niedziela, 24 kwietnia 2016

Dom Rotschildów. Prorocy finansów 1798-1848

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Rothschildowie to najbardziej wpływowa rodzina najnowszej historii. Potężni bankierzy i przemysłowcy żydowskiego pochodzenia, którzy dosłownie (nie ma w tym, ani słowa przesady) trzęśli dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym światem, znacząco wpływając na historię całych państw.
Dziś nazwisko Rothschild na całym świecie kojarzy się z gigantyczną fortuną, aż trudno uwierzyć, w jaki sposób wszystko się zaczęło.
Niall Ferguson, znakomity historyk, w tym monumentalnym dziele (804 strony), które jest zaledwie 1. tomem historii rodziny, we wspaniały, wielowymiarowy sposób opowiada o swoich bohaterach, o ich początkach, które miały miejsce w kilka wieków temu we Frankfurcie nad Menem, o dojściu do niewyobrażalnej dla przeciętnego człowieka fortuny i o tym, co w ich mniemaniu (jak czas pokazał słusznym) doprowadziło do potęgi, do nieomal władania światem.
Cała opowieść jest o tyle cenna, iż osadzona w początkowych czasach rozwoju potęgi, czyli XII wieku, oraz w okresie boomu rozwojowego rodu, czyli okresie XVIII wieku i XIX wieku. Opowieść pełna jest nawiązań do ówczesnych wydarzeń historycznych, zmian kulturowych, obyczajów, sposobów prowadzenia interesów, przemian ekonomicznych etc.
Akcja rozgrywa się w wielu miejscach na świecie, we Frankfurcie (który był początkiem), w Londynie, Neapolu, Paryżu i Wiedniu.
Za sprawą mistrzowskiego przygotowania Ferguson, mamy okazję wniknąć pod podszewkę tamtego świata, wkraść się do jego centrum poznać rodzinę od tzw. podszewki. Zapewniam, że warto. Rotschildowie XVIII i XIX wieku byli niezwykłymi ludźmi. Może nie wszystkich da się polubić, ale z pewnością wobec żadnego z nich nie pozostanie się w trakcie lektury obojętnym.
Prorocy finansów... są niewiarygodną, choć nie ukrywam wymagająca lekturą.
Przede wszystkim trzeba być odważnym. 804 strony robią swoje. Sama objętość książki może przerazić. Do tego dochodzi spora ilość przypisów, cytatów i porządne, metodyczne, godne najlepszego historyka podejście do tematu.
Ferguson swoją pracę wziął sobie porządnie do serca. Sam wstęp liczy...60 stron.
Dodatkowo dwa jakby dodatki, suplementy, moim zdaniem dla wybitnie zainteresowanych, gdyż zawierają one porównania natury ekonomicznej. Przyznaję tę część porównawczą oraz kilka tabelek darowałam sobie. Nie jestem ekonomistą, jestem typowym humanistą i na widok cyfr, tabelek ekonomicznych dostaję drgawek. Ale jestem przekonana, iż ta część (ekonomiczna, że tak ją nazwę) wielu osobom przypadnie do gustu.
Poza tymi danymi, tabelkami, książkę czytało mi się bardzo dobrze. Wielką pomocą i ubarwieniem lektury były liczne, zamieszczone w książce fotografie. Za ich sprawą Rotschildowie jawią nam się, nie tylko jak potentaci, momentami wręcz magicy, wizjonerzy, ale także, jako zwykli ludzie. 



Lekturę ułatwiają też indeks, spis nazwisk oraz zamieszczone na początku książki drzewo genealogiczne.


Jednak największym plusem książki (obok merytorycznego przygotowania autora) jest niezwykle lekki (mimo sporej dawki historii i danych), momentami wręcz gawędziarski sposób narracji Fergusona. Dzięki niemu Prorocy finansów... to nie tylko opowieść o powstawaniu imperium, o władzy i pieniądzu, ale także o obyczajach, kulturze, mariażach, zdradach, uśmiechach losu, trafnych lub nie życiowych decyzjach.
Książka jest wspaniałą, doskonałą lekturą. Nie dziwię się, iż trafiła na listę dziesięciu najlepszych książek roku Business Week i bardzo długo była bestselerem.
Gorąco zachęcam do lektury.
 

6 komentarzy:

  1. Zapisuję tytuł, pozycja obowiązkowa do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ ja Ci tej ksiażki zazdroszczę. Mam na nią taką ochotę... że aż mnie telepie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż Twoja opinia jest tak pozytywna, to chyba nie jest książka dla mnie. Zastanawiałam się nad nią, kiedy przeglądałam zapowiedzi wydawnictwa, ale jednak nie wydaje mi się, by władza i finanse wystarczająco mnie interesowały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemnie czyta się o takich fortunach. Monumentalna lektura, wpisuję na listę moich planów. Jednocześnie jestem ciekaw, jak długo czytałaś tą pozycję..

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, niesamowite dzieło, 800 stron, a to dopiero pierwszy tom.narobiłaś mi smaka na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, że te 800 stron trochę mnie odstrasza. Z drugiej strony temat kusi ogromnie. Koniec końców pewnie i tak kupię :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.