sobota, 6 października 2018

Była raz wojna. Bomby poszły - Steinbeck John

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Ocena 5-/6
Recenzja mojego męża
Była raz wojna... to niezapomniany i poruszający obraz życia w czasie wojny. Jest początek lat 40. XX wieku, środek najokrutniejszej z okrutnych wojen.
Steinbeck ukazuje nam Wielką Brytanię, Afrykę północną, Włochy i  wielką wojnę w poruszającym kolażu obrazów i opisów. 
Razem z autorem jesteśmy w samym sercu wydarzeń. Obcujemy z ludźmi, jemy, śpimy, przezywamy z nimi sukcesy i porażki, rozmawiamy, walczymy obok nich. 
To co moim zdaniem najważniejsze w tej książce to fakt, iż Steinbeck głos oddaje ludziom, walczącym żołnierzom, tym, którzy na co dzień mają do czynienia z okrucieństwem wojny. To oni są na pierwszym miejscu. Walka, wojna jest tylko tłem do ukazania prawdziwych bohaterów. 
Autor reportaży ukazuje swoich bohaterów we wszystkich możliwych sytuacjach. Steinbeck, tak znany ze swojej wnikliwości, także tym razem zdaje się nie opuszczać żołnierzy ani na krok, a obrazy, które widzi, wydarzenia, których jest świadkiem prezentuje wyraziście, bez upiększania. 
Drugi aspekt książki, oprócz ukazania żołnierzy wplecionych w okrucieństwo wojny, to fakt zaprezentowania wyjątkowej grupy ludzi. Są nimi lotnicy obsługujący bombowce. Śledzimy ich proces rekrutacji, szkolenia, działanie w sercu akcji, poznajemy dzień codzienny, poczynania, przemyślenia elity żołnierskiej, jak nazywa ich Steinbeck.
Była raz wojna... to reportaże, które pisane na zamówienie dziennika "New York Herald Tribune" tworzą poruszający i wyjątkowy zbiór, który z pewnością warto przeczytać.
To także swoisty przykład doskonale napisanej literatury na zamówienie, literatury, która z założenia miała podnieść morale zarówno żołnierzy, jak i cywilów. Niezależnie od tego, jak potraktujemy tę książkę, warto po nią sięgnąć i poznać reportaże. W kilku miejscach może razić odrobinę afektowany styl pisarski, ale należy pamiętać w jakim celu powstały te teksty.




1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.