Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Sandra Podleska serwuje czytelnikowi coś więcej niż tylko klasyczną historię śledczą. To opowieść, która balansuje pomiędzy mrocznym klimatem prowincjonalnej zagadki kryminalnej, subtelną grą emocji, a wewnętrzną podróżą bohaterki, która nie tylko próbuje odkryć prawdę o tajemniczym zabójstwie, ale również o samej sobie.
Główna bohaterka, Laura, to kobieta ambitna, skoncentrowana na karierze dziennikarki śledczej w prestiżowym tygodniku Meritum. Przez bolesne doświadczenia z przeszłości wycofała się z życia prywatnego i emocjonalnych relacji, inwestując całą energię w pracę. Gdy pojawia się możliwość awansu, nie waha się ani chwili, wie, że musi się wykazać. Z pozoru zwykłe zadanie – reportaż o nierozwiązanym zabójstwie młodej kobiety w mazurskiej wiosce – staje się dla niej przepustką do zawodowego spełnienia. Ale Mazury szybko okazują się nie tylko tłem, lecz również bohaterem tej historii.
To właśnie klimat miejsca jest jednym z najmocniejszych punktów powieści. Sandra Podleska maluje pejzaże słowem: ciemne lasy, ciche jeziora, mgły o poranku i zapomniane, trochę duszne wioski, w których czas płynie inaczej. Mieszkańcy wsi, do której trafia Laura, są nieufni, zamknięci, a ich milczenie wydaje się mówić więcej niż słowa. Ta cisza, jak podpowiada tytuł, jest tu znacząca, niemal namacalna. To cisza groźna, pełna niedopowiedzeń, wspomnień, lęków. Autorka z ogromnym wyczuciem buduje napięcie, nie ucieka się do tanich chwytów, zamiast tego oferuje bardzo ciekawe pogłębianie atmosfery zagrożenia i niepewności.
Sytuację komplikuje obecność Arka, współpracownika Laury, który z jednej strony jest jej zawodowym towarzyszem, z drugiej osobą, którą Laura wolałaby pozostawić w redakcji. Ich relacja początkowo opiera się na wzajemnym drażnieniu i emocjonalnym dystansie, ale z czasem widać, jak między tą dwójką zaczyna rozwijać się nie tyle romans, co stopniowe zbliżenie dwojga poranionych ludzi. To właśnie subtelność tej relacji, pełna niedopowiedzeń, wzajemnych prób zrozumienia, sprawia, że książka zyskuje dodatkową głębię.
W warstwie śledczej fabuła również nie zawodzi. Sprawa morderstwa młodej kobiety nie jest prosta, to nie jest klasyczny kryminał, w którym detektyw układa puzzle. Tu każdy element jest zatopiony w kontekście społecznym, emocjonalnym, historycznym. Wioska na Mazurach okazuje się miejscem, gdzie przeszłość nigdy nie została przepracowana, a mieszkańcy żyją z piętnem przemilczanych spraw. Taka trauma ma na nich ogrimny wpływ. Laura staje przed prawdziwym murem milczenia.
Sandra Podleska pisze pięknym językiem, nie stroniąc od poetyckich opisów przyrody, ale też nie tracąc dynamiki narracyjnej. Dialogi są żywe, realistyczne, a psychologiczne rysy postaci bardzo ciekawe. To nie są bohaterowie z papieru. Laura z jednej strony jest twarda i niezależna, ale jednocześnie krucha, zamknięta w sobie. Arek bywa irytujący, ale ma w sobie cierpliwość i wrażliwość.
Cisza w mazurskim lesie to książka, która łączy mroczny klimat kryminału z subtelną, osobistą opowieścią o uzdrawiającej sile prawdy, natury i relacji, a także deliktnym wątkiem romantycznym. Autorce udało się wszystko połączyć w zaskakującą całość, odpowiednio wyważoną, taką akurat.
To lektura, która wciąga, ale też zostawia z refleksją. To opowieść o tym, jak wiele można usłyszeć w ciszy, i jak ważne jest, by w końcu pozwolić sobie mówić – nawet jeśli najpierw trzeba wsłuchać się w szept mazurskiego lasu. Polecam.
Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.