niedziela, 19 stycznia 2014

Inszallah - Oriana Fallaci

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka twarda, 800 s., Moja ocena 6/6
Książka po prostu niesamowita, taka, którą się wręcz połyka, a jednocześnie taka, która wzbudza strach, momentami wręcz przerażenie, obrzydzenie. 
We wstępie autorka pisze (...)Postaci w tej powieści są wymyślone. Wymyślone są ich historie, wymyślona akcja. Ale wydarzenia, które ją zapoczątkowały, są prawdziwe. Prawdziwy jest krajobraz, prawdziwa wojna, o której opowiada ta książka.
Mimo, iż Fallaci przede wszystkim będąca dziennikarką, krytykowana była wielokrotnie za nadmierne ubarwianie, dodawanie dramatyzmu relacjonowanym przez nią wydarzeniom, jestem w stanie uwierzyć, iż relacja w tej powieści nie jest przesadzona. Przerażenie i szok ogarniają, gdy czyta się takie słowa (...)To była dziewczynka wbita głową w dół, trzy czwarte ciała tkwiło w klozecie. Wraz z kawałkiem niebieskiego materiału w różowe kwiatki widać było tylko dolną część brzucha i nóżkę. Reszta ginęła w klozecie wchłonięta przez odprowadzającą rurę, wbita była jak korek od butelki w szyjkę (…). Szok, że coś takiego dzieje się na świecie. Co istotne, zamiarem autorki nie była gloryfikacja wojny, czy nadmierne epatowanie jej okrucieństwem. Jak sama pisze, przede wszystkim chciała ukazać bezsens różnorodnych konfliktów zbrojnych. To, gdzie mają one miejsce, kto jest po jednej, a kto po drugiej stronie barykady, ma mniejsze znaczenie. I tak każda wojna jest złem i niesie za sobą śmierć, spustoszenie, zagładę. 
Książka jest także genialnym studium ludzkiej psychiki. Ukazuje zarówno tych złych, jak i tych...no może nie dobrych, ale lepszych, to co są oni w stanie zrobić w danej sytuacji, pod wpływem chwili. Doskonałe studium człowieczeństwa lub jego braku. Bo czy zachowanie kilku postaci, które prezentuje włoska dziennikarka to faktycznie człowieczeństwo? Nie napiszę zezwierzęcenie, bo obraziłabym naszych mniejszych braci.
Nie chcę streszczać fabuły z kilku powodów. Głównym jest fakt, iż nie da się tego w odpowiedni sposób zrobić. Obojętnie co by nie napisać o Inszallah, o treści będzie niedomówieniem, nie odda wnętrza powieści. Uważam, iż każdy powinien je odkryć samodzielnie. Nadmienię tylko, iż akcja osadzona jest w Libanie, a konkretnie w Bejrucie w latach 80. XX wieku. Bohaterami są żołnierze z pokojowego kontyngentu, z włoskiej armii oraz z ugrupowań szyickich radykałów.
Książkę czytałam na raty, nie da się jej przeczytać od razu, nawet w ciągu kilku dni. Trzeba sobie lekturę dawkować, przegryzać ją inną książką. Nie chodzi tu tylko o ilość stron, 800 stron to nie mało, fakt. Przede wszystkim chodzi jednak o ogromny ból i dawkę emocji, jakie książka w sobie zawiera, oraz nie ukrywajmy koszmar, którym jest życie we współczesnym świecie. 
Zachęcam do lektury.

3 komentarze:

  1. Jakie tomiszcze! Moje nadgarstki chyba by tego nie wytrzymały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeka na półce, ale tym opisem mnie przeraziłaś. Teraz nie wiem czy wytrzymam te opisy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Fallaci nadal czeka na półce na swoja kolej. Cieszę się,że warto :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.