środa, 23 listopada 2016

Miasto glin - Karin Slaughter

Wydawnictwo Muza, Moja ocena 4,5/6
Miasto glin to kolejna książka lubianej przeze mnie pisarki, Karin Slaughter. Autorka w poprzednich książkach przyzwyczaiła mnie do tego, iż akcja rozgrywa się w miarę współcześnie, w XXI wieku.
Pod tym względem Miasto glin jest inne. Miejscem akcji jest Atlanta, a czas, w którym rozgrywają się wydarzenia to rok 1974.
I to moim zdaniem jest największy atut książki, lata 70. XX wieku i ich genialne ukazanie. Slaughter dosadnie, obrazowo portretuje przeciętne społeczeństwo tamtego okresu wraz z jego wszelakimi przywarami- seksizmem, homofobią, rasizmem, antysemityzmem, przemocą domową, czyli cechami, zachowaniami, które amerykańskie społeczeństwo lat 70. uważało za normę. W trakcie lektury trudno mi było uwierzyć, iż coś takiego miało miejsce tak niedawno, w tak z pozoru cywilizowanym, postępowym obecnie w zakresie praw człowieka kraju. Pod względem genialnego oddania klimatu epoki, śmiało można Miasto glin określić mianem bestsellera.
Doskonale także ukazane są zmiany, jakie w tym okresie zachodzą w amerykańskim społeczeństwie.
Na tym tle niezwykle interesująco prezentuje się śledztwo prowadzone przez dwie kobiety. Muszą one sobie radzić nie tylko z trudnym dochodzeniem, ale także z przeszkodami w postaci niechęci kolegów i większości społeczeństwa do nich samych, jako kobiet i policjantek.
Ciekawie nakreśleni bohaterowie to kolejny atut książki. Główne bohaterki bardzo polubiłam i wiernie im kibicowałam. Doskonałym zabiegiem jest styl pisarki, który pozwala poznać myśli konkretnych bohaterów.
Nie ukrywam, nie jest to książka dla każdego, nie dla szukających typowego czytadła, takiej amerykańskiej akcji rozgrywającej się w tempie ekspresowym. Slaughter w pełni postawiła na lata 70. XX wieku, zarówno jeżeli chodzi o ukazanie klimatu tego okresu, jak i styl prowadzonego dochodzenia i styl narracji w książce. Śledztwo, które prowadzą dwie główne bohaterki, to kawał porządnej policyjnej roboty, jednak brak w nim kluczenia, podsuwania czytelnikowi mylnych tropów. Brak też akcji na zasadzie zabiligoiuciekł. Pisarka położyła nacisk na klasyczne dochodzenie, porządny kawał policyjnej roboty, takie po nitce do kłębka. Polecam. Warto.
 


 

4 komentarze:

  1. Też lubię tę pisarkę, zawsze mogę liczyć na niezłą lekturę (właśnie skończyłam "Niewidzialnego" - wciągnęłam się w akcję i całkiem dobrze mi się czytało). Widzę, że "Miasto glin" to całkiem odrębna powieść, która nie należy do żadnego cyklu. Mimo że przywiązałam się do bohaterów poszczególnych serii, to podoba mi się pomysł autorki z nowym tłem i innymi postaciami w rolach głównych. Zapowiada się ciekawa lektura, wcześniej czy później na pewno sięgnę po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeka w kolejce do przeczytania! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię tę autorkę, chociaż zdarzają się jej słabsze pozycje, jak chyba każdemu:) Na tę powieść poluję od jakiegoś czasu, niestety u mnie w bibliotece nie ma;p Wcześniej czy później na pewno po nią sięgnę. Bardzo mnie ciekawi to nowe oblicze autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłam pewna, czy ta książka przypadnie mi do gustu i na razie ją odpuściłam. Może błąd?

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.