czwartek, 20 lutego 2014

Stephanie Plum. Wystrzałowa dziewiątka:)

Wydawnictwo Fabryka Słów, Okładka miękka, Moja ocena 6/6
A tak, taką wysoką ocenę dałam. Beletrystyce sporadycznie, ba bardzo rzadko daję 6/6. Przyznam, że taka ocena u mnie na blogu, dla książek typu czytadła,  to bez mała jak śnieg  w lipcu. Nie to, że niemożliwa, ale bardzo, bardzo rzadko spotykana:) No cóż, nie będę ukrywać, w Steph się zakochałam, to pewnik, jeżeli chodzi o poprawę humoru. Śliwka jest w wieku bardzo zbliżonym do mojego (no, może ma kilka latek mniej, nie będę się upierać, ale nie dużo), ma równie niewyparzony język jak ja i dar do pakowania się w kłopoty. Tylko ja nie trzymam broni w słoju z ciasteczkami i nie czyha na mnie różany zabójca (jak na razie):)
Tym razem Śliwka dostaje kolejne zlecenia na łapanie wyjątkowego NSa. Jest nim Hindus, Samuel Singh, któremu kończy się pozwolenie na pracę. Facecik czmychnął, a  kuzyn i szef Steph, Vinnie poręczył za niego - słowem (o ile można przyjąć, że Vinnie je ma), pieniędzmi i podpisem. Sprawa jest o tyle pilna, że prawie honorowa, a na pewno kosztowna. Dodatkowo Steph musi znaleźć uroczego, kudłatego pisaka o wdzięcznym imieniu Bu, którego znalezienie wiąże się ściśle ze znalezieniem NSa. W śledztwie pomaga jej niezastąpiona Lula, która opracowała nową, super skuteczną dietę. Czytając o diecie i o tym co w jej ramach Lula pochłania (bo trudno to nazwać jedzeniem) płakałam ze śmiechu. Byla "panienka" w rozmiarze XXXXXL odchudzająca się kilogramem bekonu i uciekająca w popłochu przed gromadą psów, taaak to jest to. Zresztą co tu ukrywać, w trakcie lektury każdej książki z serii przygód Stephanie Plum, płaczę ze śmiechu, a często nie zważając na to, gdzie się znajduję, śmieję się na głos. 
Pomijając Grajdoł i pozostałą część Jersey, tym razem podróżujemy ze Steph i całą wesołą gromadką do Vegas. A tam się dzieje, oj dzieje. Jeżeli dodamy do tego całkowicie pokręcone i nieprzewidywalne życie prywatne Steph, oraz jej szaloną rodzinkę, mamy świetną pozycję, która rozbawi każdego.
Gorąco zachęcam do lektury 9. części przygód łowczyni zbiegów Stephanie Plum. Janet Evanovich po raz kolejny udało się mnie zaskoczyć kłopotami i przygodami, w jakie wpakowała swoją bohaterkę oraz rozbawić tak, że aż mnie brzuch ze śmiechu bolał. Treści książki nie da się opowiedzieć, bo nie miałoby sensu. Nic nie odda toku myślenia oraz języka, jakim posługuje się autorka cyklu książek. Trzeba po prostu przeczytać tę oraz pozostałe części przygód Steph, do czego gorąco zachęcam.

5 komentarzy:

  1. :) ja też uwielbiam przygody Śliwki :) rewelacyjna babka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopiero po 1 tomie jestem, pozostałe 7 stoi na półce, ale ciągle mi coś innego wyskakuje wcześniej. Za to moja szwagierka pochłonęła 8 tomów w bez mała 2 tygodnie - cud! I teraz mi jojczy o Dziewiątkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę wreszcie zapoznać się z tą serią

    OdpowiedzUsuń
  4. 9 części! No no, płodna autorka, przyznaję ;-) Fajne okładki ma ta seria, widziałem w Empiku kilka sztuk ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam z tej serii jedynie książkę "Ósemka wygrywa". Ale czeka już na mnie "Wystrzałowa dziewiątka". Skoro dałaś jej taką wysoką notę, to musi być warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.