wtorek, 2 lipca 2013

Grecy umierają w domu - Hubert Klimko-Dobrzaniecki

Wydawnictwo Znak, Okładka miękka, 244 s., Moja ocena 5,5/6
Nie mogę spać przez tą przeprowadzkę..więc czytam:)
 
Doskonale napisana powieść. Autor ma niezwykle zręczne pióro, spostrzegawcze oko, wrażliwość i ostry, dosadny język. Wszystko pisze bez owijania w przysłowiową bawełnę, i dobrze.
O czym jest ta książka? W zasadzie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Z pewnością autor śledzi dokładnie losy Greków, którzy kilkoma falami po zakończeniu II  wojny światowej przyjechali do Polski, żeby tu się osiedlić. Gdy cała powojenna imigracja osiadła w Polsce, liczyła kilkanaście tysięcy. Bardzo duża grupa. W jednej z nich była moja przyszła teściowa, więc kwestie znam niejako z pierwszej ręki. Atutem książki bez wątpienia jest celna charakterystyka imigracji greckiej. Nie mogąc wrócić do ojczyzny, Grecy musieli przystosować się do nowego życia. Proces asymilacji dotknął wszystkie sfery codzienności, również religię, kuchnię, styl życia. Ale nie tylko o tym jest ta opowieść.
Główny bohater, Sakis Sallas skończył 50 lat. Pewnego dnia przybywa do Grecji, do Lefkas, żeby tam w spokoju napisać książkę, poczuć wenę, a może coś jeszcze... Sakis, chociaż sam nie jest tego z początku świadomy, szuka także własnych korzeni. Szuka także Grecji, ale nie tej prawdziwej, tylko tej z wyobrażni, jaką opowieściami ukształtował jego ojciec. Ile wspólnego ma Grecja z opowieści z tą współczesną? Niewiele, a jednocześnie bardzo dużo. Sakis chce być Grekiem, ale nie potrafi. Bo bycie Grekiem, to nie tylko kwestia narodowości, to także (a może przede wszystkim) kwestia charakteru i tego czegoś co jest nieuchwytne, a siedzi w ludzkiej duszy. Nasz bohater nie jest w pełni ani Polakiem, ani Grekiem. I chyba na tym polega jego problem, jego rozdarcie duszy i osobowości. 
Sakis szuka korzeni. Niestety nie znajdzie ich. Sakis próbuje napisać książkę. Nie uda mu się to. Sakis próbuje znaleźć wyśnioną Grecję. Nie znajdzie jej. Znajdzie za to siebie, zupełnie innego od tego, którego do tej pory znał. Znajdzie także Grecję, ale czy ona przypadnie mu do gustu? Sami się przekonacie w trakcie lektury.
Nie jest to pozycja łatwa, przyjemna, lekka. Jest to natomiast książka niezwykle trafna, mądra i potrzebna. Nie jest to opowieść o kryzysie ekonomicznym e Grecji, chociaż echa strajków przewijają się w tle. Ale z pewnością jest to książka o wyobcowaniu, tęsknocie i pogoni za własną tożsamością. Czyli o tym, czego częstokroć doświadcza każdy z nas, bez względu na miejsce zamieszkania i narodowość.
Gorąco zachęcam do lektury.


5 komentarzy:

  1. Miałam oko na tę książkę, a twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to pozycja interesująca i godna uwagi:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już gdzieś o nie czytałam i chętnie bym ja przeczytała.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli, że książka napisana specjalnie dla Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. To masz Greka za męża. Byłam , piękny kraj. Wracałabym do niego zawsze , kiedy tylko bym mogła.

    A , co do książki . Musi być fascynująca, gdyż każdy (nawet ja taka nie patriotka) chcę znać swoje korzenie i móc się umiejscowić się gdzieś na ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy punkt widzenia. W sumie nawet bym się zgodził bo wątek greckiej tożsamości jest bardzo podkreślany, ale dla mnie na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim opowieść o miłości syna do ojca.. O budowanie mitu ojcowskiego, który w finale zostaje bezczelnie zburzony. Nie pamiętam żeby ostatnio było mi tak szkoda jakiegoś bohatera jak Sakisa właśnie. Trochę mam żal do autora, że tak zakończył tę historię. Jak żadna inna zasługiwała na happyend. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.