wtorek, 4 marca 2014

Brudne serca - Anna Kłys

Wydawnictwo Wielka Litera, Okładka twarda, 352 s., Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Jednym zdaniem, szczera do bólu, poruszająca i niezwykle potrzebna.
Autorka opowiada historię z pozoru zwyczajną, ot dwóch młodych Polaków, koniec lat 40. XX wieku, okres tuż po wyzwoleniu i zderzenie z marzeniami, oczekiwaniami i okrutną rzeczywistością. Przede wszystkim jest to jednak rozprawa z wnętrzem młodego człowieka, który miał nieszczęście dorastać w okresie II wojny światowej, a także rozprawa z naszą historią i nami samymi, z naszymi dzielnymi chłopcami z lasu i licznymi trupami w szafie powojennej historii. Szczególnym i budzącym wyjątkowe obrzydzenie, jest ukazany przez reporterkę fakt donoszenia na siebie na wzajem. Było ono zadziwiająco częste, zbyt częste, jak na rodaków, których łączyła trauma niedawno przeżytej wojny.
Obaj główni bohaterowie niby podobni do siebie, a jednak stojący po dwóch różnych stronach barykady - jeden jest funkcjonariuszem UB, drugi chłopakiem z lasu. Co istotne, ten z lasu wcale nie jest takim aniołem i prawym Polakiem za jakiego zwyczajowo byśmy go uważali. Ten drugi, ubek mimo, iż dowodzi plutonem egzekucyjnym (nie muszę chyba dodawać, co to oznaczało), wiele razy prosił przełożonych o zwolnienie go z wykonania służbowych obowiązków. Czyli żaden z nich nie jest ani biały, ani czarny. Tak jak to w życiu bywa.
Nie ukrywam, książka jest ostra, brutalna, częstokroć szokująca, bo takie są fakty, taka była powojenna rzeczywistość. Kłys swoją opowieść oparła na faktach. Wykonała niesamowitą  pracę przedzierając się przez archiwa, analizując setki dokumentów. Dotarła także do wielu osób pamiętających tamte czasy i tamte wydarzenia i przeprowadziła z nimi trwające wiele godzin, szczere do bólu i częstokroć szokujące rozmowy. Efektem tej pracy jest powstanie tej książki, ale także nieoczekiwane zderzenie z faktami dot. własnej rodziny.
Książka już wywołała i zapewne jeszcze wywoła sporo burzy. Oceniać ją można różnorodnie. Niektórzy mogą zarzucać, zbyt ckliwe, infantylne potraktowanie historii własnej rodziny (w tej części książki jest momentami zbyt dużo, czasami odrobinę histerycznych emocji). Jednak dla mnie jest to bardzo dobra pozycja, dopracowana merytorycznie, poruszająca bolesną tematykę w sposób, jak dotąd w Polsce unikalny. Bo u nas wszak wszyscy w SB, UB to byli źli chłopcy, a wszyscy z partyzantki - złoci młodzieńcy z sercem na dłoni. Na przykładzie prawdziwej historii, Kłys pokazuje że tak nie było. I za to chociażby należą się jej brawa.

2 komentarze:

  1. Wiem, ze to dziwnie zabrzmi, ale takie ostre, brutalne wręcz historie bardzo mnie interesują, dlatego nie omieszkam rozejrzeć się za powyższą książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie książki są bardzo potrzebne, co zostało wspomniane w recenzji. Pamiętam, jak przedstawiano mi historię w szkole - sterty dat opatrzonych krótkim komentarzem, zero wyjaśnienia, tła historycznego, zero emocji, zero...człowieczeństwa w historii człowieka. A przecież to właśnie takie aspekty historii powinno się poznawać...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.