niedziela, 17 kwietnia 2016

Hotel New Hampshire - John Irving

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Hotel New Hampshire to doskonale napisana, mistrzowsko skonstruowana czarna komedia. Bohaterami są członkowie całkiem sporej, wielopokoleniowej rodziny Berrych + ich czarnego labradora o wdzięcznym imieniu...Smutek, którzy za punkt honoru, w ogóle nie podlegający jakimkolwiek dyskusjom, obrali sobie stworzenie hotelu, który będzie super, hiper dochodowym biznesem.
Perypetie rodziny śledzi się z zapartym tchem, otwierając szeroko oczy, a i niejednokrotnie wybuchając głośnym śmiechem.
To wszystko przeplatane jest refleksyjnymi nutkami i nieodpartym wrażeniem, że tylko Irving potrafi z błahego tematu, umiarkowanie dobrej historii, momentami banalnej do bólu i przewidywalnej, albo wręcz głupich, nie do pomyślenia rzeczy zrobić coś takiego, istny majstersztyk.
Wykreowani przez Irvinga bohaterowie są co najmniej hmm...dziwni. Zgodnie ze starym powiedzeniem, że dziwni ludzie = dziwne zdarzenia, Berrym przydarzają się wyjątkowo dziwne, żeby nie rzec kuriozalne rzeczy. Ta rodzina prosta czynność potrafi maksymalnie skomplikować, przyciąga do siebie idiotów jeszcze większych, niż oni sami, a wszystko, dosłownie wszystko potrafi zepsuć, nie wiadomo jak i kiedy. Dodatkowo lubuje się w wyuzdanym, płatnym seksie lat 60. XX wieku. W ogóle seksu jest w książce sporo. 

Mamy wspomniany płatny seks, wchodzenie w świat seksu przez młodego człowieka na amerykańskiej prowincji, zbiorowy gwałt na nastolatce, kwestia jak się ma nabycie niedźwiedzia do wznowienia współżycia seksualnego z własną żoną i wiele innych. Jednak uwaga, nie ma w tych sytuacjach nic drastycznego, niesmacznego. Irving, jak to Irving stworzył z tych spraw arcyzabawną (choć momentami to śmiech przez łzy) komedię, bez kadzenia o tym co należy lub nie robić, o winie, karze, sensie etc.
Jak zwykle pisarz urzeka odrobinę rubasznym językiem i wieloma ironicznymi porównaniami, które nie wszystkim muszą przypaść do gustu, lecz mnie zachwycają oraz wyjątkową lekkością pióra.Doskonała powieść o życiu, jego niuansach, radościach, smutkach i o tym czy warto uczyć się na swoich błędach i jeszcze o wielu, wielu innych sprawach.

Doskonała pozycja. Nic dziwnego, iż uznawana jest za najlepszą w dorobku pisarza. Polecam.

6 komentarzy:

  1. Niedawno miałam przyjemność czytać tę cudowną książkę. Bawiłam się świetnie, jak o z Irvingiem. Czekam niecierpliwie na kolejne wznowienia jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze nic Irvinga, a słyszałam tyle dobrego. Muszę w końcu skompletować jego książki

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam wszystkie książki Irvinga jakie zostają opublikowane:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno przeczytam. Poznałem niedawno Garpa i byłem bardzo zadowolony. Hotel to mój następny cel. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wysoka ocena, ale tego pisarza chyba albo się lubi albo nie. Czytałam "Jednoroczną wdowę", dawno temu Garpa i przyznam, że trochę mnie wymęczyły te lektury. Z drugiej strony nie mówię nie, może jednak przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Irving to jeden z tych pisarzy, którego twórczość bardzo chciałabym poznać, mam nadzieję, że niedługo będzie okazja.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.