czwartek, 28 stycznia 2016

Zjawa - Michael Punke

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
10 dni temu byłam w kinie na firmie Zjawa, z Leonardo di Caprio w roli głównej. Wiedziałam, że film powstał na motywach książki.
Byłam bardzo ciekawa obu - filmu ze względu na podobno niesamowitą reżyserię Alejandro Gonzáleza Iñárritu i rolę złotego, titanicowego chłopca" Leonardo di Caprio, a książki, tak w ogóle, bo generalnie przedkładam książkę nad film.
Po lekturze książki mogę śmiało stwierdzić, iż pójście najpierw do kina było świetną decyzją (z reguły robię odwrotnie). Iñárritu sprawdził się, jako reżyser w 100%, genialne ujęcia, film wręcz powala na kolana zdjęciami, kadrami, genialne wyobrażenie, jak przedstawić historię, dzikość, surowość przyrody, małość walczącego z nią człowieka. Muszę przyznać, iż di Caprio po raz pierwszy zachwycił mnie, dosłownie. Zagrał fenomenalnie. Iñárritu wycisnął z niego chyba wszystko, co możliwe.A obrazy, kadry ukazane w filmie, przewijały się przed moimi oczyma w trakcie czytania książki.



Co istotne, film odbiega odrobinę od książki. Tzn. motyw przewodni jest ten sam. Śledzimy losy i poczynania trapera Hugh Glassa (żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku), który cudem unika śmierci i szuka zemsty na ludziach, którzy zostawili w leśnych ostępach go poważnie (bez mała śmiertelnie) rannego po ataku niedźwiedzia. Pozostawili go bez koca, noża, jedzenia, broni, bez czegokolwiek, co dawałoby mu jakąkolwiek szansę na przetrwanie. Glass po wielu, wielu dniach ocierania się o śmierć, walki z lasem, tym, co w nim żyje, własną słabością (wycieńczony, poraniony Glass zdołał przejść, przeczołgać się ponad 300 kilometrów), dociera do ludzi, przechodzi rekonwalescencję i.. dalej nie zdradzę, to cały smaczek zarówno filmu, jak i książki.
Zarówno książka, jak i film opowiadają tę samą historię. Niby powinno być tak samo. A jednak nie jest. Reżyser i pisarz położyli nacisk na coś innego. Nie zdradzę na co. Nie chcę czytelnikom i widzom odbierać przyjemności zderzenia z obrazem na ekranie i tym namalowanym słowami. Bo Punke, autor książki, maluje, ale słowami. Książka jest wspaniałym opisem zarówno przyrody, leśnej głuszy, jak i niemocy człowieka, walki z samym sobą i otoczeniem. Wszystko jest tak nakreślone, iż w czasie lektury dosłownie czujemy trud, jaki musi zadawać sobie bohater, ból, którego doświadcza, rozpacz, ale i przeogromne pragnienie zemsty.
Pisarz świetnie splata terażniejszość Glassa z przeszłością. Liczne retrospekcje dot. nie tylko głównego bohatera, zdecydowanie ubarwiają i tak wspaniałą lekturę. Dodatkowym atutem książki są liczne wstawki, które wyjaśniają, takie, a nie inne zachowania bohaterów.
Punke wspaniale kreśli opisy nie tylko przyrody, ale i samego Dzikiego Zachodu początku XIX wieku. W trakcie lektury miałam wrażenie przeniesienia się w czasie.
Zachęcam zarówno do lektury książki, jak i obejrzenia filmu. Jednak proszę pamiętać o jednym. Absolutnie nie jest to kino akcji. Osoby oczekujące czegoś ala western (czy to w przypadku książki, czy filmu) mogą poczuć się rozczarowane. To dzieła (książka i film) kładące nacisk na coś zupełnie innego. Gorąco polecam.

2 komentarze:

  1. Mam ochotę zarówno na książkę, jak i na film. Jednak chyba najpierw przeczytam a później dopiero obejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film bardzo mi się podobał, generalnie uwielbiam Leo :) Po książkę muszę sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.