Książki Tomasza Białkowskiego bardzo cenię. Sam pisarz też jest człowiekiem niezwykle sympatycznym, bardzo mądrym, o czym najdobitniej może świadczyć ilość posiadanych kotów oraz fakt, iż to one wiodą prym w mieszkaniu (takie odnoszę wrażenie z zamieszczanych zdjęć na blogu). Mądry człowiek zawsze godzi się z oczywistymi faktami i uznaje prymat kota:). Wiem coś o tym, mam 3 koty w domu:) A koty mają nas, czyli służbę:)
Byłam ciekawa, jaki będzie Powróz. Książka zaskoczyła mnie, a jednocześnie nie. Nie zaskoczyła ponieważ okazała się świetną opowieścią opartą na autentycznych wydarzeniach. Do tego Białkowski przyzwyczaił mnie już w "werensowej trylogii" (moja własna nazwa:))
Zaskoczeniem był fakt, iż tym razem autor odrobinę bardziej odszedł od formy kryminału na rzecz powieści obyczajowo-społeczno-psychologicznej, trudno nawet jednoznacznie to określić.
O treści nie napiszę prawie nic. Po pierwsze nie chcę wam odbierać przyjemności i elementu zaskoczenia, które niewątpliwie będą waszym udziałem w trakcie lektury. A poza tym trudno o treści napisać. Tzn. wiadomo, iż podstawą są wydarzenia zwane pogromem kieleckim, które miały miejsce 04 lipca 1946 roku. Doszło wtedy m.in. do publicznej egzekucji 11 zbrodniarzy z hitlerowskiego obozu w Stutthofie oraz mordu na ludności żydowskiej. Tej ostatniej zbrodni dokonała ludność polska przy współudziale żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Milicji Obywatelskiej. W wyniku pogromu zginęło 37 Żydów (35 zostało rannych). Zginęło też trzech Polaków.
Jednak bez obaw, Powróz nie jest książką historyczną, a tylko nawiązuje do takowych wydarzeń. Białkowski nie stawia zarzutów, nowych tez historycznych, a tylko wplata minione wydarzenia w te współczesne. Akcja rozgrywa się bowiem współcześnie i w trakcie lektury długo trudno było mi powiązać wydarzenia sprzed ponad 60 lat z tymi współczesnymi. A wszystko łączy jedna prosta rzecz, człowiek i jego najprymitywniejsze, najgorsze cechy - nienawiść, żądza, strach i przerażająca małomiasteczkowa obłuda i głupota.
Wierzcie mi, autor tak realistycznie nakreślił małomiasteczkowe piekiełko, że po lekturze książki, będziecie tego typu miejsca omijać szerokim łukiem. Losowi dziękuję, że nie przyszło mi w takim miejscu żyć. To nawet nie jest Polska kategorii B, a jakiejś X, czy Y. Miasteczko na pozór zadbane, wszyscy mają pracę, działa szkoła, przedszkole, dom kultury, odbywają się festyny, a gdy zajrzeć pod ten płaszczyk pozornego dostatku i szczęścia..strach się bać. I takie miasteczka możemy mijać wielokrotnie, nie zdając sobie nawet sprawy z ich istnienia.
Akcja jest wartka, ba można śmiało napisać, że od 1. strony pędzi i nie zwalnia nawet na moment. Bohaterowie odmalowani doskonale. Większości z nich nie polubimy, koło części nie chcielibyśmy nawet przejść, ale nic to, liczy się ich doskonałe ukazanie.
Najciekawiej jednak nakreślone są sylwetki 3 kobiet, niezwykle silnych. Każda z nich jest niebanalna, po przejściach, a jednak dają sobie radę i wzajemnie się wspierają. Iga, Marta i Anna podbiły mnie całkowicie.
Zakończenie, hmmm... zaskakuje i nie. Z jednej strony jest doskonałym odzwierciedleniem najgorszych cech ludzkich, a z drugiej daje jednak nadzieję.
Gorąco zachęcam do lektury i czekam na kolejną książkę autora.
Ps. Panie Tomaszu bardzo uprzejmie proszę Pawła Werensa (bardzo przeze mnie lubianego bohatera), trochę bardziej włączać do akcji. Ja wiem co przeszedł w trylogii, ale dobrze by było, żeby w kolejnej książce tak trochę się otrząsnął i uaktywnił. Mądry z niego był facet, choć życie go nie oszczędzało:). Smutno bez niego było, tak tylko sobie stanął chwilkę pogadał i już.
A tutaj linki do recenzji książek Tomasza Białkowskiego:
Brzmi ciekawie :) Do tej pory z książek tego autora czytałam tylko "Zmarzlinę". Powieść ciekawie napisana, ale bohater mnie przerażał - taki na pozór pozbawiony uczuć, niemoralny...
OdpowiedzUsuńPS. Przed chwilą dostałam od Ciebie 4 książki. Dziękuję! Są cudne, doskonale trafiają w mój gust, w dodatku o książce pt. "Iris" od dawna marzyłam, szukałam jej w bibliotekach, ale nie było. To biograficzna opowieść o Iris Murdoch, która od wielu lat jest jedną z moich ulubionych angielskich autorek. Dzięki :-)
To milej lektury, bo bardzo się bałam, jak odbierzesz książki.
UsuńZmarzliny nie czytałam, nie mogę nigdzie upolować.
A powróz polecam, tylko nie nastawiaj się na stricte kryminał.
Ja się niestety strasznie zawiodłam na "Drzewie morwowym", dlatego nie zamierzam sięgać po więcej książek pana Białkowskieo...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tym pisarzu...
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, a że bardzo lubię polską literaturę i kryminały to konieczne muszę się zapoznać z książkami tego autora.
OdpowiedzUsuń