środa, 20 kwietnia 2016

Okruchy zła - Sandra Brown

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4/6
Sandra Brown, to znana amerykańska pisarka, autorka ponad 70 romansów, a także powieści kryminalnych i historycznych. Po jej książki chętnie sięgają kobiety na całym nieomal świecie. Co prawda pisarka tworzy wg. pewnego schematu z happy endem na końcu, ale każdą jej książkę, mimo przewidywalnego zakończenia i sztampowego wzorca dobry kontra zły, czyta się wyśmienicie.
Dla mnie również lektura kolejnych książek autorstwa Brown była i jest doskonałym relaksem, który na kilka godzin zapewnia ciekawą lekturę i chwilę wytchnienia. I o to chyba w tego typu lekturze chodzi.
Tym razem bohaterką jest piękna, mądra i empatyczna, a do tego niezwykle hojna dla potrzebujących doktor Emory Charbonneau, pediatra i zapalona biegaczka. Jej życie zawodowe jest zupełnym przeciwieństwem prywatnego. Mąż Jeff, przystojny, zaradny, ale pozostający w cieniu uwielbianej przez wszystkich żony, ma romans. Dodatkowo kego zdaniem Emory odwraca się od niego w pewnej niezwykle ważnej sprawie.
Nic więc dziwnego, że weekendowy wyjazd Emory w góry przyjmuje z ulgą.
Gdy Emory znika w tajemniczych okolicznościach na górskiej drodze w Karolinie Północnej podczas treningu przygotowującego do charytatywnego maratonu męźczyzna zgłasza jej zaginiecie na policję. Automatycznie staje się on głównym podejrzanym.
Czas upływa, a po Emory ani śladu.
Akcja toczy się dwutorowo. Poznajemy działania coraz bardziej miotającego się w całej sytuacji Jeffa i Emory, która odzyskuje przytomność w odciętej od świata przez śnieżycę chacie nieznajomego. Kim jest ten potężny, groźnie wyglądający człowiek? Czego do niej chce? Czy to on ją napadł? Emory nie ma co do tego wątpliwości, gdy w pewnym momencie znajduje w chacie kamień z jej zaschniętymi włosami i krwią oraz spory skład broni i amunicji.
Zapewnienia nieznajomego, iż nic jej nie zrobi, że to nie jego powinna się bać, na nic się zdają. Grozy dopełniają kolejne wydarzenia, które (to trzeba pisarce przyznać) mnożą się w bardzo szybkim tempie. Fabuła, bezustannie podkręcana przez Brown, jest niezwykle mocna strona całej historii. Mnożą się kolejne znaki zapytania, a mniej więcej w połowie książki okaże się, iż nic nie jest takim jakim się wydawało.
Odrobinę irytuje przewidywalny w zasadzie od samego początku romans Emory. Jego przyszłościowe zaistnienie tak nasuwa się w czasie lektury już pierwszych rozdziałów, iż pisząc o nim, absolutnie nie spojleruję. Wątek miłosny jest odrobinę sztampowy, ale bardzo ciekawie spleciony z wątkiem sensacyjnym.
Irytujący jest także wyraźny podział bohaterów na linii dobry-zły, brak postaci pośrednich. To czyni książkę trochę bajkową. Jednak mimo tych drobnych wad oraz faktu, iż
końcówka jest w zasadzie do przewidzenia, taka trochę sztampowa, aż do bólu, to muszę przyznać, iż Okruchy zła to dobra, momentami nawet bardzo dobra książka, do której lektury zachęcam. Książkę czyta się błyskawicznie doskonale się przy niej relaksując.

Jeżeli znacie i lubicie styl pisarski Sandry Brown, jeżeli szukacie lekkiej, wciągającej książki na wiosenne popołudnie i wieczór, a nie oczekujecie, iż Okruchy zła będą stricte thrillerem czy kryminałem, to z pewnością jest to książka dla was.

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię Brown i z pewnością sięgne po tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, to z całą pewnością nie dla mnie. Romanse w kryminałach denerwują mnie prawie tak samo, jak przewidywalna fabuła. Być może jest to niezła, relaksująca powieść, ale ja nawet od kryminału czy thrillera wymagam czegoś więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię historii przewidywalnych aż do bólu, bo książka ma mnie zaskoczyć, wprawić w zdumienie. Ale skoro to obyczajówka to może kiedyś.... Zwłaszcza, że nie czytałam żadnej z tych 70 pozycji:-)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.