piątek, 25 października 2019

Zimowe nawiedzenie - Dan Simmons

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 3-/6
Umiarkowanie przerażająca opowieść o duchach, strachu i samotności w scenerii znanego z horroru Letnia noc miasteczka Elm Have. Letnia noc była świetna. Liczyłam na powtórkę w przypadku Zimowego nawiedzenia. Niestety, ale rozczarowanie.
Książka nie dość, że nie przeraża to do tego jest naszpikowana zbędnymi wstawkami, co czyn i ją bezsensowną, nudną, a momentami nawet śmieszną.
Podam pierwszy z brzegu przykład. W książce pojawia się
Dale Stewart, starzejący się, mający za sobą przeszłość, obecnie będący na poważnym życiowym zakręcie, załamany naukowiec. Zajmuje się on staroangielskim. Nie wiem, czy Simmons chciał jakoś uprawdopodobnić tę postać, czy osiągnąć inny cel...w każdym bądź razie przybliżanie postaci Stewarta polega na wklejenie w tekst książki kilkunastu analiz tekstów staroangielskich. Niepotrzebny, nudny zabieg, który absolutnie nic nie wnosi do fabuły.
Takich elementów jest w książce kilka. Nie będę wszystkich wymieniać. Być może komuś z was one po prostu nie będą przeszkadzać, może ich w ogóle nie zauważycie.
Wspomniałam na początku, iż książka jest umiarkowanie przerażająca. Chciałam was przeprosić. Określenie umiarkowanie jest wielkim niedopowiedzeniem. Książka nie przeraża w ogóle. Rozumiem, gdyby Zimowe nawiedzenie było pisane 100-150 lat temu. Ok. Takie opowieści, takie elementy grozy byłyby uzasadnione. Niestety, ale od dzieła stworzonego w XXI wieku oczekuję czegoś innego, lepszych duchów, większych tajemnic, porządnych elementów grozy, a nie czegoś co nie tylko nie przeraża, ale wręcz śmieszy, jest nudne, staromodne, momentami groteskowe. Nawet przez najmniejszy, mikroskopijny moment nie bałam się, nie odczułam grozy, nawet najmniejszego napięcia. Nic, zero, null. Tragedia w przypadku horroru, albo raczej książki udającej, iż horrorem jest. 
Poza tym przeskoki z jednej osoby narratora do drugiej, słabo od siebie odseparowane, zlewające się w jedno, sprawiające kłopot w czytaniu.  
Książka nie przeraża, nudzi, jest nieudana i bardzo daleko jej do Letniej nocy. Zawiodłam się na tej lekturze i to bardzo. Jedyny plus to ciekawa okładka, za którą daje wyższą ocenę niż powinnam. Poza tym książka ma same minusy. Niestety :(. Zdecydowanie odradzam.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że książka tak mocno zawodzi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. U Ciebie widzę jeszcze bardziej negatywnie niż u mnie. Może sentyment do Simmonsa, którego książki uwielbiam, sprawił, że doszukałem się jakichś plusów, których Ty w ogóle nie dostrzegasz. Ale ogólnie jest to książka bardzo przeciętna, a jak na jego umiejętności po prostu słaba. Ciekawe czy pokusi się o napisanie jeszcze kolejnych, w końcu nazwa cyklu to 'Seasons', a mamy dopiero 2 pory. Oby pozostałe były lepsze od tej, jak już...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.