wtorek, 2 czerwca 2015

Ps. nie szukajcie mnie.

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4,5/6
Akcja rozpoczyna się gdy jesteśmy świadkami bardzo nieudolnego napadu na rzadko odwiedzaną stację benzynowa na fińskim pustkowiu. Uczestnikami tego zdarzenia są: wystraszony sprzedawca, mocno zirytowana 83-letnia pani i dwoje napastników. 
Napad, jak wspomniałam, okazuje się niezbyt udany i w jego efekcie starsza pani zabiera do swojego auta ciężarną, młodocianą złodziejkę. I zaczyna się podróż, o tyleż niesamowita co kończąca się zadziwiającym, ale i pouczającym wydarzeniem. 
Obie kobiety, choć dzieli je wiele (pochodzenie, ponad 60-letnia różnica wieku) jak się okaże w trakcie eskapady, także bardzo wiele łączy.
Obie uciekają. Karen (w/w starsza pani licząca 83 lata) pewnego dnia bez słowa wsiadła do auta swojego syna, błękitnego plymoutha fury rocznik 1956 i jedzie na Fetknoppen, wyspę, gdzie ponad pół wieku wcześniej miało miejsce tragiczne wydarzenie, które wywarło decydujący wpływ na życie jej i całej rodziny. Karen musi odkryć wielka tajemnicę, oczyścić dobre imię swojej rodziny, a przy okazji odnaleźć spokój i poskładać w spokojną jesień życia puzzle niepokojów, które nękają ją od lat.
Przed czym ucieka 17-letnia złodziejka? Tego wam już nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury książki.
Nie ukrywam, Ps. nie szukajcie mnie, to trudna lektura. Z opisu na okładce można wnioskować, iż to pozycja z typu lekkich, łatwych i przyjemnych. Nic z tych rzeczy. Ani lekka, ani łatwa. Jeżeli nastawicie się na banalne, lekkie czytadło, którego lektura ma wam wypełnić kilka godzin - rozczarujecie się. Fińska autorka napisała dobrą, ale zmuszającą do myślenia i analizowania powieść. Pod płaszczykiem napadu na stację benzynową i wspólnej podróży oraz przyjaźni seniorki i nastolatki, ukazane są ważne sprawy życiowe, zaprezentowane wydarzenia, które niejednego czytelnika zmuszą do chwili przystanięcia w życiowym pędzie, zastanowienia się, a może i zmiany swojego postępowania.
Zachęcam do lektury.

6 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, myślę że mojej Drugiej Połówce przypadłaby ta książka do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudne książki też trzeba czytać :) sięgnę na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodziewałam się po tym tytule czegoś innego, ale w sumie czuję się nawet zaintrygowana:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A książkę napisała..? A książkę przetłumaczyła..? - te informacje są nawet istotniejsze niż ta, kto książkę w Polsce wydał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto napisał książkę widać na okładce. Proponuję spojrzeć. Nie kosztuje to dużo wysiłku. A jeżeli uważasz, że zamieszczanie w recenzji nazwiska tłumacza jest istotniejsze niż danych wydawcy - nic prostszego, rób to u siebie na blogu.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.