Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Doroty Terakowskiej, ale z pewnością nie ostatnie. Przyznam się, iż jeżeli chodzi o treść Poczwarki miałam różne oczekiwania. Jednak to co zaserwowała mi autorka, to...no właśnie, co zrobiła ze mną ta książka? Trudno to napisać, wyrazić słowami. Z pewnością jestem wstrząśnięta i połowę lektury spędziłam popłakując w kąciku.
Adam i Ewa, główni bohaterowie książki, ludzie jakby wzorcowi, tacy, jakimi chciałoby być wielu z nas. Żyją jak w bajce, maja wszystko. Do szczęścia brakuje im tylko jednego - upragnionego dziecka. I nagle pojawia się ono. Jest radość i to przeogromna. Jednak los, opatrzność dają im swoistego prztyczka w nos. Starannie opracowany plan na życie Adama i Ewy wali się, dziecko ma zespół Downa i to w najgorszej z możliwych postaci. Jak teraz żyć? Dlaczego? Dlaczego oni?
Autorka w sposób wyjątkowy ukazała świat i odczucia rodziców dziecka, przed jego narodzinami, tuż po, gdy słyszą informację, która jest dla nich ciosem i wyrokiem, oraz zmianę stosunku tych samych rodziców zarówno do siebie nawzajem, jak i do otoczenia, a przede wszystkim do dziecka. Każde z rodziców reaguje inaczej, każde na swój (niejednokrotnie kuriozalny) sposób stara się radzić sobie z nieszczęściem, które ich spotkało.
Jednak tym co naprawdę mnie poruszyło, był opis małej Myszki (czyli dziecka Adama i Ewy), jej uczuć, chęci bycia zauważonym i kochanym.
Ogromnym plusem jest narracja prowadzona z punktu widzenia różnych bohaterów.
W książce brak happy endu, ale jest coś innego, coś dużo bardziej potrzebnego.
Niezwykła, wyjątkowa, wyczerpująca psychicznie, ale i bardzo potrzebna książka.
Mój szacunek dla osób opiekujących się niepełnosprawnym dzieckiem, wzrósł jeszcze bardziej. Doceniłam także, jakie mam szczęście, że moje dzieci są zdrowe.
Lektura Poczwarki pozwala nie tylko zatrzymać się na chwilę, inaczej spojrzeć na osoby niepełnosprawne (które czują, cierpią, chcą być kochane) czy ich opiekunów, ale także docenić to co się ma, a co częstokroć traktujemy jako normę, jako to, co jest nam dane na zawsze.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Czytałam książkę już dwa razy i na pewno wrócę do niej nie raz. Piękna powieść o tak trudnym temacie, która potrafi wiele uzmysłowić.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj ONO, na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Bardzo lubię twórczość Terakowskiej.
OdpowiedzUsuńNie czytałam. Nawet nie znam autorki. Jednak czuję, że muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuń"Tam, gdzie spadają anioły", "Ono", "Samotność bogów" i właśnie "Poczwarka" wzbudziły we mnie najwięcej emocji. Czytałam je wszystkie będąc nastolatką i one dalej we mnie "siedzą". Warto poznać książki pani Terakowskiej. One człowieka czegoś uczą i zostają w nim praktycznie na zawsze.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że czytając "Poczwarkę" nieźle się upłakałam. Jak pisze koleżanka powyżej, książki pani Terakowskiej pozostają w człowieku i zmieniają sposób spojrzenia na niektóre sprawy.
OdpowiedzUsuńKocham "Córkę Czarownic", teraz czytam "Tam, gdzie spadają anioły". Ta książka jest następna do pożarcia :)
OdpowiedzUsuńhttp://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/
Czytałam tej autorki "Tam, gdzie spadają anioły" i chociaż mi się podobało, to jednak jakoś bez większych rewelacji.
OdpowiedzUsuńBo to nie są książki dla wszystkim, Terakowska pisze specyficznie, nie każdemu muszą jej powieści przypaść do gustu.
Usuń"Poczwarka" i "Ono" podobały mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńOno jeszcze nie znam, ale wiele osób już mnie namawiałao na lekturę.
UsuńŚwietna książka, nie mogłam się od niej oderwać:)
OdpowiedzUsuńpoczwarkę czytałam zanim zostałam matką (jestem mamą trójki dzieci). Teraz pewnie inaczej bym ją odebrała... O ile wtedy płakałam teraz pewnie wyłabym. Bardzo fajny blog - dodaję do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że blog ci się podoba:)
Usuń