sobota, 22 września 2018

Czarownice z Manningtree - Beth Underdown

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Czarownice z Manningtree to opowieść o czarach, wielkiej księdze, czarownicach i ich brutalnym tropicielu oraz Anglii rodem z XVII wieku z całym brudem, waśniami rodzinnymi i wojnami. Te elementy wymieszane razem dają dosyć upiorny, ale bardzo ciekawy efekt. 

Niewątpliwym atutem jest fakt, iż tworząc swoją książkę autorka bazowała na sporej porcji autentycznych dokumentów, które pochodzą z XVII-wiecznej Anglii. Suche fakty udało jej się przekuć w fascynująca opowieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy.
Książka ma formę dziennika. Narratorką i autorką jest młoda
Alice Hopkins, która po powrocie do rodzinnego miasteczka w 1645 roku została uwięziona. Szybko okazało się, iż jej dawny dom rodzinny przestał być bezpiecznym miejscem, a ukochany brat stał się kimś obcym, okrutnym, przerażającym. Mathew Hopkins stał się bowiem człowiekiem owładniętym jedną obsesją - tropieniem czarownic. Swój pamiętnik Alice  pisze właśnie w niewoli, w której ma do czynienia z tym co najokrutniejsze ze strony drugiego człowieka, najbardziej prymitywnym, upokarzającym, nie dającym nadziei.
Czarownice z Manningtree to poruszająca, a w wielu momentach nawet wstrząsająca lektura. Ukazane w książce okrucieństwo wobec drugiego człowieka, ciemnota, zabobon, a dodatkowo też zwyczajna ludzka głupota w połączeniu z mrokami XVII-wiecznej Anglii tworzą niesamowity klimat. Smaczku dodaje fakt oparcia książki na autentycznych wydarzeniach. Groza przejmuje w trakcie lektury. W wielu momentach wydaje się niewiarygodnym, iż coś takiego mogło się wydarzyć.
Dodatkową grozę wzbudza fakt, jak zręcznie można było przed wiekami manipulować ludźmi, jak sprawnie i szybko zarażać ich obawami, lekami, nienawiścią, chorymi urojeniami, jak sprytnie i sprawnie szerzyło się zło. 
Z drugiej strony mamy ofiary, bezbronne, słabe, samotne, zniewalane, często powoli lądujące w okowach niewoli, czy to fizycznej czy mentalnej.
Jest to książka, w której próżno szukać akcji, szybkich zwrotów fabuły. W wielu miejscach to lektura powolna, ba nawet statyczna. Jednak doskonałym piórem i opracowaniem tematu autorka udowadnia, iż szybka ala amerykańska akcja nie jest potrzebna do tego, żeby czytelnika wciągnąć w głąb lektury i bez mała osaczyć. 
Napięcie, groza wzrastają z każdą stroną. Do tego dochodzi mrok i czające się w tle nieoznaczone złe siły. Wszystko jest umiejętnie dozowane i podkręcane przez autorkę aż do bez mała eksplodującego finału. Idealna gra na podszytej lękiem wyobraźni, która jest częścią składową każdego człowieka. 
Bardzo dobry obraz XVII-wiecznej Anglii, ówczesnej ciemnoty, obyczajów, absurdu i męskiego szaleństwa ukazany w kobiecym dzienniku. Jednak zapiski Alice Hopkins to nie jedyny wątek, który jest główną osią książki. Underdown serwuje nam dużo więcej.
Zdecydowanie warto po tę książkę sięgnąć. Czyta się wyśmienicie, a ciekawe doznania i mroczne, przepełnione grozą wrażenia gwarantowane. 


 

1 komentarz:

  1. Myślę, że skorzystam z Twojego polecenia. Tym bardziej, że książka już jest w mojej biblioteczce. 😊

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.