niedziela, 12 lipca 2015

Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit – Suki Kim

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 4,5/6
Korea Północna, to jak podają wszelakie dane (cytuję m.in. z w wikpedii)- państwo w Azji Wschodniej, powstałe w północnej części Półwyspu Koreańskiego po II wojnie światowej, na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. Oficjalnie, według konstytucji, Korea Północna jest republiką socjalistyczną. Mniej oficjalnie - panuje tam dyktatura całkowita, najgorsza z możliwych do wyobrażenia i całkowite zniszczenie, upodlenie jednostki. 
Korea Północna, to państwo odizolowane od świata. Co jakiś czas uda się dosłownie cudem stamtąd komuś wydostać. I wtedy na jaw wychodzą kolejne okrucieństwa jakich jednoosobowa władza absolutna pod postacią kolejnego członka rodziny Kim dopuszcza się wobec Koreańczyków z Północy. 
Suki Kim to nauczycielka angielskiego pochodząca z Korei Południowej (urodzona w Seulu), a  obecnie (od 13. roku życia) wraz z rodzina mieszkająca w USA. Udało jej się wraz z grupą nauczycieli dostać do pilnie strzeżonej Korei Północnej i tam ucząc młodych ludzi poznać choć w pewnym stopniu ich życie. Wrażenia z pobytu i pracy w Pjonjgang Kim opisała w niniejszej książce. 
Nie da się streści książki, nawet w najmniejszym stopniu. To co opisuje Kim, to jeden wielki koszmar i absurd. Życie codzienne w Korei, wegetacja ludzi żyjących w głodzie i wiecznym przerażeniu, ich całkowicie wypaczone postrzeganie rzeczywistości i brak jakichkolwiek szans na zmianę losu. 
Kim, jako nauczycielka miała niezwykle trudne zadanie. Musiała żyć zgodnie ze wszystkimi nakazami i zakazami Korei Północnej, należycie wykonywać swoja pracę, a jednocześnie tak lawirować, żeby nie przekazać uczniom za dużo wiedzy o tym jak się żyje poza ich krajem. Najdrobniejszy nawet gest, najmniejsze niewłaściwie odebrane przez kogoś słowo mogło się dla autorki książki żle skończyć. Krótki w sumie pobyt w Korei Północnej Kim przypłaciła wielką depresją. Dlaczego? Zrozumiecie sami po przeczytaniu jej wspomnień.
Jak sama Sue Kim pisze (...)  Chciałam wyjść poza utarte, niemal komiczne portrety Wielkiego Wodza – szaleńca z dziwną fryzurą i w śmiesznym stroju, który w wolnym czasie uwielbia straszyć resztę świata wojną atomową. Prawda jest dużo bardziej bolesna i przerażająca. Chciałam pomóc ludziom z zewnątrz dostrzec w Północnych Koreańczykach osoby z krwi i kości, z którymi można się zidentyfikować, bo dzięki temu zaczniemy naprawdę przejmować się ich sytuacją (...). Czy jej się to udało? Sami oceńcie w trakcie lektury, do której serdecznie zachęcam. Książkę czyta się niezwykle szybko. Zasługą jest jej reportażowy styl, lekki język i nie ukrywajmy- bez mała sensacyjna, nie do uwierzenia treść. 
Po skończeniu lektury gwarantuje, każdy z nas będzie szczęśliwy, że mieszka tam, gdzie mieszka. To uczucie szczęścia bezcenne:).

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że mieszkam w Polsce. To straszne, że w dzisiejszych czasach nadal istnieją tak okrutne reżimy, po książkę chętnie sięgnę, nie wiem czy czytałam do tej pory coś o Korei Północnej...

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.