...aż musiałam sfotografować i pokazać wam, bo nikt by mi nie uwierzył.
Gwoli wyjaśnienia czym się zachwycam - jest to klatka schodowa w kamienicy, w której mieszkamy obecnie w Wiedniu. Z przerwami, ale jednak mieszkamy.W związku z tym napawa nas ona taką dumą, jakbyśmy co najmniej sami ją zaprojektowali:)
Klatka była remontowana kilka miesięcy temu i administrator przepraszał nas przy zasiedlaniu, że...nie jest już tak bardzo świeża jak zaraz po remoncie. Od razu pomyślałam, żeby nasze klatki schodowe były chociaż w połowie tak nieświeże jak ta:) Żebyś ty człowieku zobaczył przeciętną klatkę w polskiej kamienicy, padłbyś z pewnością.
A tu - nic nie pomazane, żadnego papierka, peta, psiej kupy, śpiącego na ostatnim piętrze menela, złotej młodzieży wystającej przed bramą. Raj? Nie Austria i odrobinę inna mentalność, poszanowanie dla wspólnej własności. Nie twierdzę, że tu wszystko jest idealne, ale żyje się na pewno łatwiej i przyjemniej niż w Polsce. Psie kupy (o których kiedyś wspominałam) nie walają się na każdym kroku, nikt nie podrzuca worków ze śmieciami i nie stawia ich koło zamkniętych śmietników, nikt nie łazi jak święta krowa lewą strona chodnika i nie warczy na osobę idącą poprawnie, nikt nie snuje się jak ciele po ścieżce rowerowej i nie wrzeszczy na jadących po niej rowerzystów..ehh... gdyby chociaż część tych normalnych z pozoru zachowań zaszczepić na nasz grunt. Nie wiem, gdzie jest problem, gdzie jest różnica w naszych mentalnościach? Polska-Austria odległość bliska, zdawałoby się bliskie kultury, a częstokroć dwa różne światy.Wiem, tu w Austrii żyje się łatwiej, kryzys nie jest może aż tak odczuwalny. Ale czy kryzys i to, że w Polsce jest ciężko tłumaczy chamstwo, brak szacunku dla wspólnego mienia i innych ludzi? Wg. mnie nie.
Owszem w Wiedniu nie wszystko jest piękne, kiedyś zrobię osobny post o wiedeńskich koszmarkach. Jednak dużo więcej jest uśmiechu, pięknych miejsc, pogodnych ludzi, a u nas wręcz odwrotnie.
Nasi synowie mają zapowiedziane, że jak zniszczą cokolwiek, pomażą nie daj Bóg klatkę albo coś podobnego nogi powyrywamy z wiadomej części ciała, a płacić będą z własnego kieszonkowego. Wiecie, to już nawet nie o koszta ew. napraw chodzi, ja bym się po prostu ze wstydu spaliła, gdyby moje dzieci coś zniszczyły. W Polsce im się nie zdarzyło (przynajmniej nic o tym nie wiem...), więc mam nadzieję, że tu nie nabiorą takich zwyczajów.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Faktycznie ta klatka schodowa robi wrażenie. Szkoda, ze w naszej polskiej rzeczywistości tak nie ma.
OdpowiedzUsuńCzasami i u nas takie cudeńka zdarzają się, ale zbyt rzadko i zbyt rzadko szanuje się to.
UsuńRzeczywiście ładnie, ale mam nadzieję, że i u nas znalazłaby się taka perełka. Wszystkie nie mogą być odrapane i obskurne.
OdpowiedzUsuńDominika, ja nie twierdzę, że u nas nie ma takich kamienic. Ale ta, którą prezentuję nie jest unikatem, tu jest sporo takich. Mam manię (nie tylko w Austrii) snucia się po podwórkach i kamienicach (jeżeli brama nie jest zamknięta) i oglądania, często fotografowania.
UsuńW takim razie zazdroszczę :)
UsuńPiękna, masz rację, nasze klatki schodowe nawet w połowie się nie umywają do tej... Czy tam w Wiedniu wszystko jest takie piękne?...
OdpowiedzUsuńPS. "Piastowie" dotarli, cali i zdrowi :) Dziękuję.
Miłej lektury:)
UsuńU nas oprócz funduszy na porządny remont brak poszanowania wspólnej własności. Jak to nie moje to dawaj można zniszczyć, pomazać, nabrudzić. Nie wiem, czy to jakiś relikt PRLu?
Tak jak wspomniałam w poście nie wszystko w Wiedniu jest piękne. Kiedyś zrobię psot z wiedeńskimi koszmarkami. :) Zaślepiona nie jestem, paskudy wiedeńskie też widzę.
Chętnie poczytam, bo Wiedeń jawi mi się naprawdę jako piękne miasto. I wierzę, że takie jest, ale na pewno swoje wady też posiada... A co do tego dewastowania - z tym się zgodzę. Ot, choćby prosty przykład sprzed kilku dni w moim mieście, gdy zwykła wiata przystankowa została potłuczona i zdewastowana po dwóch (!) dniach od postawienia... Tak to właśnie jest, przecież nie moje, to co mi zależy...
UsuńPrzepiękna, aż się chce mieszkać w takim miejscu. Wygląda trochę jak klata z amerykańskich filmów, gdzie pokazane są apartamentowce.
OdpowiedzUsuńOj chce się mieszkać. Aż nie chce sie do Polski momentami wracać.
UsuńParęnaście dni temu byłam na wycieczce we Wiedniu i miasto na swój sposób mnie oczarowało, z chęcią bym tam wróciła. Jestem ciekawa tych koszmarków, będę wypatrywać ten notki. :)
OdpowiedzUsuńMusze trochę ich nazbierać, w sensie tych koszmarków, pomazanych ścian, zaniedbanych budynków, bo też takowe są w Wiedniu.
UsuńAle bajka! Cudenko! Mnie sie strasznie takie klatki we Wloszech podobały. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńMilo czytac, ze dobrze Wam sie mieszka. A klatka schodowa przepiekna, bardoz klimatyczna.
OdpowiedzUsuńA wiesz, widziałam dwie takie śliczne klatki schodowe w łodzi :-) kamienice z zewnatrz bardzo przeciętne, a w środku zupelne zaskoczenie!
OdpowiedzUsuńFakt w Łodzi też się zdarzają i to dosyć często takie kamienice, z tym, ze częstokroć są one bardzo zaniedbane.
UsuńTeż się zastanawiałam nad tą mentalnością naszą i ichniejszą kiedy byłam w Wiedniu. Spałam w centrum miasta (niemalże) a po 10 wieczór cisza, spokój, że własne myśli słyszałam. A w Krakowie - tu ktoś na ulicy drze gębę, sąsiad odkurza, drugi ogląda TV na cały regulator, psy szczekają jakby im ktoś ogony urywał... Kiedyś myślałam, że nie ma możliwości, by w wielkim mieście było cicho. :/
OdpowiedzUsuńJa kiedyś sprzątałam tak, jak to często robi się po polsku...muzyka na full i odkurzacz:0 Po południu było więc nie cisza nocna. Minęło ze 20 może minut, dzwonek i Polizei:) Sprzątam już od tego czasu ze słuchawkami w uszach.
UsuńWiesz, rozmawiałam z wieloma osobami w Austrii i coś co u nas jest reliktem PRLu czyli uprzejmie donoszę i taktowane jako donos, coś co należy tępić, tutaj jest obywatelskim obowiązkiem i normą. Np. owo puszczenie przeze mnie muzyki na full i zakłócanie miru domowego sąsiadom, złe parkowanie, niesegregowanie śmieci i milion innych spraw. I dobrze. Żyje się dzięki temu dużo łatwiej.
UsuńWiedeń! Jednym słowem ZAZDROSZCZĘ!
OdpowiedzUsuńA ta klatka wygląda jak z jakiegoś filmu!
Klatka kamienicy piękna, zadbana.
OdpowiedzUsuńA mentalność... No cóż. podczas, gdy społeczeństwa Zachodu mogły w spokoju pomnażać "kapitalistyczne dobra" my przez ponad 120 lat tkwiliśmy pod zaborami, wolność przyszła na krótko, a potem był już PRL.
Kultura, uprzejmość, uśmiech dla sąsiada cechuje społeczeństwa, którym żyje się dobrze, które nie muszą innemu zazdrościć, bo same wszystko mają.
Polska jest wciąż krajem na dorobku i jeszcze wiele czasu upłynie i wiele wymian pokoleń musi nastąpić, by norma stała się normą, a nie egzotyką.
Może się mylę? Ale takie refleksje mnie naszły po przeczytaniu tego postu.
Nie twierdzę, że się z Tobą nie zgadzam, ale pewne rzeczy, cechy zachowania wg. mnie wynosi się z domu. Fakt, iż byliśmy pod różnymi zaborami, w niewoli PRL- nie oznacza, że możemy śmiecić, niszczyć wspólne dobro, zachowywać się jak prymitywne już nie napiszę dalej... Wobec tego w krajach jak to się nazywa Trzeciego Świata, mają prawo kogoś zabić, zniszczyć, bo tam bieda, aż piszczy?!
UsuńKultura powinna cechować wszystkich. Patrząc na niektórych przedstawicieli naszego społeczeństwa, chyba jestem bardzo naiwna.
Ale piękności! U nas tak by mogła wyglądać kamienica zaadoptowana do jakiegoś biznesu...;) Co do świętych krów - za każdym razem, kiedy jestem w Krakowie, boję się, że zostanę stratowana. Mam wrażenie, że właśnie ludzie tam chodzą jak święte krowy - w żadnym innym dużym polskim mieście z takim zachowaniem się nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńO to nie tylko Kraków. Zapraszam chociażby do Łodzi.
Usuń