sobota, 2 lutego 2019

Nigdy nie zapomnisz - Kathryn Croft

Wydawnictwo Burda Książki, Moja ocena 3/6
Nigdy nie zapomnisz to moje 1. spotkanie z twórczością Kathryn Croft. Wcześniej dużo o autorce słyszałam. Ma wielu wiernych fanów, pisze książki dla kobiet i dla męźczyzn.
Książka na kilka plusów, ale i minusów. Jest to ciekawy thriller, którego najmocniejszymi stornami są doskonale nakreślone sylwetki bohaterów oraz bardzo mroczna, gęstniejąca z każdą stroną atmosfera. 
Leah Mills obecnie 40-latka, bibliotekarka, której całym życiem są książki i praca. Przed laty, będąc młodą dziewczyną, popełniła poważny błąd, którego skutki w swojej psychice odczuwa do dziś. Jej obecne życie wydaje się być schronieniem, a jednocześnie także swoista pokuta za wyrządzone w szkole średniej zło. Czy tak jest naprawdę? A może za takim życiem Leah kryje się coś więcej?
Ogromnym plusem jest doskonale nakreślona atmosfera niedowierzania, smutku, beznadziejności w jakiej żyje, egzystuje główna bohaterka. Sama Leah także jest ciekawie nakreślona. Jej bezwolna, egzystująca na granicach sensownego bytu postać sprawiała w niektórych momentach wrażenie bezwolnej, poddającej się losowi kukły. Kilkakrotnie miałam ochotę nią mocno potrząsnąć.
Do atutów książki należy również zaliczyć narastające poczucie zagrożenia, oglądanie się bohaterki za siebie (dosłownie i w przenośni), ogarniający ją coraz większy strach.
To plusy. Ale są i minusy.
Przede wszystkim to retrospekcje. Ukazują one to, co wydarzyło się w szkole średniej. Ja rozumiem, że nastolatki mają inną psychikę, inaczej myślą, rozmawiają, żyją. Jednak moim zdaniem Croft uczyniła nastoletnia Leah zbyt infantylną, zachowująca się w dziwny, czasami niezrozumiały dla mnie sposób. Retrospekcje były moim zdaniem najmniej ciekawymi częściami książki.
Kilka urwanych wątków, które autorce nagle się zgubiły, jak choćby pomoc psychologa. Szkoda, że nie zostały dociągnięte do końca.  Do tego kilka wątków nijakich, jak choćby historia samego prześladowcy...jakaś taka niedorobiona, nudna, dodana na siłę.
Do niezbyt udanych elementów zaliczam także samo zakończenie. Niby mamy narastającą dosłownie z każdym kolejnym zdaniem atmosferę grozy, niby jest element zaskoczenia, ale czegoś w samym finale brakuje. Miałam wrażenie jakby zakończenie zostało dodane na siłę. 
Jak widać książka ma plusy i minusy. Mam co do niej mieszane odczucia. Z jednej strony warto po nią sięgnąć, ma zalety, czyta się szybko. Jednak plusy sprawiają, iż czytelnik liczy na więcej, dużo więcej. I tutaj następuje spore rozczarowanie, ale i złość. Książka ma bowiem spory potencjał, który niestety w części został zmarnowany. Miałam wrażenie jakby Nigdy nie zapomnisz pisały dwie różne osoby, każda po kilka elementów, a sama książka została póżniej poskładana niczym z klocków. Jest to bardzo nierówna lektura. 
Decyzję czy sięgnąć po Nigdy nie zapomnisz, czy nie, pozostawiam wam. 



 

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.