piątek, 28 marca 2014

Komisarz i cisza - Hakan Nesser

Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, Moja ocena 5/6
Bardzo cenię prozę Hakana Nessera i wiem, że na jego książkach nigdy się nie zawiodę. Nie inaczej było tym razem.
Komisarz i cisza, to kolejny 5. tom przygód komisarza Van Veeterena. Akcja rozgrywa się w samym środku lata, które nawet jak na szwedzkie warunki jest wyjątkowo upalne. Pewnego dnia na posterunek policji wpływa zgłoszenie o zaginięciu  dziewczynek, które brały udział w letnim obozie tajemniczej sekty Czyste Życie.  To, iż osoba dzwoniąca nie podała swoich danych, nie jest niczym dziwnym (no może w Szwecji jest). Najdziwniejsze jest to, co mówiła. Czy mówiła prawdę? 
Pierwszy telefon można rzec, że został zlekceważony przez niedoświadczonego funkcjonariusza. Co prawda policjanci udają się na teren obozu, ale sprawę traktują powierzchownie, nie zagłębiając się w nią. W tempie błyskawicznym stwierdzają, że skoro na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku, to w istocie takowym jest. I odjeżdżają uznając sprawę za zakończoną. Ale bardzo szybko kobieta dzwoni po raz drugi z informacją o zwłokach dziecka. To stawia policję na nogi, a na pomoc zostaje wezwany komisarz VV (jak go nazywam), który podejmuje się rozwikłać sprawę, w której na wszystkie pytania odpowiedzią jest milczenie. Kolejny raz komisarz zdany będzie przede wszystkim na własną intuicję, która nieprzerwanie towarzyszy w pracy i jemu i nam w lekturze od 1. tomu serii. Poza tym to nadal ten sam lekko ekscentryczny, wycofany, z niewyparzonym językiem policjant. Tym razem całość dochodzenia spoczywa na jego barkach. Musi się biedak napracować, oj musi. A czas ku temu wyjątkowo zły, bo pełnia lata i komisarz VV musiał odwołać długo wyczekiwany urlop. 
Nesser ze swoim pisarstwem ewoluuje z książki na książkę, podobnie, jak VV. Tym razem autor nadal komisarzowi bardziej ludzką, przyjazną, mniej odpychającą i gburowatą twarz. I bardzo mi się ten nowy-stary VV podoba. Jest bardziej ludzki, sympatyczny, choć praca szarych komórek pozostaje nadal nie niesłychanie wysokim poziomie. 
Cudowne jest przedstawienie dochodzenia, które śledzimy krok po kroku. Jednak najwspanialsze jest dla mnie samo zakończenie. Taka wisienka na torcie. Po raz kolejny Nesser niesamowicie mnie zaskoczył.
Gorąco zachęcam do lektury.


3 komentarze:

  1. Ostatnio widziałam książkę tego autora na półce w bibliotece i już miałam sięgać, ale wybrałam jakąś inną. Następnym razem wezmę Nessera:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się dobrze, to kolejna pozycja do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już nawet gdzieś tam Nessera zaczęłam, ale cykl o Barbarottim, do Van Veeterena jeszcze nie dotarłam, ale mam ebooka, więc powoli, pomalutku:)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.