Wydawnictwo Smak Słowa, Moja ocena 5/6
Literaturę skandynawską bardzo lubię. Cenię tez pozycje wydawane przez oficynę Smak Słowa. Po lekturze ostatnich tytułów przyzwyczaiłam się już, iż książki określane mianem skandynawskich kryminałów na 99% nimi nie są. Ten 1 niewielki procent, to domieszka wątku kryminalnego. Nie inaczej jest i w tym przypadku.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to fakt, iż sama fabuła jest niezwykle stagnacyjna, a jednocześnie w książce bardzo dużo się dzieje. I ten klimat, nastrój.... Przypomina mi to częściowo np. Karambol Nessera. Niby nic takiego, nie gonią, nie biją, nie ma akcji zabiligoiuciekł, ale aż groza przechodzi i od lektury trudno się oderwać. Bez wątpienia Śnieg... jest doskonałą pozycją psychologiczną, książka o stracie, o bólu, o trudnych powrotach, o pragnieniu prawie wszystkiego i wielu, wielu innych rzeczach.
Bohaterem jest Dan, męźczyzna po przejściach, który opuszcza mury zakładu karnego. Wydawałoby się, że to moment radości, a przynajmniej dobry początek na coś nowego. Najbliższa kiedyś Danowi osoba, brat popełniła samobójstwo, czyn,z którym męźczyzna nie potrafi się pogodzić, ani zrozumieć jego istoty. Dodatkowo w dniu pogrzebu brata Dan zostaje wplątany w tragiczne wydarzenie, które może zaważyć całkowicie na jego dalszym życiu.
Dodatkowo w tę ponura i pogmatwaną treść autor wplata liczne retrospekcje z życia Dana przed pójściem do więzienia.
Tym co najbardziej mnie zdziwiło był wątek uczuciowy. Jakoś tak nie pasował mi początkowo do całości książki. Ale wraz z lekturą kolejnych stron stwierdziłam, iż jest on jednym z najważniejszych w tej pogmatwanej historii. Nie jest to jednak wątek z typu ckliwych romansideł, choć równie namiętny, trudny, a nawet niebezpieczny.
Tak, jak napisałam na początku nie jest to z pewnością kryminał, nie jest to też typowa powieść psychologiczna. Czym wobec tego jest książka norweskiego pisarza? Trudno mi to jednoznacznie określić, trudno ją jednoznacznie zaklasyfikować. Każdy z w/w wątków jest równie wazny, przeplatają się one wzajemnie, jeden bez drugiego nie miałby większej racji bytu, a na pewno byłby nie tak doskonały. Śnieg przykryje śnieg, to bardzo dobra książka, którą czyta się z wielkim zainteresowaniem. Chociaż nie przeczę, momentami to bardzo trudna i wymagająca lektura, osadzona w trudnych realiach życiowo-psychologicznych, atmosferą jakże podobna do norweskiej natury za oknem. A takie książki niezmiernie lubię.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Skandynawscy autorzy umiejętnie łączą wątki obyczajowe z sensacją tak, że nie wiadomo gdzie zaczyna się jedna, a kończy drugi :)
OdpowiedzUsuńOstatnio książka robi furorę... Jestem zainteresowana, zwłaszcza, że przeczytałam ciekawy wywiad z autorem:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że dla mnie ta książka też była zaskoczeniem. Chyba spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale w tym wypadku inne nie znaczy gorsze. Lektura mnie w pełni usatysfakcjonowała.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta książka, choć rzeczywiście nie jest to typowy thriller. Miałam okazję porozmawiać z autorem podczas wywiadu i wspominał, że początkowo miał inne założenia co do tej książki ;)
OdpowiedzUsuń