piątek, 4 października 2019

Upiorne opowieści po zmroku - Alvin Schwartz

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 3-/6
Oczekiwałam (zgodnie z tytułem) upiornych, z dreszczykiem, chwytających za gardło opowieści, krótkich historyjek, czegoś co z chociaż lekkim drżeniem serca przeczyta się przed snem. 
Te oczekiwania oraz bardzo ciekawa okładka sprawiły, iż bez wahania sięgnęłam po tę książkę.
Niestety, ale rozczarowałam się. 
Opowiadań jest 29. Bazują one w dużej mierze na miejskich legendach, ustnych przekazach od pokoleń krążących pomiędzy grupami ludzi.
Przeczytałam kilka pierwszych zawartych w książce opowieści i muszę przyznać, iż w najmniejszym nawet stopniu mnie one nie przeraziły. Ba, niektóre mnie po prostu rozśmieszyły. Z pozostałymi było tak samo.
Sami przyznacie, iż w przypadku opowiadań grozy, coś takiego nie powinno mieć miejsca.
Zawarte w książce historie są bardziej odpowiednie dla dzieci, młodzieży niż dla dorosłego, wytrawnego czytelnika. 2 opowiadania, a raczej opowiastki ze względu na ich bardzo krótką formę, wywarły na mnie wrażenie infantylnej historyjki rodem z pensji dla młodych panien. Doprawdy nie takie powinny być opowiadania grozy.
Chodzące zwłoki, tańczące kości, szaleńcy z nożami i ucieczki krętymi uliczkami przed śmiercią w wydaniu pensjonarsko-humorystycznym...hmmm mnie taka lektura nie satysfakcjonuje.
Plusem są krótka forma opowiadań i świetne ilustracje, jakimi książka jest ozdobiona. Rysunki Stephena Gammella. są po prostu rewelacyjne.
Opowiadania są krótkie, niektóre bardzo krótkie, relaksujące, nieprzerażające, bawiące, a dwa nawet irytujące. Książka liczy niewiele ponad 100 stron. Jest to więc lektura na jeden wieczór. Ale czy was usatysfakcjonuje? Jeżeli szukacie tego, co obiecuje tytuł...wątpię. Jeżeli natomiast szukacie relaksującej, umilającej czas, niewymagającej lektury, sięgnijcie po książkę Alvina Schwartza. Być może przypadnie wam ona do gustu bardziej niż mnie.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.