Miałam lekturę Dwanaściorga... odłożyć na moment, gdy będę miała więcej czasu, ale nie dałam rady. Ciekawość co dalej z głównym bohaterem oraz pewność, iż Tim Willocks po raz kolejny zabierze mnie we wspaniałą, historyczną podróż, zwyciężyły. A od lektury nie mogłam się oderwać, dosłownie książkę pochłonęłam. Obie części przygód Mattiasa to książki z typu tych, o których mówię, że same się czytają.
Od wydarzeń opisanych w Religii (recenzja tutaj) minęło 6 lat. Mamy 1572 rok. W Noc Św. Bartłomieja do Paryża przybywa Mattias Tannhäuse. Pragnie on za wszelką cenę odnaleźć ukochaną kobietę. Jednak na przeszkodzie staje mu historia, a konkretnie niezwykle krwawe wydarzenia, które w tym momencie mają miejsce w Paryżu. Przede wszystkim chodzi tu o rzeź tysięcy hugenotów, ale nie tylko.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w trakcie lektury, to niesamowicie wprost realistyczne, momentami aż odrzucające opisy ówczesnej stolicy Francji. Na ulicach i w zaułkach, wszystko co najgorsze. Mnóstwo złodziei, żebraków, prostytutek, gnijących zwłok, stert odchodów i rzesze nienawidzących się ludzi różnych narodowości i religii.
Willocks po raz kolejny udowodnił, że ma talent pisarski. Dwanaścioro... pełne jest historii jej smaczków i różnorakich obrzydliwości. Poza tym książka pełna jest intryg, tempa i błyskawicznych zwrotów akcji. W tym zakresie odrobinę przypomina najlepsze powieści spod znaku płaszcza i szpady. Jedyne co mi przeszkadzało w książce, to zbyt duża ilość ofiar, morderstw, zbrodni wszelakiego typu i częstokroć bezsensownie przelanej krwi. Pod tym względem Religia jest dużo spokojniejszą, mniej okrutną i awanturniczą powieścią. Dwanaścioro z Paryża, to przede wszystkim opowieść o zemście i wszystkim tym, co z nią związane. Niemniej jest to nadal kawał solidnej prozy historycznej, doskonale opowiedzianej, z dopracowanym choć niezwykle krwawym tłem historycznym. No, ale cóż poradzić, historia wieków średnich i okresu póżniejszego, to nie była sielanka w przysłowiowej norce z happy endem.
Gorąco zachęcam do lektury. Chociaż jestem pewna, że Dwanaścioro z Paryża zbierze różnorodne opinie, ale to dobrze, znaczyć będzie, iż książka jest dobrze, realistycznie napisana, choć nie każdego musi zachwycić. Nie ma wg. mnie nic gorszego, niż nudna książka, którą wszyscy chwalą. Na mnie oba tomy opowieści o walecznym, potrafiącym bić, zabić, ale i nieludzko kochać Mattiasie wywarły ogromne wrażenie.
Też zawsze cenię sobie realistyczne tło opowieści. Dla kogoś może to być detal, dla mnie rzecz niezwykle istotna, wpływająca na odbiór całej reszty :)
OdpowiedzUsuńRealistyczna książką, ze świetnym tłem historycznym? To lubię! ;D
OdpowiedzUsuńTło historyczne, realizm wieków średnich...hm ....muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńDwie książki tego pana czekaj w kolejce :D
OdpowiedzUsuń