Maria Antonina Habsburg, właściwie: Maria Antonia Josefa Johanna von Österreich, jedna z najbardziej znanych kobiet w historii świata, bohaterka fantastycznej trylogii autorstwa Juliet Grey. Niby wiedziałam, jak cała historia się skończy, bo chyba każdy wie, kto by nie znał tragicznych losów ostatniej królowej Francji?! A jednak nie mogłam się doczekać, aż rozpocznę lekturę 3. tomu. Juliet Grey pisze w taki sposób, że książki się pochłania i od lektury nie sposób się oderwać.
Z pałacu na szafot to ostatni tom trylogii, a jednocześnie taka wisienka ozdobna na torcie.
Mamy koniec XVIII wieku,a dokładnie rok 1789. Rewolucja wrze, wszystko w kraju się gotuje, niepokoje są coraz silniejsze. Także nietykalnej dotąd, uznawanej niemal za boską, królewskiej rodzinie grozi realne niebezpieczeństwo. Grey udało się doskonale oddać przed rewolucyjne, z każdym dniem, ba z każdą godziną narastające wrzenie, niezadowolenie tłumów, które szybko przerodzi się dosłownie w rzeź. Mimo, iż rewolucja stoi u bram Wersalu, w rodzinie królewskiej nikt nawet przez moment nie przypuszcza, jak niedługo potoczą się ich losy.
Motłoch generalnie nienawidzi wszystkiego, co z rodziną królewską związane. Jednak największą nienawiścią darzy królową. Maria Antonina, wyniosła, pozbawiona wg. ciżby biedaków jakichkolwiek głębszych uczuć, rozpustnica, trwoniąca fortunę na zbytki. Królowa uwielbiała modę, wyszukane, a co za tym idzie drogie stroje, biżuterię, rozrywki i niekończące się, niebywale kosztowne przyjęcia. Taki styl życia kontrastował z kryzysem finansowym i głodem panującymi w XVIII wiecznej Francji i kłuł w oczy te 99% ludności kraju, która nie miała nawet na kromkę chleba. Nic dziwnego, że Maria Antonina była chyba najbardziej znienawidzoną osobą w ówczesnej Europie. Tłum, prowadzony przez kilkoro przywódców, powtarza rewolucyjne slogany, pragnie zemsty, krwi, i wg. nich to ma być sprawiedliwość, rodzina królewska ma dostać to na co zasłużyła. Pałac zostaje zdobyty, a królewska rodzina zostaje przeniesiona do pałacu Tuileries.Staja się oni więźniami tych, nad którymi do tej pory górowali, którymi (nie ukrywajmy tego) częstokroć pogardzali. Fortuna kołem się toczy. Ileż w tym porzekadle jest jednak prawdy. Ludwik XVI wraz z rodziną w nocy z 20 na 21 czerwca podjął próbę ucieczki. Niestety zostali oni rozpoznani i przetransportowani z powrotem do Paryża gdzie osadzono ich jako więźniów w wieży Temple. Ma miejsce błyskawiczny proces. Rewolucjoniści po jego przeprowadzeniu wydali wyrok śmierci na króla Ludwika XVI. Został on wykonany w dniu 21 stycznia 1793 roku.
Marię Antoninę również oskarżoną o spisek przeciwko Francji osadzono po śmierci męża, w więzieniu zwanym Conciergerie. Poza tymi oskarżeniami wysunięto również w trakcie procesu zarzut molestowania przez królową syna Ludwika Karola, który został zabrany matce i oddany rodzinie paryskiego szewca, który miał go wychować na rewolucjonistę. Była to dla królowej najbardziej bolesna część procesu, który jak wiadomo i należało przypuszczać, zakończył się skazaniem władczyni na śmierć. Wyrok wykonano 16 października 1793 roku Maria Antonina została ścięta na gilotynie mając 38 lat.
Maria Antonina w drodze na szafot |
Rozpoczynając lekturę zastanawiałam się dlaczego autorka podzieliła całą historie na trzy części. W końcu można by ze stosunkowo niezbyt grubych tomów uczynić z powodzeniem jedną książkę. Jednak po zakończeniu lektury podejrzewam, iż taki, a nie inny podział nie był przypadkowy. Otóż każdy tom to inna część historii, życia Marii Antoniny, a tym samym inny nastrój, inne emocje. Autorka dzieląc książkę na części miała doskonały pomysł.
Największym jednak plusem, atutem wszystkich tomów, jest doskonale, niesamowicie plastycznie oddane tło historyczne, które obfituje w liczne opisy, szczegóły, wydarzenia. Spora skądinąd dawka historii jest jednak tak zaserwowana, iż nie znudzi nawet zagorzałego przeciwnika historii powszechnej. Cała historia napisana jest wspaniale, lekkim piórem, stylem, który sprawia, iż momentami od lektury trudno się oderwać, a historia mimo, iż znana chyba wszystkim porywa.
Zachęcam do sięgnięcia po całą trylogię.
Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu tą serię przeczytać... Chociaż nie wiem, czy ta cała groza w trzecim tomie by mi się spodobała. // Te okładki są piękne po prostu.
OdpowiedzUsuńNie znam tej trylogii, ale będę o niej pamiętać podczas spotkania z moją ciocią, bo ona niedawno prosiła mnie, abym poleciła jej jakieś ciekawe historyczne powieści.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu drugą część tej historii- zrobiła na mnie bardzo dore wrażenie. Teraz muszę zdobyć pierwszą i trzecią część :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, niby znamy jej losy, niby wiemy, jak kończy się cała historia, a jednak... przeżywałam tę serię bardzo. Doskonale napisana, rzetelnie i bez tego taniego sentymentalizmu, którego nie znoszę.
OdpowiedzUsuń