Doskonała, arcywyborna kontynuacja przygód detektywa poznanego w I tomie serii, zatytułowanym Trzeci brzeg Styksu (moja recenzja tutaj klik)
Ponownie przenosimy się do fabrykanckiej Łodzi końca XIX wieku. Miasto wielu kultur, gdzie współżyją obok siebie na pozór zgodnie Polacy, Żydzi, Rosjanie, Niemcy. Miasto, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie, także największe szumowiny i najgorsi zwyrodnialcy.
Pewnego dnia znalezione zostają zwłoki dwóch kobiet, które zamordowano w wyjątkowo bestialski sposób. Ofiarom m.in. wycięto narządy rodne. Ciała zostały zmasakrowane, okaleczone. Widać też, że ofiarom przed śmiercią zadano wiele bólu. Kto i dlaczego dopuścił się tak makabrycznej zbrodni? Policja zamiast zajmować się śledztwem w sprawie zabójstw, musi pilnować porządku w mieście. W Łodzi rozpoczynają się bowiem zamieszki, które historia nazwie później „buntem łódzkim”.
Gdzie policja nie może, tam pośle...prywatnego detektywa. Jest nim nie kto inny tylko nasz "stary" znajomy, prowadzący śledztwo w poprzednim tomie, Stanisław Berg. Niestety tym razem okaże się, iż śledztwo w sprawie łódzkiego wampira jest dużo bardziej skomplikowane niż wszystkie, jakie dotychczas prowadził.
Skąd taki tytuł książki? Czy Berg zawita do zamorskiej stolicy? Czy sprawa wampira zostanie ostatecznie rozwiązana? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury książki. Pozdrowienia z Londynu to pasjonujący kryminał retro + świetna książka obyczajowo – społeczno- historyczna rozgrywające się w Łodzi końca XIX wieku. Autorowi udało się wybornie oddać klimat robotniczej Łodzi, łącznie ze szczegółowymi opisami istniejących wówczas budowli (część z nich przetrwała do dziś). Czytając Pozdrowienia z Londynu przenosimy się o ponad 100 lat wstecz do miasta o tyleż fascynującego (bo taka Łódź była), co przerażającego. Gorąco zachęcam do tych wędrówek. Doskonale oddane są nastroje ludności, niezadowolenie wynikające z różnic klasowych, animozje pomiędzy przedstawicielami różnych narodów i religii. wszak Łódź była tyglem kulturowo-narodowościowym, w którym wrzało, oj wrzało. Niestety, o tym ciągle zbyt mało osób pamięta, wie. Dobrze, że Krzysztof Beśka przybliżył atmosferę dziewiętnastowiecznej Łodzi.
Ul. Piotrkowska pod koniec XIX wieku, źródło wikipedia |
Willa Meyera, Łódź ok. 1890-1895 roku, źródło wikipedia |
Szczerze, to nie mam do czego się przyczepić. No może zakończenie odrobinę bym zmieniła. Co nie znaczy, iż jest ono złe. Po prostu wymarzyło mi się inne:).
Gorąco zachęcam do lektury. I z niecierpliwością czekam na III tom serii.
Hahaha Nie no jakbyśmy się zmówiły :D
OdpowiedzUsuńDokładnie:) I obu nam dodatkowo zakończenie nie odpowiada:)
UsuńChociaż wolę fabułę osadzoną we współczesności, to jednak tym razem zrobię wyjątek, bo czuje wielki sentyment do miasta Łodzi i fajnie by było móc spojrzeć na nią z zupełnie innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńCzytałam Ornat z krwi autora i podobała mi się. Jestem gotowa na kolejne z nim spotkanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i przy okazji zapytam: czy chodzi o to, że zabiłem Weronikę? :)
OdpowiedzUsuńA nic nie zdradzę, żeby nie spojlerować:) Tylko mam prośbę, proszę nie kazać nam tak długo czekać na 3. tom.
UsuńNie znam autora, ale po Twoich recenzjach chętnie przeczytam jego książki ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam.... szkoda, że nie zamówiłam :(
OdpowiedzUsuńIntrygujące. Nawet bardzo, można powiedzieć. Chyba kupię, jeśli gdzieś znajdę :)
OdpowiedzUsuńhttp://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/
Oj, ja dla samej Łodzi książkę przeczytam. A już myślałam, że pisarze kryminałów retro sięgają tylko po Wrocław, Warszawę i może Kraków :)
OdpowiedzUsuń