czwartek, 26 sierpnia 2021

Ostatnie bezkrólowie

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Ostatnie bezkrólewie to taka polska, może czasami odrobinę przaśna, ale nie mniej pasjonująca od oryginału Gra o tron.
Akcja rozgrywa się od końca czerwca 1763 do początku września 1764 roku. Rok, zaledwie rok, ale za to jaki rok i z jakimi konsekwencjami dla polskiej historii.
Są to schyłkowe miesiące życia króla Augusta III i moment ostatniego w dziejach Rzeczypospolitej bezkrólewia. W tym właśnie momencie potężny, nieomal wszechwładny ród Czartoryskich próbuje posadzić na polskim tronie swojego kandydata. Kogo? Wiemy to z historii.
Akcja rozgrywa się w wielu miejscach, m.in. w Głogowie (Głowowie), miasteczku na podgórzu rzeszowskim, rodowej siedzibie siostry Branickiego Urszuli Lubomirskiej, oraz w Warszawie, gdzie sejm elekcyjny zostaje opanowany przez zwolenników Czartoryskich. Miejsc wiele, równie dużo jest akcji, wydarzeń.
W książce ukazane są walki, podchody, ostre rozgrywki i dwa pomysły na przyszłość Rzeczypospolitej. Dzisiaj, po ponad 2 stuleciach wiadomo, który z nich został zrealizowany. Wiadomo również, jaką katastrofą to się zakończyło — rozbiorami Polski wymazaniem polsko-litewskiego państwa z mapy Europy.Jak do tego doszło? Jak i dlaczego to wszystko tak się potoczyło.
Ostatnie bezkrólewie to niezwykle barwna, świetnie napisana, porywająca powieść historyczna. Czyta się ją jednym tchem. Akcja wciąga, a znajomość zakończenia w najmniejszym nawet stopniu nie odbiera przyjemności wynikającej z lektury.
Gros osób znanych z historii, postaci autentycznych. Pośród nich cała plejada genialnie naszkicowanych postaci fikcyjnych. Autor tak umiejętnie łączy jedne z drugimi, tak doskonale osadza je w kontekście historycznym, społecznym końca XVIII wieku, iż mamy wrażenie przebywania w miejscu wydarzeń, a akcja toczy się tuż obok.
Do tego wierne, niezwykle plastyczne oddanie szczegółów, realiów epoki tych społecznych, kulturowych, jak i politycznych. Ta książka aż kipi od emocji, napięcia, walki, ale nie tylko. Będziecie zaskoczeni, jak Robert Borkowski świetnie połączył wszystkie aspekty, umiejętnie pociąga za sznurki, wspaniale snuje swoją jakże barwną i dynamiczną opowieść.
Ostatnie bezkrólewie to taki miks powieści historycznej z mega dreszczowcem, książką błyskawicznej akcji i mocnym wątkiem kryminalnym. Wszystko wymieszane w doskonałych proporcjach. Ta historia, gwarantuję wam to, zachwyci nawet przeciwników książek historycznych. Gorąco polecam. Genialna lektura nie tylko na wakacje.


1 komentarz:

  1. Takie połączenie gatunkowe brzmi naprawdę zachęcająco. Zapisuję sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.