środa, 14 maja 2014

Granica mroku - Mo Hyder

Wydawnictwo Sonia Draga, Okładka miękka, Moja ocena 4/6
Jestem odrobinę rozczarowana. Nie żeby książka była zła, jest nawet dobra, ale... Przede wszystkim od autorki pokroju Mo Hyder mogę, ba mam prawo wymagać dużo więcej niż zaprezentowała tym razem. Poprzednimi swoimi książkami ustawiła sobie w moich oczach bardzo wysoko poprzeczkę. 
Po lekturze Granicy mroku mam takie odczucie, jak sportowiec, który skacząc wzwyż zawsze przeskakuje wyznaczoną granicę i nagle bum opada na matę tuż przed nią. Rozumiecie o co mi chodzi?!
W każdym bądź razie, jak napisałam - to niezła książka, choć biorąc pod uwagę kto jest jej autorką...czegoś jej brakuje.
Granica mroku niewątpliwie wymaga skupienia. Mamy całkiem sporą gromadkę bohaterów. Przede wszystkim Sally (do niedawna nie mającą żadnych trosk żonę biznesmena, obecnie przymierającą głodem rozwiedzioną, bez większych perspektyw byłą żonę tegoż samego biznesmena); Zoe pragmatyczną do bólu siostrę Sally, detektyw z uroczego miasteczka Bath. Kobiety różnią się tak, jak tylko siostry mogą. Od wielu lat nie miały ze sobą kontaktu. Co jest tego powodem? Czy tylko różnice charakteru i podejścia do życia? Nie tylko. Także wielka tajemnica, którą skrywa Zoe. Drogi sióstr krzyżują się ponownie w tragicznych okolicznościach. Zoe prowadzi bowiem śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa jednej z koleżanek nastoletniej córki Sally, Millie. Dziewczyna została brutalnie zgwałcona, porzucona w miejskim parku, a w jej zaklejonych taśmą ustach tkwi piłka tenisowa. Dlaczego? Czy piłka ma być jakimś symbolem, znakiem, a może tropem? Zoe rozpoczyna śledztwo, które prowadzi przez najbardziej brudne, wręcz obrzydliwe ścieżki współczesnego świata, świata, który niestety zbyt często kusi nastolatki i w okrutny sposób krzywdzi i pozbawia złudzeń.
Niby wszystko w fabule ok, ale...problemem jest nadmiernie mnożąca się ilość bohaterów. W trakcie lektury miałam wrażenie, że wyskakują oni jak cyrkowe króliki z kapelusza. Jednak tym co najbardziej mnie denerwowało, to psychozy wręcz momentami maniakalne, na jakie cierpi Zoe, a które (nie da się ukryć) wpływają na tok śledztwa. 
Trzeba oddać jednak autorce sprawiedliwość - sam pomysł na fabułę jest doskonały i książka w wielu miejscach trzyma w napięciu, a nawet zaskakuje. To przypomina sinusoidę - jeżeli chodzi o niektóre aspekty książka jest doskonała, jeżeli chodzi o inne średnia..
Nie zniechęcam do lektury, wręcz przeciwnie. Uważam bowiem, że każdy powinien sam sprawdzić czym je się Granicę mroku. Osobom nie znającym Mo Hyder z najlepszej strony (Skóra, Ptasznik) książka z pewnością przypadnie do gustu.
Mimo mojego narzekania, zachęcam do sięgnięcia po Granicę mroku.  Po kolejną książkę autorki na 100% sięgnę licząc, iż powróci do swojej najlepszej formy.

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że jesteś rozczarowana. Ja też nie lubię nadmiaru bohaterów w fabule, bo potem tracę orientacje-kto jest kim i w ogóle. Ale mimo to jestem skłonna zaryzykować i przeczytać tę książkę, bo jej fabuła wzbudziła moją ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sam pomysł na fabułę i część wątków są doskonałe.
      Jeżeli nie czytałaś żadnej książki Mo Hyder, ta powinna ci się spodobać. Nie jest tak do końca zła. Tylko wiem, że autorkę stać na więcej.

      Usuń
  2. Ogólnie jestem ciekawa tej serii, ale chyba zacznę od innej pozycji. Obecnie mam w domu "Dziecięce koszmary" i najprawdopodobniej od niej zacznę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię książek, w których jest zbyt wielu bohaterów. Raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po "skórze" zraziłam się do autorki po tym jak zakochałam się po "ptaszniku", dlatego mam mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.