niedziela, 4 października 2020

Geneza - Robin Cook


Wydawnictwo Rebis, Moja ocen 4/6

Tym razem legenda thrillera medycznego razem łączy genetykę z patologią.
Na stół sekcyjny w nowojorskim Inspektoracie Medycyny Sądowej trafia ciało 28-letniej Kery Jacobsen. Najprawdopodobniej zmarła na skutek przedawkowania narkotyków. Podczas sekcji na jaw wychodzi, iż ofiara była w ciąży. Nie wiadomo, kto był ojcem dziecka. W ogóle o Kery niewiele wiadomo.
Szybko okazuje się, iż śmierć kobiety nie jest wcale tak oczywista. Dodatkowo zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ktoś robi wszystko żeby młoda rezydentka Aria Nicholas nie odkryła prawdy. Dlaczego?
Książkę czytało mi się bardzo dobrze, mimo, że ze starego dobrego Cokka (tego od Roku interny i Śpiączki) pozostało na prawdę niewiele.
Mimo wielu zmian w stosunku do thrillerów medycznych sprzed 5-10-15 lat, Geneza jest dobrą powieścią, jednak nie trzyma w napięciu tak bardzo, jak wcześniejsze książki Cooka. Czegoś w Genezie brak.
Na pewno nie jest to kwestia samego pisarza. Cook w przeciwieństwie do wielu jego kolegów po fachu, z biegiem czasu nic a nic nie wyeksploatował się pisarsko, nadal trzyma poziom. Może więc ta delikatna zmiana, którą wyczuje każdy wierny czytelnik książek Robina Cooka, polega na postępie z jakim idzie w niebywale szybkim tempie medycyna?
Dodatkowo Geneza to bardziej kryminał z elementami thrillera medycznego niż stricte sam thriller medyczny. Chociaż nie ukrywam, elementy medyczne są nadal niezwykle mocną częścią książki.
Ciekawym zabiegiem jest nawiązanie do historii, a w zasadzie wplecenie w fabułę wątków historycznych. Nie zdradzę wam o co chodzi. Nie chcę psuć elementów zaskoczenia.
Napięcie jest umiejętnie dozowane i podkręcane, ale fabuła w niektórych miejscach trochę się ciągnie. Brak także odpowiedzi na niektóre pytania. Tak jakby autor nagle o nich zapomniał.
Geneza nie jest najlepszą książką Cooka, nie jest też najgorszą. Plasuje się mniej więcej pośrodku. Czyta się ją dobrze, z ciekawością. Chociaż nie ukrywam, po odłożeniu na półkę szybko o tej pozycji zapomnicie. Liczący blisko 50 lat Rok interny czy nieomal równie wiekowa Coma tego autora nadal po latach tkwią w mojej pamięci. Z Genezą z pewnością tak nie będzie.
Mimo drobnych wad zachęcam do lektury. Ciekawa książka, niezła intryga.

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.