Wydawnictwo PurpleBook, Moja ocena 5/6
Anna Klejzerowicz to autorka znana z umiejętności budowania dusznego napięcia i kreowania mrocznych, bardzo ciekawych klimatów. W Turni sięga po temat moich ukochanych gór. Jak się jednak szybko okazuje nie są to Tatry z pocztówek. To góry pełne milczenia, głęboko schowanej traumy i tajemnic, które ciągle drzemią pod powierzchnią.
Fabuła książki krąży wokół zaginięcia Karoliny Olszańskiej, charyzmatycznej kobiety, artystki, dziennikarki i byłej ratowniczki górskiej.W latach 90. XX wieku zaginęła ona bez śladu. Miało to miejsce w rejonie Czerwonych Wierchów. Trzy dekady później Lena, jej siostrzenica i studentka dziennikarstwa, przybywa do Zakopanego, by rozwikłać tę sprawę. Początkowo napędza ją reporterska ciekawość, ale szybko okazuje się, że zagadka Karoliny to coś więcej niż tylko opowieść do opublikowania. Całe dochodzenie przeradza się śledztwo, które zaczyna zagrażać także jej samej.
Klejzerowicz prowadzi narrację dwutorowo. Autorka robi to bardzo zręcznie. Dzieki temu przeszłość i teraźniejszość przeplatają się, tworząc bogaty kontekst psychologiczny. Bohaterowie z przeszłości ożywają w opowieściach i wspomnieniach, ale również w napięciach, które nie wygasły mimo upływu lat. Pisarka niezwykle ciekawie buduje suspens. O co chodzi tego wam nie zdradzę. Zachęcam za to do sięgnięcia po tę bardzo ciekawą książkę. Uwodzi ona nie tylko świetnie opowiedzianą historią, ale także magicznym klimatem gór. Bowiem jednym z najmocniejszych punktów powieści jest tło – Tatry. Nasze najwspanialsze góry są przedstawione nie tylko jako miejsce akcji, ale stają się w tej historii pełnoprawnym bohaterem. Autorka nie romantyzuje gór, lecz pokazuje ich drugie oblicze – bezlitosne dla tych, którzy nie znają lub ignorują ich reguły. Na każdym kroku widać głębokie zrozumienie pisarki dla gór, szacunek dla nich i dla żyjących tam ludzi.
W Turni góry są milczącym świadkiem zbrodni, ale też bardzo ciekawym, niepokojącym i wręcz magicznym miejscem. Tam przeszłość wraca echem, często z siłą lawiny.
Klejzerowicz nie ogranicza się do warstwy sensacyjnej. Turnia to także powieść o pamięci, tożsamości i kobiecej sile. Karolina, choć nieobecna, jawi się jako postać wielowymiarowa. Lena z kolei to osoba dojrzewająca na oczach czytelnika. Obserwujemy, jak z naiwnie pewnej siebie studentki staje się kimś, kto musi skonfrontować się z własnym lękiem, a także z prawdą. Czy nasza bohaterka jest gotowa na tę prawdę?.
Ważnym wątkiem jest też społeczność zakopiańska – hermetyczna, pełna niedopowiedzeń, zaklęta w swoistym kodzie milczenia. Tutaj każdy coś wie, ale nikt nie mówi wprost. Autorka świetnię tę społeczność przedstawia.
Turnia to wyjątkowa lektura, choć nie jest typowy thriller. Ta książka to raczej gra z czytelnikiem i wspaniały portret bohaterów. Gorąco zachęcam do lektury.
Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.