwami. I wszystkie te wątki są klarownie i konsekwentnie prowadzone i trzymane dosyć silną ręką autora, żaden wątek nie staje się ważniejszy niż inne, żaden się nie plącze, ale jest jedno ale...mam po lekturze takie wrażenia, jakby czegoś na końcu brakowało książce. W związku z tym cieszę się, że autor pociągnie wątek dalej. Drzewo morwowe to zapowiedź cyklu trzyczęściowego.
13 listopada ma mieć premierę część druga, czyli Kłamca. To już informacja potwierdzona. Trzecia zaś będzie nosiła tytuł Król Tyru.
Jak pisze autor na swoim blogu, W Kłamcy znany, ale i kontrowersyjny warszawski dziennikarz Paweł Werens musi stawić czoła zbrodniom, które dotykają go bezpośrednio, ofiarami są bowiem jego najbliżsi. W spektakularny sposób zostaje zamordowany jego stryj Mariusz Werens wraz z żoną. Na plecach starszego mężczyzny oprawca zostawia tajemnicze słowo: szadrak. Niebawem giną kolejne osoby. Rozpoczyna się śledztwo, które ujawnia zaskakujące fakty z przeszłości. Dotyczą one tajemniczych wydarzeń z ostatnich dni drugiej wojny światowej na Dolnym Śląsku. Mnożą się pytania, a czasu jest coraz mniej… Czy za wszystkim stoi dawny, śmiertelny wróg? Czy uda się rozwikłać misterną i skomplikowaną intrygę, zanim morderca ponownie zaatakuje? 

Jestem niezwykle ciekawa II części tryptyku werensowego:). Mam nadzieję, że pan dziennikarz trochę się w sobie ogarnie (o takie wewnętrzne ogarnięcie mi chodzi). Jeżeli chodzi o sferę kryminalną, to Drzewem morwowym ustawił sobie autor niezwykle wysoko poprzeczkę, ciekawe, jak będzie w II części. 

A tutaj moja recenzja na blogu autora:). 

19 komentarzy:

  1. Może powinnaś go porównać do Thomasa Harissa a nie do Agaty Chrisie? Jakoś ta okładka mnie skołowała...Brzmi dobrze, lubię gdy wątki się nie rozjeżdżają, pewnie mamy nową, wschodzącą polską gwiazdę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nawet o Harissie nie pomyślałam, chociaż porównanie aż się nasuwa samo. Na świeżo po imprezie pisałam recenzję, może to tłumaczy. Wbrew wczorajszym zapowiedziom, długo nie pospałam...czuję się, jak wypluta mordosklejka:).
      A porównałam do Christie, bo dla mnie to ideał kryminalnego autora, tym bardziej, że książka pretenduje do miana kryminały, nie thrillera.
      A czy nowa gwiazda? Zobaczymy po II części trylogii.

      Usuń
  2. Zaskoczyłaś mnie tą recenzją, ponieważ do tej pory czytałam raczej negatywne opinie i już dawno wyrzuciłam z głowy myśl, żeby "Drzewo morwowe" przeczytać. Teraz rozbudziłaś mój czytelniczy apetyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosiaczku, mnie się podobało, ale nie wszystkim musi. Może we mnie Drzewo morwowe trafiło na odpowiedniego czytelnika. Różnie to bywa.
      Pewnie nie jest to super rewelacyjnie doskonały kryminał, ale 5- dałam zasłużenie (moim skromnym zdaniem). Przez moment zastanawiałam się nad oceną 4,5/6, ale to wydało mi się za mało.

      Usuń
  3. Ja uwielbiam kryminały i jak są jeszcze niebanalne pod względem fabuły, bohaterów, stylu, to jestem pewna, że mi się spodoba:) Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, a mnie niestety książka ta w ogóle nie przypadła do gustu, a styl autora mierził mnie już od pierwszych stron. Przyznam szczerze, że z trudem wytrzymałam do końca... No ale cóż, ilu czytelników, tyle opinii :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Dziwią mnie nieraz recenzje na blogach wszystkie pełne zachwytów. Nie ma bata, dana książka wszystkim nie przypadnie do gustu.

      Usuń
  5. Okładka zdecydowanie przypomina Harrisa... Mam tę książkę, przeczytam na pewno, bo ten wątek sadystyczny jakoś mnie zafrapował:-) Daj namiar na ten blog autora, proszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tomaszbialkowski.blogspot.com
      a prosze cię bardzo, mówisz i masz. Książka nie jest wybitnym arcydziełem sztuki kryminalno-sadystycznej, ale jest na prawdę niezła i wydaje mi się, że autor ma potencjał. Mam nadzieję, że przy II tomie nie będzie na zasadzie...dobrze szło, lecz zdechło.

      Usuń
    2. Dzięki za info. Wklejam już do listy. A o walorach książki przekonam się chętnie. Czy to nie ten autor reklamował się, że kupiono prawa do jego książek do Niemiec jeszcze przed wydaniem w Polsce?...

      Usuń
    3. Teraz dopiero poczytałam różne recenzje Drzewa....i są na prawde wszelakiego typu, od super, poprzez ok z potencjałem (jak moja), do ale dno...nie wiem,dlaczego ta książka akurat wzbudza taką różnorodnosć opinii.

      Usuń
  6. Do chwili obecnej nie mam zbyt wielu dobrych wspomnień związanych z kryminałem z naszego podwórka, ale znów budzi się we mnie odwaga, by po coś polskiego z tego gatunku sięgnąć ;) Tytuł zapisany. Stworze sobie listę, a potem coś z niej wybiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam książkę już jakiś czas temu. Ty troszkę lepiej niż ja ją oceniłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystko mi się w książce podobało, ale przeważająca część tak i daję autorowi pewien kredyt zaufania na II część trylogii.
      Sama wiesz-ilu czytelników tyle opinii.

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Muszę przyznać, że kolejną część przeczytam z ciekawości. Może mnie zaskoczy, pozytywnie :D

      Usuń
  8. Brzmi fajnie, poza tym jak sobie kryminalnie po Polsce wędruję, to okazji podróży do Olsztyna niewiele. Ale coś mi to podejrzanie bardzo przypomina pewną słynną, skandynawską trylogię: dziennikarz, nad aktywny seksualnie, odwołania do Biblii... ale może się czepiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.